Название: Szeregowiec
Автор: Adrian K. Antosik
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Зарубежная фантастика
isbn: 978-83-7859-159-7
isbn:
– A oto dowód naszej woli – cofnął się i wymierzył pistolet prosto w moją głowę. Przez zaciśnięte zęby wysapał ciężko – otwórz pieprzone oczy…
Moja postać na filmie z wysiłkiem uczyniła to, co jej nakazywał. Nagle, ku mojemu zaskoczeniu moja twarz rozszerzyła się w pogardliwym uśmiechu, co rozwścieczyło tego, który z takim zapałem przemawiał do kamery. W napięciu czekałem, aż wpadnie do środka jednostka specjalna, by mnie uratować, kiedy będę tracił przytomność. Skupiłem się na tym tak bardzo, że aż podskoczyłem, gdy rozległ się huk wystrzału. Zobaczyłem jak moja głowa rozpryskuje się na kawałki. Wraz z końcem filmu ekran zniknął. Przez długą chwilę wpatrywałem się w śnieżnobiałą ścianę nie mogąc dojść do siebie. W końcu wychrypiałem zmienionym głosem.
– Jaja sobie ze mnie robicie?!
Zakapturzona kobieta pokręciła głową mówiąc:
– Niestety nie. W twojej teraźniejszości, a naszej przeszłości zostałeś zastrzelony. Jednak udało nam się sprowadzić cię tutaj. Nie pytaj jak, będzie jeszcze czas żeby o tym porozmawiać. Zanim pójdę, chcę cię jeszcze upewnić w tym, że mówimy prawdę…
Kobieta powoli ściągnęła z głowy kaptur. Miała kruczoczarne włosy, całe czarne oczy bez najmniejszego śladu białka i subtelne czerwone wargi. Jej twarz miała delikatne rysy. Można by nazwać ją nawet piękną, gdyby nie jasnoniebieski kolor skóry. Wziąłem głęboki wdech i długo nie wypuszczałem powietrza. Przez chwilę wpatrywałem się w nieznane stworzenie.
– Czym jesteś? – spytałem przez ściśnięte gardło.
– Człowiekiem płci żeńskiej i nie czym tylko kim. Nazywają mnie Hera. A teraz odpocznij, wiele przeżyłeś jak na tak krótką chwilę.
Bez pożegnania wstała i podeszła do ściany po mojej prawej stronie, śluza z sykiem otworzyła się, a następnie zamknęła za dziwną kobietą. Zrobiło się cicho. Białowłosa piękność, leżąca przy mnie, miarowo oddychała, a ja nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony dziwiło mnie to, co stało się ze mną na wyświetlonej projekcji. Sama forma odtworzenia filmu zaskakiwała, a na dodatek ukazano mi moją własną śmierć, co było już totalną przesadą. Przez głowę przeleciała mi myśl, że umarłem i jestem gdzieś w zaświatach, a cały ten motyw z przyszłością był jedynie próbą przybliżenia mi aktualnego stanu sytuacji. Zaraz jednak odrzuciłem tę możliwość. Z drugiej zaś strony, jakaś część mnie podpowiadała mi, że to wszystko jest prawdą. Tak jakby mówiła „przyjmij to za pewnik i dostosuj się do nowej sytuacji”. Po głębszym namyśle stwierdziłem, że „dziwni” ludzie nie przerażali mnie, byli mi nawet w jakiś sposób bliscy, jakbym ich już kiedyś spotkał. Zastanawiałem się również w jaki sposób rozumiałem język oprawców z filmu; zaraz po tragicznej dla mnie końcówce było to drugie niezrozumiałe zjawisko. Czułem się rozdarty. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, a jednocześnie ogarniał mnie spokój i ukojenie. Z rozmyślań wyrwało mnie ciche mruczenie. Ciepła kobieca dłoń zaczęła delikatnie gładzić moją klatkę piersiową.
– Jesteś strasznie spięty – wyszeptała miękkim głosem – spokojnie, zrozumiesz to. Twój mózg został zaopatrzony w wiele użytecznych informacji, dzięki którym łatwiej pojmiesz co się stało.
– Zaprogramowaliście mnie?
– Nie, uzupełniliśmy część twojej wiedzy. A właściwie nie my, bo ja się do nich nie zaliczam, tylko Odwieczni.
– Kto?
