Szeregowiec. Adrian K. Antosik
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Szeregowiec - Adrian K. Antosik страница 5

Название: Szeregowiec

Автор: Adrian K. Antosik

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия:

isbn: 978-83-7859-159-7

isbn:

СКАЧАТЬ oczom ukazała się przystojna twarz mężczyzny, w którego błękitnych oczach nie uświadczysz nawet odrobiny białka czy źrenicy. Krótko ścięte czarne włosy prawie ukrywały dwa małe różki tuż nad krzaczastymi brwiami.

      – Jak ci się podoba, twardzielu?

      – Nie gustuje w mężczyznach – odparłem hardo.

      Mężczyzna roześmiał się serdecznie. Coś syknęło i błękitnooki krzyknął:

      – Loki, przyleciałeś. Nie uwierzysz jakiego zgrywusa ściągnęliśmy!

      Szybko odwróciłem się w stronę przeszklenia. Stał tam półnagi mężczyzna z długimi, rozpuszczonymi włosami. Z jego łopatek wyrastały czarno opierzone skrzydła. Skłonił się grzecznie, na co odpowiedziałem mu tym samym. Jego usta rozciągnęły się w subtelny uśmiech.

      – Witaj Dawidzie – powolnym krokiem podszedł do ostatniego wolnego miejsca i zajął je.

      – Skoro już tak wszyscy się przedstawiamy, to ja nazywam się Hermes– powiedział pomarańczowoskóry – a ty się nie przedstawisz?

      Spytał się patrząc na postać wciąż ukrywającą swoją twarz pod szatą.

      – Jeszcze przyjdzie na to czas – odparł kobiecy głos.

      Spojrzałem na nią, w jakiś nierealny sposób wydała mi się bardzo znajoma.

      – Dawidzie, powiedz – zaczęła Hera – czy w końcu nam wierzysz?

      – Wybaczcie bezpośredniość – odparłem dyplomatycznie – jednak patrząc na was trudno wam nie uwierzyć. Choć jest to tak realne, to wciąż pewna część mnie nie może w to wszystko uwierzyć.

      – Spokojnie chłopie – krzyknął Hermes z pełnymi ustami winogron – dla nas też wyglądasz dość antycznie.

      – Loki zrobiłeś to, o co cię prosiłam – spytała Hera.

      – Owszem, już działa.

      Kobieta rozpromieniła się i zaklaskała w dłonie jak mała dziewczynka, która właśnie zobaczyła jakąś niezwykłą sztuczkę.

      – Chciałam ogłosić wspaniałą nowinę – zaczęła z uśmiechem – dziś zaczęła się oficjalnie nowa era. Nazwaliśmy ją Odrodzeniem, stworzony został ogromny komputer, w którym będziemy gromadzić wszystkie informacje i wydarzenia. To w nim będzie znajdował się System. Jeśli nie masz nic przeciwko temu, z twoją pomocą Dawidzie po jedzeniu spróbujemy ponownie dokonać tego, co udało nam się z tobą. A przy okazji pokażemy ci jak to wszystko działa.

      Przez chwilę wpatrywałem się w nią nic nie mówiąc.

      – Czemu nie. Może w końcu uwierzę, że nie jest to piękny sen, a ja nie leże gdzieś w kałuży własnej krwi konając powoli.

      Zapadła ponura cisza. Przerwał ją nagły wybuch śmiechu Hermesa.

      – Stary wyluzuj. Strasznie spinasz atmosferę. Najlepiej przyjmij taką zasadę: „byłeś tam i miałeś swoje życie, ale teraz jesteś tutaj, już tam nie wrócisz, przyjmij, że nie znasz realiów teraźniejszości, ale masz całe długie życie przed sobą, żeby je poznać”. Człowieku ponad pół tysiąclecia przed tobą!

      – Chyba pół wieku – powiedziałem ze zdziwieniem przekręcając głowę.

      – Nie powiedzieliście mu?

      – Nie było okazji – odparła chłodno Hera.

      – To może ja to zrobię – zaśmiał się – stary, do około pięciuset lat wydłużenie życia jest „bezkarne”. Mówiąc bezkarne mam na myśli bez żadnych ubocznych zmian genetycznych. Dopakowaliśmy cię w cały możliwy sposób!

