Название: Noc nad oceanem
Автор: Ken Follett
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Классические детективы
isbn: 978-83-7985-063-1
isbn:
A może będzie miała swoje małe dziewczynki…
Była podekscytowana podróżą łodzią latająca Pan American. Czytała o nich tyle w #Manchester Guardian”, ale nigdy nie marzyła, że pewnego dnia sama taką poleci. Przelot do Nowego Jorku w czasie niewiele dłuższym niż doba wydawał się cudem.
Napisała liścik do Mervyna. Nie wyraziła w nim tego, co chciała mu powiedzieć, nie wyjaśniła, jak powoli i niepostrzeżenie utracił jej miłość przez swoją nieczułość i obojętność, nie napisała nawet, że Mark jest cudowny.
Drogi Mervynie!
Opuszczam Cię. Czuję, że Twoje uczucie do mnie wygasło, a ja zakochałam się w kimś innym. Zanim to przeczytasz, będziemy już w Ameryce. Przykro mi, że Cię ranię, ale to częściowo Twoja wina.
Nie potrafiła wymyślić odpowiedniego zakończenia – nie mogła napisać „twoja” ani „kochająca” – więc podpisała tylko: Diana.
Początkowo zamierzała zostawić ten list w domu, na kuchennym stole. Potem zaczęła obsesyjnie obawiać się, że Mervyn może zmienić plany i zamiast zostać na noc w swoim klubie wróci we wtorek do domu, znajdzie ten list i narobi kłopotów jej oraz Markowi, zanim wyjadą z kraju. Tak więc w końcu wysłała list do jego fabryki, do której miał dojść dzisiaj.
Spojrzała na zegarek (prezent od Mervyna, który lubił, gdy była punktualna). Znała jego rozkład dnia: większość ranka spędzi w fabryce, potem około południa wróci do swojego gabinetu i przejrzy pocztę, zanim pójdzie na lunch. Na kopercie napisała: „Do rąk własnych”, żeby listu nie otwarła jego sekretarka. Będzie leżał na biurku w stercie zamówień, rachunków, listów i notatek. Mniej więcej teraz go przeczyta. Myśl o tym obudziła w niej poczucie winy i smutek, ale także ulgę wywołaną tym, że znajdowała się ponad trzysta kilometrów od niego.
– Jest nasza taksówka – oznajmił Mark.
Była lekko zdenerwowana. Przez Atlantyk samolotem?
– Czas już na nas – ponaglił.
Nakazała sobie spokój. Odstawiła filiżankę z kawą, wstała i obdarzyła go swym najpiękniejszym uśmiechem.
– Tak – powiedziała radośnie. – Czas lecieć.
Eddie zawsze był nieśmiały wobec dziewczyn.
Ukończył szkołę w Annapolis jako prawiczek. Kiedy stacjonował w Pearl Harbor, chodził na dziwki i to doświadczenie wzbudziło w nim obrzydzenie do samego siebie. Po odejściu z marynarki był samotnikiem i ilekroć odczuwał potrzebę znalezienia towarzystwa, jechał do odległego o kilka kilometrów baru. Carol-Ann pracowała jako naziemna hostessa w Port Washington na Long Island, gdzie znajdował się nowojorski terminal łodzi latających. Była opaloną blondynką o oczach koloru firmowego błękitu Pan American i Eddie nigdy nie odważyłby się umówić z nią na randkę. Jednak pewnego dnia w kantynie młody radiooperator dał mu dwa bilety na Życie z ojcem, grane na Broadwayu, a kiedy Eddie powiedział, że nie ma z kim iść, radiooperator odwrócił się do sąsiedniego stolika i zapytał Carol-Ann, czy chciałaby pójść.
– Thak – odparła i Eddie uświadomił sobie, że pochodzi z jego stron.
Później zdradziła mu, że czuła się wtedy rozpaczliwie samotna. Jako dziewczyna ze wsi nie wiedziała, jak się zachować przy wyrafinowanych nowojorczykach, i zżerały ją nerwy. Była zmysłową kobietą, ale nie miała pojęcia, co robić, kiedy mężczyźni poczynali sobie zbyt swobodnie, więc – zażenowana – ostro ucinała ich zaloty. Przez te nerwowe reakcje miała reputację lodowej królowej i rzadko ktoś próbował się z nią umówić.
