Punkt widzenia. Małgorzata Rogala
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Punkt widzenia - Małgorzata Rogala страница 4

Название: Punkt widzenia

Автор: Małgorzata Rogala

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Крутой детектив

Серия: Agata Górska i Sławek Tomczyk

isbn: 978-83-7976-132-6

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      Górska zrobiła krok, by podejść do niej, ale w tym momencie wędkarz poderwał się i wytrącił Justynie aparat z dłoni. Komórka wpadła pomiędzy deski pomostu i zawisła nad wodą.

      – Jasna cholera! Ryba bierze! – Mężczyzna zaczął kręcić kołowrotkiem. – Okoń! Ale szarpie! Co najmniej półkilogramowy! – Złapał podbierak. – Niech pani się odsunie!

      Słońce, odbijające się od gładkiej powierzchni jeziora, oślepiało Agatę.

      Górska, mrużąc oczy, czekała w napięciu i była bliska wepchnięcia wędkarza do wody razem z wyciąganą rybą. Wreszcie, gdy okoń wylądował w siatkowym koszyku zanurzonym w wodzie pod pomostem, rzekła wolno, akcentując każde słowo:

      – Proszę. Mnie. Natychmiast. Przepuścić. – Zdjęła szorty i bluzkę, weszła do wody i wślizgnęła się pod pomost. – Popchnę do góry, a ty wyciągnij – powiedziała do Justyny, a gdy smartfon znalazł się w rękach właścicielki, Agata półgłosem zrelacjonowała przyjaciółce przebieg nieudanej próby kontaktu.

      – Rzeczywiście nie wygląda to dobrze – zgodziła się Justyna. – Jeżeli chcesz oddzwonić, to okej, jedźmy dziś do Giżycka.

      Zaprowadziły Vincenta do domu i wsiadły do samochodu. Gdy po dwudziestu minutach dojechały do miasta, Justyna zaparkowała na placu w pobliżu wejścia do sklepu samoobsługowego i powiedziała:

      – Idę kupić kilka rzeczy, a ty dzwoń i nie martw się na zapas.

      Wyszła z auta, zanim Agata zareagowała. Górska wybrała numer Sławka, a gdy policjant się zgłosił i rzucił: „Wreszcie normalnie cię słyszę”, już wiedziała, że to koniec pobytu w Bogaczewie.

      – Co się dzieje? – spytała. – Wolski mnie ściga.

      – Wiem. Chciał ci powiedzieć, że odwołuje cię z urlopu. Masz wracać.

      – Słucham? Co takiego się dzieje, że nie może poczekać jeszcze dwa dni?

      – Jest sprawa, termin na wczoraj. Tajne łamane przez poufne. Trzeba pilnować, żeby nie było żadnego przecieku do prasy.

      – Co się stało? – powtórzyła Agata.

      – Dziś rano sędzia Włodzimierz Skowroński znalazł w skrzynce mailowej filmik od nieznanego nadawcy.

      Na dźwięk nazwiska sędziego Agata drgnęła i poczuła, że jej usta mimowolnie wykrzywiają się w grymasie niechęci.

      – Co jest na nagraniu? – spytała.

      – Wysłałem ci mailem, sama zobacz, chodzi o córkę sędziego. Skowroński szaleje, jego żona dostała histerii. Nasi szukają ciała, a informatyk siedzi nad filmem. Wolski powiedział, że sprawa jest priorytetowa, wiadomo, z jakich względów.

      – Rozumiem, że sytuacja jest poważna, ale nie rozumiem, czym różni się dziecko sędziego od dziecka zwykłego obywatela – nie wytrzymała Agata. – I dlaczego Wolski nie przydzieli śledztwa komuś, kto nie jest na urlopie?

      – Pawelec pojechał do Grecji, dlatego padło na nas.

      – A inni? Chudy nie może ci pomóc?

      – Chudy ma co robić. Poza tym sędzia zażądał najlepszych ludzi. – Zapadła cisza, którą przerwał Tomczyk. – O co chodzi? – spytał. – Wyczuwam drugie dno.

