Zgiełk wojny. Tom 1. Kennedy Hudner
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zgiełk wojny. Tom 1 - Kennedy Hudner страница 27

Название: Zgiełk wojny. Tom 1

Автор: Kennedy Hudner

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия:

isbn: 978-83-64030-80-2

isbn:

СКАЧАТЬ że księżniczka będzie bezpieczniejsza we Flocie Ojczystej niż gdzie indziej. Zadbam, żeby Anna zjawiła się na Atlasie za tydzień lub dwa.

      Grey westchnęła. Księżniczka Anna miała opinię inteligentnej, złośliwej i… trudnej do opanowania.

      „Urodziła się taka, a wychowanie tylko to pogłębiło” – pomyślała gorzko kapitan. Królowa Beatrice to wspaniała kobieta… a przynajmniej taka była. Podobnie jak król, ojciec Anny. Podobno wynikało to z genów Churchilla. Trudno było sobie wyobrazić, że królowa wycofała się do ogrodów.

      – A co z moją obiecującą porucznik? – zapytała Grey.

      Sir Henry nie odpowiedział od razu.

      – Działaj, Julie, zajmij się nią. Ufam twoim przeczuciom w tej kwestii. Ale bądź przygotowana, że trzeba ją przeszkolić szybciej niż zwykle. Niedługo zapewne będziemy musieli wiedzieć na pewno, na kim możemy polegać.

      – Mam nadzieję, że się mylisz, wuju Henry.

      Sir Henry roześmiał się ochryple i bez radości.

      – Nie masz pojęcia, jak bardzo bym chciał, Julie.

      Rozdział 19

      952 rok pd.

      W przestrzeni kosmicznej sektora Tilleke

      i w sektorze Victorii

      Kapitan arkadyjskiego frachtowca „Tombak” popatrzył z niepokojem na ekrany detektorów. Od dwóch dni leciał przez przestrzeń Tilleke i został mu jeszcze dzień podróży do tunelu czasoprzestrzennego Tilleke-Gilead. Nie mógł się już doczekać, aż stąd zniknie.

      Dwa okręty Tilleke towarzyszyły mu, zachowując odległość pięćdziesięciu mil, i co pięć minut wysyłały ping. Każda z tych jednostek mogłaby w okamgnieniu rozbić frachtowiec na atomy. Arkadyjski kapitan był stoikiem – każdy, kto prowadził frachtowce w głęboki kosmos musiał być – ale na czole wystąpiły mu krople potu, a serce zamierało w piersi. Wraz z „Tombakiem” w luźnej formacji leciały jeszcze dwa frachtowce. Każdy w ładowniach transportował tyle rudy zyrydu, że mogłaby zapewnić energię niewielkiemu miastu na co najmniej rok. Frachtowce stanowiły duże, wolne cele. W ciągu ostatnich paru miesięcy zniknęło łącznie dziesięć takich jednostek z Arkadii. Nikt nie miał wątpliwości, co się z nimi stało. Kapitan „Tombaka” znał kilku dowódców zaginionych okrętów, jadał z nimi i niejeden raz pił piwo.

      Znowu nerwowo popatrzył na ekran detektorów. Dwa czerwone trójkąty reprezentowały okręty Tilleke, trzy niebieskie kółka – frachtowce z Arkadii. A pomiędzy nimi zalśniły jasno dwa niebieskie trójkąty niszczycieli Dominium, które miały osłaniać arkadyjskie statki transportowe.

      Kapitan „Tombaka” odetchnął z głęboką ulgą.

      – Bogu niech będą dzięki za eskortę od Dezetów.

      ***

      Porucznik Hiram Brill zacisnął dłonie na krawędziach mównicy, skinął zgromadzonym admirałom, odchrząknął nerwowo i zaczął:

      – Jak oczekiwano, cesarz Chalabi złożył protest przeciwko obecności sił Dominium w przestrzeni Tilleke. Dominium Zjednoczenia Ludowego wysłało około dwudziestu pięciu okrętów do eskortowania arkadyjskich frachtowców przez sektor Tilleke.

      – Około? – powtórzył admirał Skiffington surowo. – Nie uważacie, poruczniku, że dokładna liczba jest istotna?