Jednak Eddie nic wówczas o tym nie wiedział. Czuł się jak król, kiedy wzięła go pod rękę. Zabrał ją na kolację, a potem taksówką odwiózł do jej mieszkania. Na progu podziękował jej za miły wieczór, zebrał całą odwagę i pocałował ją w policzek, na co ona zalała się łzami i powiedziała, że jest pierwszym porządnym facetem, jakiego spotkała w Nowym Jorku. Zanim się zorientował, już zaprosił ją na następną randkę.
Na tej drugiej randce zakochał się w niej. Pojechali na Coney Island w gorący lipcowy piątek, a ona miała na sobie białe spodnie i błękitną jak niebo bluzkę. Ze zdziwieniem uświadomił sobie, że naprawdę jest dumna z tego, iż widzą, jak z nim spaceruje. Zjedli lody, pojeździli kolejką górską zwaną Cyklonem, kupili śmieszne czapeczki, trzymali się za ręce i wyjawiali sobie różne niewinne tajemnice. Kiedy odprowadził ją do domu, powiedział jej szczerze, że nigdy w życiu nie był taki szczęśliwy, a wtedy ponownie go zaskoczyła, mówiąc, że ona też.
Wkrótce zaczął zaniedbywać farmę i spędzać każdą wolną chwilę w Nowym Jorku, sypiając na kanapie zdziwionego, lecz życzliwego kolegi mechanika. Carol-Ann zabrała go do Bristolu w stanie New Hampshire, gdzie poznał jej rodziców, dwoje niskich i chudych ludzi w średnim wieku, biednych i ciężko pracujących. Przypominali mu jego rodziców, tylko nie byli tak głęboko wierzący. Nie mogli uwierzyć, że wychowali tak piękną córkę, a Eddie dobrze ich rozumiał, bo sam ledwie mógł uwierzyć, że taka dziewczyna się w nim zakochała.
Myślał o tym, jak bardzo ją kocha, stojąc na trawniku przed hotelem Langdown Lawn i patrząc na korę dębu. To był koszmar, jeden z tych okropnych snów, na początku których czujesz się szczęśliwy i bezpieczny, ale zaczynasz rozmyślać o najgorszych rzeczach, jakie mogłyby się zdarzyć, i nagle odkrywasz, że to naprawdę się dzieje: koszmar staje się rzeczywistością i nic nie możesz na to poradzić.
Sprawę jeszcze pogarszało to, że pokłócili się tuż przed jego wyjazdem i rozstali się niepogodzeni.
Siedziała na kanapie, mając na sobie jego roboczą koszulę i niewiele więcej poza nią, z długimi opalonymi nogami wyciągniętymi przed siebie i pięknymi jasnymi włosami okrywającymi jej ramiona niczym szal. Czytała jakiś magazyn ilustrowany. Zwykle jej piersi były nieduże, ale ostatnio nabrzmiały. Miał ochotę ich dotknąć i pomyślał: a dlaczego nie? Tak więc wsunął dłoń pod tę koszulę i dotknął jej sutka. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się czule, a potem wróciła do lektury.
Ucałował czubek jej głowy i usiadł obok niej. Od początku go zaskakiwała. Najpierw oboje byli wstydliwi, ale wkrótce po powrocie z podroży poślubnej, kiedy zamieszkali razem na tej starej farmie, Carol-Ann zupełnie wyzbyła się zahamowań.
Przede wszystkim zapragnęła kochać się przy zapalonym świetle. Eddie zrobił wielkie oczy, ale przystał na to i nawet trochę polubił, chociaż czuł się niezręcznie. Potem zauważył, że Carol-Ann nie zamyka drzwi do łazienki, kiedy bierze kąpiel. Od tej pory głupio by mu było, gdyby sam je zamykał, więc również tego nie robił, i pewnego dnia po prostu wmaszerowała do środka zupełnie naga i weszła do niego do wanny! Eddie jeszcze nigdy w życiu nie był tak zmieszany. Od kiedy skończył cztery lata, żadna kobieta nie widziała go bez ubrania. СКАЧАТЬ