– Z jedną z nich przed momentem rozmawiałeś. Wiesz, oni są z twoich czasów…
– Poczekaj – przerwałem jej – jeszcze nie ogarniam wszystkich terminów. Możesz jakoś tak po kolei mi wytłumaczyć?
Dziewczyna przytuliła się mocniej do mnie.
– Dobrze. Wszystko zaczęło się rok po twojej śmierci. Ludzie odkryli sposób, w jaki można przedłużać życie przeciętnego śmiertelnika. Na początku wydawało się to cudownym krokiem w nowy wiek. Nieśmiertelność była prawie na wyciągnięcie ręki. Powoli przeciętna długość życia ludzi zwiększała się. Nauka parła naprzód jak rozpędzony pociąg. W tej wielkiej euforii nikt nawet nie zastanawiał się nad możliwymi konsekwencjami. Niestety, wystąpiły skutki uboczne. Ludzie stawali się bezpłodni, choć na początku nie zrobiło to na nikim wrażenia, ponieważ średnia wieku człowieka liczona była już w wiekach. Jednak gdy przyrost naturalny drastycznie zmalał, a ludzie zaczęli ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach, wybuchła panika. Naukowcy szybko zaczęli podejmować próby odwrócenia procesu w jaki zapędziła się ludzkość, jednocześnie próbując wykryć sprawców zamachów. Gdy udało się w końcu wykryć sprawców, na Ziemi nie pozostało już wielu ludzi. Kilkaset tysięcy to wszystko, co pozostało z ogromnej populacji z twoich czasów. Dziś nazywamy ich Odwiecznymi. Nikt już nie liczy ile mają lat. Zaraz po skazaniu na śmierć całego odłamu zabójców i ich straceniu, podpisano projekt o odrodzeniu ludzkości. Przez wiele lat próbowano na wszelkie sposoby odnowić populację ludzką. Nie przynosiło to jednak upragnionego wyniku. Choć technika rozwijała się nadal w zastraszającym tempie, nikt nie potrafił rozwiązać problemu, jaki przed sobą postawili Odwieczni. Ostatnim gwoździem do trumny rodzaju ludzkiego był rozwój techniki terraformowania i kosmonautyki. Wielu ludzi straciło serce do pracy nad projektem. Tworzyli statki kosmiczne i jedni po drugich opuszczali nasz Układ Słoneczny. Na początku próbowali odnaleźć życie w kosmosie. W końcu stanęło na tym, iż każdy osiadł na jakiejś planecie „ożywionej” przez siebie. Trwało to długo. Dziś w naszym Układzie Słonecznym znajduje się zaledwie garstka Odwiecznych, ja i ty.
Przez dłuższą chwilę wpatrywałem się w nią z powątpiewaniem. W końcu dziewczyna ze znużeniem pstryknęła palcami. Coś syknęło po mojej lewej stornie. Podniosłem się delikatnie na łokciu i spojrzałem w tamtą stronę. Widok, który ujrzałem zadziwił mnie. Śluza, która się otworzyła była wielkości całej ściany. Zobaczyłem duży balkon, a tuż za nim spływał wodospad szumiąc cicho. Uświadomiłem sobie, że budynek, w którym się znajdowałem musiał być częściowo wczepiony w zbocze jakiejś góry pokrytej bujną zieloną roślinnością. Tuż nad tym przepięknym widokiem jaśniało bezchmurne niebo, którego większą część zajmowała Ziemia. Dokładnie taka, jaką pamiętałem ze zdjęć satelitarnych w podręcznikach do geografii, jakby upływ czasu nie wpłynął na kształt planety. Powoli osunąłem się na poduszkę. Dziewczyna pstryknęła jeszcze raz palcami i śluza zamknęła się.
– Teraz wierzysz?
– Sam nie wiem – odpowiedziałem. – Wszystko to wydaje się takie nierealne.
– Wiem, co czujesz.
– Wiesz? – zdziwiłem się – przecież…
Dziewczyna podniosła się na łokciu i wpatrzyła we mnie czarnymi oczami. Na jej ustach pojawił się smutny uśmiech.
– Mnie było łatwiej niż tobie, ponieważ żyłam w czasach, gdy długowieczność była już na porządku dziennym. Lecz również nie mogłam w to uwierzyć od razu. Wszystko wydawało się dziwne. Po jakimś czasie СКАЧАТЬ