Название: Zapach ciemności. Tom 2 The dark duet
Автор: C.J. Roberts
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Эротика, Секс
isbn: 978-83-7976-342-9
isbn:
Absurd.
Przez chwilę nic nie mówi, ale kiedy jestem przekonana, że właśnie zakończyłyśmy tę jednostronną rozmowę, ona wzdycha i kontynuuje wątek.
– Właściwie to nigdy nie miał mnie kto nauczyć robótek. Większość ludzi chyba uczy się tego od matek czy babć, ale ja wychowałam się w rodzinie zastępczej, więc musiałam się sama za to zabrać. Zainteresowałam się drutami kilka lat temu, kiedy koleżanka zasugerowała, żebym znalazła sobie jakieś hobby. Coś niewymagającego myślenia. Należę do tych ludzi, którzy za dużo myślą. Jeśli nie znajdę sposobu na wyłączenie mózgu, ciągle tylko myślę i myślę, i myślę. Głównie o pracy. Mój zawód czasami bywa bardzo niewdzięczny.
Spogląda na mnie i raz jeszcze się uśmiecha.
Przewracam oczami. Kobieta najwyraźniej próbuje zanudzić mnie na śmierć.
– Widzisz, mówiłam. Niewdzięczny.
Na Boga, zamknij się! Pozwól dziwce przeżyć załamanie nerwowe w spokoju!
– Tak mi się to spodobało, że zaczęłam uprawiać też kilka innych hobby.
O Boże. Proszę, nie rób tego.
– Robię własne pluszaki. To znaczy właściwie nie robię ich sama, bo, jak już ustaliłyśmy, niczego nie potrafię wydziergać czy zszyć porządnie, ale lubię kupować pluszaki, a potem rozbierać je i składać z powrotem w jakiś ciekawy sposób. Lubię nazywać to „kreatywnym wypychaniem”.
Zabij mnie. Po prostu mnie zatłucz na śmierć.
– Trochę to chyba masło maślane, bo każde wypychanie powinno być kreatywnym zestawianiem różnych elementów. Mimo to tylko ja używam tej nazwy. To moje małe, prywatne hobby. A czy ty masz jakieś, Olivio?
Spogląda na mnie. Nie mogę się powstrzymać i mrużę oczy. Mogłaby przestać mnie tak nazywać.
– Nie podoba ci się, prawda? Kiedy zwracam się do ciebie w ten sposób?
Niemal niezauważalnie kręcę głową, robiąc to właściwie bezwiednie. Kiedy łapię się na tym, krzywię się i spuszczam wzrok na zdjęcie, na mojego przystojnego Caleba.
Caleb.
Przestań. Przestań o nim myśleć.
Raz jeszcze rozwarstwiam się. Jestem rozdarta między delikatną, sentymentalną dziewczyną, która mimo wszystko kocha Caleba, a logiczną, twardą wersją mnie, zdeterminowaną, by przetrwać – nawet za cenę wyparcia Caleba ze swojego serca.
– Wolałabyś, żebym mówiła na ciebie Livvie? Twoja mama mówi, że wszyscy tak na ciebie wołają.
Łzy napływają mi do oczu, gdy spoglądam na doktor Sloan. Ostrożnie unika kontaktu wzrokowego, skupiając się na kolejnym „rękawie” swojego przedziwnego ubrania.
Wbrew sobie zaczynam zastanawiać się, czy moja matka tu przyjechała. Nie chcę się z nią widzieć, ale… dlaczego nie przyszła mnie odwiedzić? Zdradzają mnie wszyscy, których kocham.
O Boże, Caleb.
Tak, on też. Przestań o nim myśleć.
– Długo z nią wczoraj rozmawiałam. Chciała się z tobą zobaczyć – oznajmiła swobodnym tonem doktor Sloan.
Serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Wzbiera we mnie panika, ale próbuję zdusić ją w zarodku spokojnym oddechem. Ledwo mi się to udaje.
– Ale kiedy wpadłam zapytać, czy czegoś ci trzeba… – Krzywi się i kręci gniewnie głową. Wiem, że myśli o Reedzie. – Pomyślałam, że poczekam, aż sama mi powiesz, co chcesz robić.
Kiwam nieznacznie głową i czuję się zmanipulowana, kiedy widzę, jak ona odpowiada tym samym. Już mi mąci w głowie, a przecież nawet nic nie powiedziałam.
Caleb twierdzi, że zawsze masz wymalowane uczucia na twarzy.
Zamknij się i przestań o nim myśleć. Choć raz bądź mądra i mnie posłuchaj.
Wzdycham. Myślenie o Calebie boli, ale próby zapomnienia o miłości do niego bolą jeszcze bardziej. Nijak nie uniknę cierpienia. Mogę tylko podsycać ten płomień w różny sposób.
– Chciałabyś zobaczyć swoją matkę?
Nie wiem, czy to szczere pytanie czy groźba. Ostrożnie unikam okazania emocji poprzez język ciała czy wyraz twarzy. Chyba działa, bo doktor Sloan wraca do swojego absurdalnego monologu o hobby.
– Wiem, co sobie myślisz.
Nie masz zielonego pojęcia.
– Że jestem śmieszna i mam śmieszne hobby.
No cóż, a może jednak.
– Chociaż zaskoczy cię pewnie fakt, że nie zajmuję się tylko robótkami i pluszakami. Mam też swoją mroczną stronę.
Hmm… śmiem wątpić.
– Kiedy naprawdę dopada mnie frustracja – chichocze – lubię wchodzić na Wikipedię i zmieniać wpisy!
Ta suka… jest dziwna.
– Kiedyś zmyśliłam cały wpis o Bożonarodzeniowej Amebie. Widzisz, kiepski ze mnie cukiernik, a mimo to na święta upiekłam ciasteczka dla ludzi z pracy. Wyszły okropnie niekształtne. Smakowały dobrze, ale nie dało się znaleźć ani jednego okrągłego ciasteczka.
Podniosłam wzrok na jej sweter ośmiornicy. Jestem pewna, że nic, co ta kobieta wykona własnoręcznie, nie powinno być przez ludzi oglądane, a co dopiero konsumowane.
– Dlatego zostawiłam obok ciasteczek wiadomość. Wyjaśniłam w niej, że w niewielkiej wiosce przy K2… Kojarzysz tę wysoką górę, prawda? – Patrzy na mnie, żeby mieć pewność, że nadążam za jej opowieścią.
Kładę się na łóżko i naburmuszona patrzę w sufit. Gdzie ta pielęgniarka z moimi lekami?
– Nakręcili o tym film. Nie o ciasteczkach oczywiście – zaśmiewa się jak głupia z własnego żartu – tylko o górze. Wyobrażasz sobie, co by było, jakby zrobili film o moich ciasteczkach? W każdym razie zmyśliłam historyjkę o wiosce niedaleko K2, gdzie ludzie zamiast w Świętego Mikołaja wierzą w Bożonarodzeniową Amebę. Ta ameba, jak to mikroskopijna ameba, potrafi wślizgnąć się niezauważalnie w czasie Wigilii i zostawić dla wszystkich prezenty. Z wdzięczności mieszkańcy wioski wykładają dla ameby różne ciasteczka o dziwnych kształtach. Ameby mają różne kształty, СКАЧАТЬ