Ukochany wróg. Diana Palmer
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ukochany wróg - Diana Palmer страница 4

Название: Ukochany wróg

Автор: Diana Palmer

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-276-0777-5

isbn:

СКАЧАТЬ prawda?

      Zatrzymali się przy drzwiach prowadzących do jadalni.

      – Jak bardzo chciałabyś się znaleźć blisko mnie, słoneczko? – spytał z jawną ironią. – Na tyle, aby móc sięgnąć do mojego portfela?

      – Stać mnie na wszystko, czego potrzebuję – odparła z godnością Teddi i wyszarpnęła dłoń z uścisku Kingstona. Tym razem nie stawił oporu.

      – Tak? W takim razie dlaczego mieszkasz z ciotką, a ona musi cię utrzymywać?

      Mogła wyjaśnić, że zarabia jako modelka wystarczająco dużo, aby opłacić wysokie czesne i utrzymywać się sama, i że nie widzi sensu w płaceniu za mieszkanie, skoro i tak dziewięć miesięcy w roku spędza w miasteczku akademickim. Nie mówiąc o tym, że Dilly rzadko bywa w nowojorskim apartamencie.

      – Myśl sobie, co chcesz. Cokolwiek bym ci wyjaśniła, i tak wiesz swoje – powiedziała ze zniechęceniem.

      – I to cię niepokoi?

      Teddi wzruszyła ramionami.

      – Tak naprawdę nic o mnie nie wiesz.

      Utkwił wzrok w jej pełnych czerwonych ustach.

      – Wiem, że w głębi, za wyniosłością, dumą i udawanym chłodem kryje się zmysłowa dziewczyna, która potrafi okazać namiętność, jeśli pragnie męskich pocałunków.

      Teddi zaczerwieniła się po raz kolejny. Kingston otworzył drzwi i przytrzymał je dla niej, stając tak, żeby przechodząc, musiała się o niego otrzeć. Niepotrzebnie podniosłam na niego wzrok, pomyślała poniewczasie, bo łatwo mógł z jej oczu wyczytać, że ich fizyczny kontakt zburzył jej spokój.

      – Miękka i delikatna, co? – spytał z wyraźnym australijskim akcentem.

      Teddi ucieszyła się na widok Jenny, która siedziała przy stoliku, wyraźnie na nich czekając.

      ROZDZIAŁ DRUGI

      Przy stole zapanowała przyjemna atmosfera. Teddi na palcach jednej ręki mogła policzyć wspólne posiłki z udziałem także Kingstona, podczas których nie wbijał jej szpilek, i to śniadanie do nich należało. Miała niejasne wrażenie, że ich napięte relacje zmieniły się na skutek ostatniej rozmowy. W pewnym momencie spojrzała mu w oczy i zaczerwieniła się, na co zareagował nieznacznym uśmiechem.

      – Dziewczyny, jak szybko możecie się spakować? – spytał, gdy dopijali kawę.

      Teddi zauważyła, że siedzące przy sąsiednim stoliku studentki wręcz pożerają wzrokiem przystojnego brata jej przyjaciółki.

      – Mam bilet na popołudniowy lot do Nowego Jorku – odparła pospiesznie.

      Kingston uważnie popatrzył na Teddi i najwyraźniej trafnie zorientował się w jej stanie ducha.

      – Tego lata oboje postaramy się naprawić naszą relację – zadeklarował. – Na razie nie widzę powodu, abyś pozbawiała Jennę swojego towarzystwa tylko dlatego, że chcesz mi zrobić na złość.

      Przyznała mu w duchu rację, ale nie pozbyła się obaw dotyczących pobytu na ranczu, a ściślej, zapowiedzi zmiany nastawienia Kingstona. Zadała sobie w duchu pytanie, do czego mogłoby to doprowadzić, ponieważ nadal źle wspominała to, co wydarzyło się pomiędzy nimi podczas świąt wielkanocnych.