      – Normalnie nic nie rozumiem – skwitowałem.

      – Dość – odezwał się w końcu Loki – wyjaśnimy wszystko na przykładzie. Teraz zjedzmy spokojnie.

      Nie oponowałem. Czułem się strasznie głodny, a jedzenie było pyszne. Jedliśmy w milczeniu. Nie wiedziałem, czemu, ale jakoś odpowiadała mi ta cisza. Choć byłem wśród ludzi moje myśli błąkały się gdzieś rozproszone.

      Arkadiusz z dawnych lat

      Po jedzeniu zaprowadzili mnie krętymi korytarzami do dużego pomieszczenia. Na pierwszy rzut oka wyodrębniłem tam kilka stanowisk, choć nie byłem pewien, do czego są przystosowane. Spokojnie weszliśmy na podwyższenie, naprzeciwko którego dostrzegłem wielki ekran. Na całej platformie znajdował się jedynie wielki skórzany fotel. Staliśmy wpatrując się w plecy Hery, dopiero po chwili odwróciła się do nas i powiedziała z uśmiechem:

      – Jesteśmy na platformie obserwacyjnej. Za jej pomocą mamy kontakt z osobą, która wyruszyła na misję. Możemy obserwować, co robi oraz wspierać ją w miarę możliwości radą. Wszystko przedstawione na wielkim ekranie, człowiek czuje się prawie jak w kinie –powiedziała uśmiechając się. – Jest to również stanowisko dowodzącego, który stąd koordynuje akcję. A teraz chodźmy, kiedyś jeszcze będziesz mógł zobaczyć jak to wszystko wygląda od strony obserwatora. Tymczasem dziś chcieliśmy ci pokazać a jednocześnie prosić cię byś wziął udział w kolejnej misji od strony wykonawczej. Nie ukrywam, że może być to niebezpieczne, zwłaszcza, że jak do tej pory udało nam się wykonać jedną udaną misję, choć nie uniknęliśmy pewnych strat. Nie oczekuję od ciebie, że w tak krótkim czasie pojmiesz, co ci grozi i jednocześnie mając na względzie cel, jaki nam przyświeca podejmiesz świadomą decyzję. Proszę cię jednak byś się zastanowił nad tym czy chcesz nam pomóc?

      – Zgoda – wypaliłem od razu.

      – Dawidzie, zastanów się…

      – Nie, to nie ma sensu. Wybacz mi, ale zarówno z tego co powiedziałaś jak i z tego jak sam widzę tą sprawę moja decyzja ma się opierać jedynie na moich odczuciach, a ja całym sercem chcę zobaczyć proces, który sprowadził mnie do przyszłości.

      Hera uśmiechnęła się i przeniosła wzrok na Hermesa, który niczym małe dziecko klasnął w dłonie krzycząc:

      – To się rozumie, dużo mniej ględzenia, o wiele więcej działania! Chodź za mną!

      Ruszyliśmy z powrotem schodkami w dół. Jednocześnie kroczący przede mną mężczyzna trajkotał jak najęty:

      – Też zawsze wolałem wszystko sprawdzać doświadczalnie. Bo co to za frajda, ta cała teoria… Przecież i tak nigdy nie ma stuprocentowej pewności, że wyjdzie tak jak teoretycznie jest zamierzone. Jest strasznie dużo różnych możliwości. Wskakuj – z uśmiechem na twarzy wskazał mi wygodnie wyglądający fotel.

      Bez słowa zająłem miejsce. Hermes założył mi na czoło jakąś opaskę z kolorowymi kabelkami. Sam wszedł na małe podwyższenie, gdzie znajdował się mniejszy fotel. Rzucił się na niego całym ciężarem ciała. Nagle z lewego boku wyskoczyła jakaś szara płytka, z prawego przezroczysta, a z oparcia za głową małe kwadratowe szkiełko trzymane przez podajnik. Mężczyzna założył szkiełko na oko i dotknął szarego prostokątu, który okazał się czymś w rodzaju klawiatury. СКАЧАТЬ