Punkt widzenia. Małgorzata Rogala
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Punkt widzenia - Małgorzata Rogala страница 6

Название: Punkt widzenia

Автор: Małgorzata Rogala

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Крутой детектив

Серия: Agata Górska i Sławek Tomczyk

isbn: 978-83-7976-132-6

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      – …przypomniała sprawę, która trafiła do sędziego Skowrońskiego – dokończył Sławek i spojrzał na Borysa, który opuścił kanapę i zaczął się kręcić przy krześle, przymierzając się do skoku. – Chodź. – Tomczyk klepnął się zachęcająco w udo i po chwili kot już leżał zwinięty na jego kolanach.

      – Tak – potwierdziła Agata. – A później wydała zbiór reportaży, który był mocno reklamowany w mediach.

      – Czytałaś?

      – Nie, ale wiem, o co chodzi. Zdaje się, że w tej książce jest również reportaż o zgwałconej dziewczynie.

      – Skąd to wszystko wiesz? – spytał Sławek i chwilę później zdał sobie sprawę, że Agata, mimo że rozliczyła się ze swoją przeszłością, zawsze będzie wyczulona na sprawy dotyczące przemocy seksualnej.

      – Wiem i już. I szlag mnie trafia za każdym razem, gdy słyszę podobną historię.

      – Uważasz, że tamta sprawa i zaginięcie Jagody Skowrońskiej plus nagranie są powiązane?

      – Nie wiem. – Górska wzruszyła ramionami. – Ale myślę, że trzeba się będzie temu przyjrzeć. Treść filmu raczej nieprzypadkowo nawiązuje do tragedii tamtej dziewczyny.

      ROZDZIAŁ 2

      Sędzia Włodzimierz Skowroński zaprosił policjantów do salonu, usiadł sztywno obok żony na skórzanej, kremowej kanapie, a przybyłym wskazał fotele stojące naprzeciwko, po drugiej stronie ławy ze szklanym blatem. Mężczyzna sprawiał wrażenie opanowanego, ale napięte mięśnie twarzy i drżenie szczęki zdradzały trud, z jakim przychodziło mu zachowanie spokoju. Kobieta walczyła z płaczem, a gdy przegrywała kolejną bitwę, po jej policzkach spływały duże krople łez, do których przykładała pogniecioną chusteczkę.

      Tomczyk wymienił spojrzenia z Agatą, a następnie zawiesił wzrok na twarzy Skowrońskiego, jednak zanim zdążył zadać pierwsze pytanie, sędzia go ubiegł.

      – Podinspektor Wolski zapewnił mnie, że jesteście jego najlepszymi ludźmi – rzucił, nadając głosowi wyniosły ton, jakby chciał ukryć za jego fasadą bezsilność, którą zapewne czuł w obliczu tragedii rozgrywającej się w jego rodzinie. Być może pierwszy raz w życiu Skowroński nie miał wpływu na przebieg zdarzeń, nie mógł niczego nakazać, orzec i zasądzić. Nie mógł wydać wyroku. Mógł jedynie zaufać policjantom, którzy siedzieli naprzeciwko, albo przynajmniej pogodzić się z tym, że może tylko czekać. Tomczyk, obserwując sędziego, zastanawiał się, jakie to uczucie: mieć wielokrotnie w rękach cudzy los, decydować o nim, oceniać ciężar ludzkich uczynków, wierzyć w swoją nieomylność i sprawiedliwość, a teraz odczuwać niemoc i brak wpływu. Pomyślał też o tym, czego dowiedział się od Agaty – że to sędzia Skowroński wydał postanowienie o jej tymczasowym aresztowaniu, nie zadając sobie wcześniej trudu, żeby dokładnie zapoznać się ze sprawą. Sławek wielokrotnie bywał w sądach i wiedział, że adepci Temidy bywali nieprzygotowani do posiedzeń w sprawie zastosowania środka zapobiegawczego, co skutkowało nieuzasadnionym zamknięciem delikwenta za kratkami na podstawie wątpliwej wartości poszlak lub przeciwnie – zgodą, by gwałciciel lub damski bokser odpowiadał z wolnej stopy. Pod wpływem refleksji Tomczyk poczuł niechęć do sędziego, który siedział naprzeciwko i wbijał w niego surowe spojrzenie, więc otrząsnął się z zamyślenia i przywołał sam siebie do porządku; musiał odłożyć uczucia na bok i zrobić wszystko, żeby wyjaśnić, co się stało z córką Skowrońskich. I znaleźć jej ciało. Sławek wiedział od podinspektora Wolskiego, że poszukiwania zostały zakrojone na szeroką skalę i nie robił sobie złudzeń, że odnajdą Jagodę żywą.