      – O nic – burknęła. – Po prostu ciężko harowałam. Justyny nie widziałam przez cały rok, od czasu jej pierwszej wystawy w Warszawie, pamiętasz? – spytała, mocno już zdenerwowana. Lipiec wsiadła do auta i położyła siatkę z zakupami na tylnym siedzeniu. Uruchomiła silnik i ruszyły w powrotną drogę do Bogaczewa. – Wyjechałam legalnie na tydzień – kontynuowała Agata – odpocząć i pobyć z bliską osobą, a teraz mam rzucić wszystko dlatego, że pan sędzia tego sobie życzy. – Górska, patrząc przez szybę na drogę, przełożyła telefon do drugiej ręki.

      – Obiecuję ci, że po tym śledztwie pojedziemy tak daleko, żeby nawet prezydent nie mógł nas odwołać z urlopu – powiedział spokojnie Tomczyk, a Agata wyczuła, że mężczyzna się uśmiechnął. – Jak będzie trzeba, weźmiemy lewe zwolnienie lekarskie, ale teraz powiedz mi, o co naprawdę chodzi. Czuję to, więc bez wykrętów, nie próbuj mnie zbyć. – Tomczyk nie odpuszczał.

      – Przez niego, sędziego Skowrońskiego, trafiłam do aresztu. Był nieprzygotowany do rozprawy, nie miał pojęcia, co jest w aktach, ale wysłał mnie za kratki. – Agata poczuła ukłucie w sercu. Niesprawiedliwość wciąż bolała.

      – Co za cholerny zbieg okoliczności. – Sławek wymamrotał przekleństwo. – Rozumiem, to zmienia postać rzeczy. Uważasz, że będzie ci przeszkadzać… Pogadam ze starym – zaproponował.

      – Nie trzeba. – Górska nagle podjęła decyzję. – Dam radę, co nie znaczy, że zacznę go lubić. Mam na myśli sędziego, a nie Wolskiego.

      – Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć – powiedział Tomczyk. – Kiedy będziesz?

      – W robocie jutro rano, wcześniej nie zdążę. Spróbuję jeszcze dziś złapać pociąg do Warszawy. Jaka jest dokładnie sytuacja? – Agata od razu przeszła do konkretów.

      – Nasi szukają dziewczyny. Tyle wiem, a resztę próbuję rozeznać – wyjaśnił Sławek. – Godzinę temu Wolski mnie wezwał i przekazał sprawę. Mówił też, że będzie dzwonić do ciebie.

      – Co jest w aktach? – Agata nagle poczuła, że sprawa zaczyna ją interesować.

      – Notatka o zgłoszeniu, notatka z rozmowy ze Skowrońskimi, opis nagrania. Informatyk nad tym siedzi i tyle, nic więcej nie mamy. Wszystko zrozumiesz, jak obejrzysz – zapewnił Tomczyk.

      – Zrobię to po powrocie do domu. Jak Borys? – spytała. Przed wyjazdem zostawiła kota pod opieką Tomczyka, który zajmował się już raz zwierzakiem, gdy policjantka przebywała w areszcie.

      – Dobrze. – Sławek parsknął śmiechem. – Rozpoznał kąty i było dużo lepiej niż poprzednio – uspokoił Agatę. – Przywiozę go wieczorem.

      – Dzięki, stęskniłam się za nim, ale Vincent wynagrodził mi rozstanie. – Górska uśmiechnęła się do słuchawki. – Do zobaczenia. – Schowała telefon i odwróciła głowę w stronę Justyny.

      – Słyszałam – powiedziała Lipiec, zerkając kątem oka na przyjaciółkę i hamując przed wjazdem na posesję. – Kupiłam tylko kilka drobiazgów. Czułam, że to ostatni dzień.

      – Nie musisz wracać – zaprotestowała Agata. – Spakuję się i podwieziesz mnie z powrotem do Giżycka. Złapię pociąg.

      – Nie ma mowy. – Justyna pokręciła głową. – Przyjechałyśmy razem, więc razem wrócimy. Jeden dzień już nie robi różnicy.

      W ciągu godziny spakowały swoje rzeczy, oddały klucz gospodarzowi i ruszyły do Warszawy. Podczas jazdy milczały, każda СКАЧАТЬ