      – Mam liczne zobowiązania i… – zaczęła.

      – Z pewnością potrafisz wytrzymać bez świata mody przez kilka tygodni – wszedł jej w słowo Kingston i autorytatywnym tonem dodał: – Należy ci się solidny odpoczynek. Jenna wyjawiła mi, że nie tylko nie opuszczasz żadnych zajęć, ale także dorabiasz sobie, i to nawet do bardzo późna. Nawiasem mówiąc, o ile pamiętam, wciąż obowiązuje was ścisły regulamin, który zakazuje przebywania w nocy poza terenem kampusu.

      – Teren jest otwarty do północy – zauważyła Teddi, posyłając przyjaciółce karcące spojrzenie.

      Jenna przybrała minę niewiniątka.

      – Uważam, że powinnaś skorzystać z możliwości odpoczynku podczas wakacji – podsumował Kingston i dodał: – Naturalnie, pod warunkiem że nie będziesz się we mnie wgapiać.

      Teddi przeniosła wzrok na Kingstona, żeby ostrą ripostą odpowiedzieć na ostatnią uwagę, ale powstrzymała się na widok jego błyszczących rozbawieniem oczu i łobuzerskiego uśmieszku. Rozbrojona, pozwoliła sobie na uśmiech, który rozjaśnił jej twarz i podkreślił jej piękno. Kingston wpatrzył się w nią tak intensywnie, że zażenowana Teddi odwróciła głowę.

      – A zresztą – kontynuował – gdzie poza tym miałabyś je spędzać? Z ciotką nimfomanką czy sama w pustym apartamencie?

      – Jeszcze pół godziny temu nie obeszłaby cię informacja, że będę musiała w zoo dzielić klatkę z niedźwiedziem – odparowała Teddi, wyzwalając się z chwilowego zauroczenia Kingstonem.

      – Panienko z okładki, przypominam sobie, że kiedyś sprawa niedźwiedzi doprowadziła między nami do arcyciekawej sytuacji.

      Teddi poczerwieniała jak burak i unikając zaciekawionego wzroku przyjaciółki, sprostowała:

      – Do arcygłupiej sytuacji.

      – Proszę cię, zgódź się – powiedziała błagalnie Jenna, włączając się do rozmowy. – Jeśli będziemy razem, to możesz wystąpić w charakterze przyzwoitki, a wtedy Kingston nie zaprotestuje, gdy będę uganiać się po ranczu za Blakelym – dodała ze śmiechem.

      – Blakelym? – powtórzył pytająco jej brat. – Chyba nie mówisz o moim brygadziście?

      Jenna rzuciła mu ukośne spojrzenie spoza rzęs.

      – Owszem, bo interesuje mnie prowadzenie rancza, a od niego mogłabym się dużo dowiedzieć – powiedziała obronnym tonem.

      – Ostrzegam, nie interesuj się nadmiernie Blakelym. Mam wobec ciebie inne plany – oznajmił Kingston.

      – Niezmiennie próbujesz kierować życiem innych, prawda? – spytała prowokująco Teddi.

      Spojrzał jej głęboko w oczy i oznajmił prosto z mostu:

      – Uważaj, bo mogę wpaść na pomysł, by wpłynąć na koleje twojego losu.

      – Nie warto zaprzątać sobie głowy kimś takim jak ja – zauważyła z przekąsem Teddi, wciąż pamiętając poprzednio wyrażoną opinię Kingstona. – Sierota bez koneksji, z biednej rodziny, modelka o wątpliwej reputacji.

      – Do licha, zamilknij wreszcie! – rzucił niecierpliwie i zerwał się na równe nogi. – Muszę dopilnować przeglądu samolotu przed startem. Zabierzcie się do spakowania bagaży.

      Wyszedł pospiesznie, jakby go ktoś gonił. Jenna zwróciła się do przyjaciółki:

      – O co СКАЧАТЬ