      – Panie sędzio… – Tomczyk postanowił nie odpowiadać na rzucony wcześniej przez Skowrońskiego komentarz. – Proszę nam powiedzieć, kiedy córka wyjechała, dokąd i z kim.

      – Już raz to mówiłem – odparł sędzia. – Ktoś od was z nami rozmawiał, nie przekazujecie sobie informacji?

      – Przekazujemy – powiedział spokojnie komisarz. – Ponieważ jednak przydzielono nam to śledztwo, chcielibyśmy wszystko usłyszeć od państwa, a nie opierać się na zredagowanej notatce. Chyba zależy panu na jak najszybszym wyjaśnieniu, co się stało z córką, prawda?

      Skowroński zacisnął usta.

      – Żona wie dokładnie, bardziej się orientuje w sprawach Jagody – odpowiedział po chwili milczenia. – Halinko? – zwrócił się do żony. – Proszę cię, nie płacz teraz, to w niczym nie pomaga.

      Tomczyk przeniósł spojrzenie na siedzącą obok sędziego kobietę.

      – Tydzień temu Jagoda pojechała do Gdyni ze swoją przyjaciółką, chłopakiem i jeszcze kilkoma osobami. – Z gardła Skowrońskiej wydobyło się bolesne westchnienie. – Sami dobrzy znajomi, ze szkoły.

      – Którego dnia?

      – W czwartek, dwudziestego sierpnia. Przez pierwsze dni kontaktowała się regularnie, przysyłała esemesy, zdjęcia.

      – Kiedy ostatni raz dostała pani wiadomość od córki?

      – Nie wiem. – Skowrońska przycisnęła chusteczkę do ust. – Muszę sprawdzić. – Wzięła ze stolika aparat i przeszukała jego zawartość. – Trzy dni temu, w poniedziałek, proszę. – Podała Sławkowi telefon z wyświetlonym esemesem. – Zdjęcie zrobione na molo w Gdyni-Orłowie. – A wczoraj rano ktoś… – Zaczęła płakać. – Ktoś przysłał Włodkowi tamten film. Boże, ja tego nie wytrzymam! Ktoś zgwałcił i zamordował moje dziecko!

      Sędzia objął żonę, a później zaczął gładzić jej plecy uspokajającym gestem.

      – Czy córka ostatnio zachowywała się inaczej niż zwykle? Może miała jakieś kłopoty? Zawarła nową znajomość? Czegoś się bała? – spytała Górska.

      – Nie, raczej nie – odpowiedziała Halina, a jej ciałem ponownie wstrząsnął szloch. – Wszystko było jak zwykle.

      – A jej przyjaciółka? Jak się nazwa?

      – Monika Lisiecka. Dzwoniliśmy wczoraj do niej, od razu po obejrzeniu filmiku, ale też miała wyłączony telefon.

      – A chłopak?

      – Do niego nie dzwoniliśmy, bo nie mamy numeru.

      – Jak się nazywa? – spytał Tomczyk. – Chłopak Jagody?

      – Robert Olędzki.

      – Kiedy córka miała wrócić z Gdyni?

      – W niedzielę, trzydziestego sierpnia.

      – Chcielibyśmy przeszukać pokój Jagody. – Sławek wstał, a wraz z nim podniosła się Agata. – Panie sędzio?

      – Oczywiście, proszę. Żona zaprowadzi państwa.

      Pokój dziewczyny, wypełniony sosnowymi meblami, zalewało słoneczne światło, przenikające bez przeszkód przez niczym nieosłoniętą szybę. Tomczyk СКАЧАТЬ