Название: Faraon wampirów
Автор: Bolesław Prus
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Поэзия
isbn: 978-83-7773-064-5
isbn:
– Na Amona z Teb, na sławę moich przodków, w których płynęła krew królewska, przysięgam, że Ramzes, twój następca, będzie wielkim wodzem, jeżeli mu pozwolą bogowie – odparł Nitager. – On zwycięży Asyryjczyków, których dziś trzeba pobić, jeżeli nasze wnuki nie mają naśladować ich tutaj nad Nilem.
– Cóż ty na to, Herhorze? – zapytał faraon.
– Co się tyczy Asyryjczyków, myślę, że dostojny Nitager za wcześnie kłopocze się nimi. Jeszcze jesteśmy chorzy po dawnych wojnach i musimy pierwej dobrze się wzmocnić, zanim rozpoczniemy nową – mówił minister. – Następca zaś mądrze prowadził główny korpus, ale zaniedbał swój sztab, przez co maszerowaliśmy tak wolno i nieporządnie, że Nitager mógł zabiec nam drogę.
– Gdybyś wasza dostojność – odezwał się Patrokles – nie zepchnął kolumny z gościńca z powodu tych tam skarabeuszów…
– Jakaż więc jest twoja ostateczna myśl o następcy? – przerwał sprzeczkę faraon, zwracając się do Herhora.
– Żywy obrazie słońca, synu bogów – odparł minister. – Każ Ramzesa namaścić, daj mu wielki łańcuch, ale wodzem korpusu Menfi jeszcze go nie mianuj. Książę na ten urząd jest za młody, za gorący, niedoświadczony.
Faraon oparł głowę na ręku, pomyślał i rzekł:
– Odejdźcie w spokoju i łasce mojej. Uczynię, jak nakazuje mądrość i sprawiedliwość.
Dostojnicy skłonili się głęboko, a Ramzes XII, nie czekając na świtę, przeszedł do swego gabinetu. Była to dwupiętrowa sala o ścianach z alabastru, w której znajdował się cielesny posążek Horusa z ptasią głową, ozdobiony złotem i klejnotami, stale wodzący wzrokiem za władcą. Gdy ukazał się faraon, jeden z urzędników zameldował następcę tronu, który niebawem wszedł i nisko ukłonił się ojcu. Na wyrazistej twarzy księcia było widać gorączkowy niepokój.
– Cieszę się, erpatre – rzekł faraon – że wracasz zdrowym z ciężkiej podróży.
– Obyś, wasza świątobliwość, żył wiecznie i dziełami swoimi napełnił oba światy – odparł książę.
– Dopiero co – mówił faraon – moi radcy wojenni opowiadali mi o twojej pracy i roztropności. Czyny twoje nie zostaną bez nagrody. Otrzymasz wielki łańcuch i dwa greckie pułki, z którymi będziesz robił ćwiczenia.
Książę osłupiał, lecz po chwili zapytał stłumionym głosem:
– A korpus Menfi…?
– Za rok powtórzymy manewry, a jeżeli nie popełnisz żadnego błędu w prowadzeniu wojska, dostaniesz korpus.
– Wiem, to zrobił Herhor! – zawołał rozgniewany następca, ledwie hamując wzbudzenie lwiej krwi w swoich żyłach.
Obejrzał się wkoło i dodał:
– Nigdy nie mogę być sam z tobą, mój ojcze… Zawsze między nami znajdują się obcy ludzie.
Faraon z lekka poruszył brwiami i jego świta zniknęła jak gromada cieni.
– Co masz mi do powiedzenia?
– Tylko jedno, ojcze. Herhor jest moim wrogiem. On oskarżył mnie przed tobą i naraził na taki wstyd!
Mimo pokornej postawy książę gryzł wargi i zaciskał pięści.
– Herhor jest moim wiernym sługą, a twoim przyjacielem. Jego to wymowa sprawiła, że jesteś następcą tronu. To ja nie powierzam korpusu młodemu wodzowi, który pozwolił odciąć się od swojej armii.
– O mój ojcze! – wybuchnął następca. Jeżeli gniew mnie unosi, to dlatego, że widzę niechęć do mnie Herhora i kapłanów.
– Przecież sam jesteś wnukiem arcykapłana, kapłani uczyli cię. Poznałeś więcej ich tajemnic, aniżeli którykolwiek inny książę.
– Poznałem ich dumę i nienasyconą chęć władzy. Ale ukrócę to…
Wyrzuciwszy z siebie te niebaczne słowa, następca struchlał. Władca podniósł na niego jasne spojrzenie i odparł spokojnie:
– Armią i państwem rządzę ja. Ze mnie płyną wszelkie rozkazy i wyroki. Na tym świecie jestem wagą Ozyrysa i sam ważę sprawy moich sług: następcy i ministra czy ludu. Nieroztropnym byłby ten, kto by sądził, że nie są mi znane wszystkie sprawy.
– Gdybyś jednak, ojcze, patrzył na bieg manewrów własnymi oczami…
– Może zobaczyłbym wodza – przerwał mu faraon – który w stanowczej chwili rzuca wojsko i ugania się po krzakach za izraelską dziewczyną. Ale ja o takich błahostkach nie chcę wiedzieć.
Potem książę Ramzes został wezwany przed oblicze najczcigodniejszej matki swojej, Nikotris, która była drugą żoną faraona, a dziś największą nieumarłą panią w Egipcie.
Była to osoba wysoka i mimo że nie żyła od dwudziestu lat, jeszcze piękna, co zawdzięczała kunsztowi najlepszych balsamistów. Dostojna pani przyjęła syna w grobowcu z fajansowym sarkofagiem, z którego właśnie powstała. U jej nóg, na stołeczku leżał mały piesek, z drugiej strony klęczała czarna niewolnica z wachlarzem. Wprawdzie jej pani nie czuła już ani ciepła, ani zimna, ale wachlarz był przede wszystkim symbolem jej monarszej godności. Królewska małżonka spowita była w bandaże z najdelikatniejszego lnu, a ponadto miała na sobie muślinowy płaszcz haftowany złotem oraz perukę ozdobioną klejnotami w kształcie kwiatów lotosu. W jej oczach ze szkła i emalii taił się jeszcze ludzki blask, widoczny zwłaszcza wtedy, gdy z miłością patrzyła na syna.
– Z jakiegoż to powodu, Ramzesie, kazałeś mnie zbudzić z wiecznego snu?
– Tak mówisz do mnie, matko, że już nie mam odwagi przedstawić ci mojej prośby.
– Więc zapewne chodzi o pieniądze?
Ramzes zmieszany spuścił głowę.
– Dużo ci też potrzeba?
– Piętnaście talentów…
– O bogowie! – zawołała pani. Więc twoja Żydówka jest aż tak wymagająca?
Ramzes zarumienił się, ale podniósł głowę.
– Wiesz, matko, że tak nie jest – odparł. – Ale obiecałem nagrodę wojsku i nie mogę jej wypłacić!
Królowa przypatrywała mu się ze spokojną dumą.
– Jak to niedobrze – odezwała się po chwili – kiedy syn czyni postanowienia, nie naradziwszy się z matką. Właśnie, pamiętając o twoim wieku, chciałam ci dać niewolnicę fenicką, którą przysłał mi Tyr, z dziesięcioma talentami posagu. Ale ty СКАЧАТЬ