      Na twarzy Brilla wykwitł szkarłatny rumieniec.

      – Proszę wybaczyć, panie admirale. Według ostatnich aktualizacji z naszych okrętów monitorujących przejścia przez tunel Gilead-Tilleke dokładnie dwadzieścia sześć jednostek Dominium przemierzyło przestrzeń Tilleke, w tym pięć ciężkich krążowników, jeden promiennik rozmiarów krążownika, piętnaście niszczycieli, dwie fregaty i trzy transportery.

      – Na bogów naszych matek! – mruknął ktoś z zebranych. – To prawie ćwierć całej floty Dezetów…

      – Były jakieś incydenty? – zapytał admirał Giunta.

      – Żadnej wymiany ognia, sir. Jednak to pierwsze duże manewry floty Dominium od czasu bitwy o Windsor. Wystąpiło natomiast sporo trwałych awarii. Nasze okręty monitorujące tunel Gilead-Tilleke zgłosiły, że przynajmniej pięć okrętów Dominium… – zerknął w notatki – cztery niszczyciele i krążownik trzeba było doholować do Darwina, aby dokonać niezbędnych napraw. Krążownik „Głos Ludu” został odholowany aż do Dominium. Możliwe, że właśnie z powodu tych awarii Dominium oznajmiło, że za parę dni zamierza wysłać do sektora Tilleke dziesięć okrętów. Ani wzmianki o nazwach lub klasie jednostek.

      – Co za fiasko – westchnął admirał Schuster. – Dezeci tracą dwadzieścia procent swojej floty przez awarie.

      Brill stłumił uśmiech.

      „Dobrze rozegrane” – pomyślał. W tym jednym zdaniu admirał nie tylko stwierdził oczywistość, lecz także przypomniał wszystkim na sali, że on, dowódca logistyki i planowania we Flocie, miał tylko dwa procent awarii w porównaniu ze swoim odpowiednikiem w Dominium.

      – Ale mają tam już sporą flotyllę bojową – zauważyła z troską admirał Douthat.

      – O ile zdołają ją utrzymać na chodzie! – prychnął Schuster. – Na bogów naszych matek, moglibyśmy zarobić fortunę na wypożyczaniu Dezetom holowników!

      Przy stole rozległy się chichoty i śmiechy.

      – To właściwie nie flotylla, pani admirał – dodał Hiram. – No i nie ma tam żadnego pancernika.

      – Nie mogą się równać z naszymi flotyllami – zaznaczyła Alyce Douthat.

      Zgromadzeni przy stole przytaknęli jej chętnie. Flota Victorii zorganizowana była w związki bojowe, zwykle złożone z jednego pancernika, pięciu krążowników, dziesięciu niszczycieli, czterech fregat i frachtowca. Floty Ojczysta i Trzecia liczyły po trzy grupy bojowe, zaś Druga Flota miała ich cztery. Każda z Flot wyposażona była także w jedną lub dwie barki – duże, przypominające frachtowce jednostki, które mogły transportować mnóstwo korwet i ścigaczy. Zarówno korwety, jak i ścigacze miały ograniczony zasięg i uzbrojenie, jednak nadrabiały zwinnością. Flota Dominium wolała „skrzydła” złożone z dziesięciu jednostek, zwykle ciężkich krążowników i niszczycieli. Wywiad donosił, że cała flota Dezetów liczyła dziesięć skrzydeł, czyli sto okrętów, zatem wysyłanie dwudziestu sześciu jednostek do eskortowania arkadyjskich frachtowców stanowiło nie lada poświęcenie.

      – A co z Tilleke?

      – Nie znamy dokładnej liczby okrętów, które cesarz wysyła na szlaki handlowe, ale okręty Dezetów meldowały, że napotkały pięćdziesiąt lub więcej, zwykle nie większych niż niszczyciele. Śledzą konwoje z Arkadii z bardzo małej odległości, ale nie zdarzył się jeszcze żaden incydent. Nie mamy informacji o typie uzbrojenia tych okrętów ani o ich możliwościach.

      Skiffington СКАЧАТЬ