Название: Bajki i przypowieści
Автор: Ignacy Krasicki
Издательство: Public Domain
Жанр: Зарубежная классика
isbn:
isbn:
Jak ja na to pracuję i w wieczór, i rano,
Żeby twoich bezpiecznie darów używano».
«Wiem ja — chleb odpowiedział — jakim służysz kształtem[16]:
Jeśli mnie często bronisz, częściej bierzesz gwałtem».
Człowiek i suknia
Brał się pewien do pręta chcąc wytrzepać suknię;
Ta, widząc się w złym razie[17], żwawie[18] go ofuknie:
«A, takaż to jest pamięć na usługi — rzecze —
Bijesz tę, co cię zdobi, niewdzięczny człowiecze!»
Rzekł człowiek: «Ja nie biję, lecz otrząsam z prochu.
Zakurzyłaś się wczoraj, dziś trzepię po trochu,
Wybacz, z przykrych sposobów, kto musi, korzysta;
Gdybyś nie była bita, nie byłabyś czysta».
Człowiek i wilk
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
«Znaj z odzieży — rzekł człowiek — co jestem, co mogę».
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku[19] wilk ponury:
«Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry».
Człowiek i zdrowie
W jedną drogą szli razem i człowiek, i zdrowie.
Na początku biegł człowiek; towarzysz mu powie:
«Nie spiesz się, bo ustaniesz». Biegł jeszcze tym bardziej.
Widząc zdrowie, że jego towarzystwem gardzi,
Szło za nim, ale z wolna. Przyszli na pół drogi:
Aż człowiek, że z początku nadwerężył nogi,
Zelżył[20] kroku na środku. Za jego rozkazem
Przybliżyło się zdrowie i odtąd szli razem.
Coraz człowiek ustawał, mając w pogotowiu
Zbliżył się: «Iść nie mogę, prowadź mnie» — rzekł zdrowiu.
«Było mnie zrazu słuchać» — natenczas mu rzekło;
Chciał człowiek odpowiedzieć... lecz zdrowie uciekło.
Człowiek i zwierściadła
W zwierściadło[21], co powiększa, wspojźrzał[22] człowiek mały:
Ucieszył się niezmiernie, że tak okazały.
Mniemał już być olbrzymem[23]; gdy się więc nasrożył,
Ktoś zwierściadło, co zmniejsza, przed niego położył.
Stłukł obydwie[24] i odtąd zwierściadłom nie wierzył.
Poznał prawdę na koniec, gdy się piędzią zmierzył[25]
Daremna praca
Nie chcąc się Jędrzej uczyć, zmazał abecadło;
Widząc się szpetnym[26], potłukł w kawałki zwierściadło[27];
Słysząc się złym[28], chciał stłumić wieść przemysły[29] swymi:
Nie mógł się zrobić głuchym, a drugich niemymi.
Dąb i dynia
Kiedy czas przyzwoity[30] do dojźrzenia nastał,
Pytała dynia dęba[31], jak też długo wzrastał?
«Sto lat». «Jam w sto dni zeszła taką, jak mnie widzisz» —
Rzekła dynia. Dąb na to: «Próżno ze mnie szydzisz;
Pięknaś, prawda, na pozór, na pozór też słyniesz:
Jakeś prędko urosła, tak też prędko zginiesz».
Dąb i małe drzewka
Od wieków trwał na puszczy dąb jeden wyniosły;
W cieniu jego gałęzi małe drzewka rosły.
A że w swojej postaci był nader wspaniały,
Że go doróść nie mogły, wszystkie się gniewały.
Przyszedł czas i na dęba[32] pełnić srogie losy[33];
Słysząc, że mu fatalne[34] zadawano ciosy,
Cieszyły się niewdzięczne. Wtem upadł dąb stary,
Połamał małe drzewka swoimi konary.
Derwisz i uczeń
Pewien derwisz[35] uczony rano i w południe
Co dzień pił świętą wodę z Mahometa studnie[36].
Postrzegł to uczeń, a chcąc większym być doktorem,
Czerpał z tej studni rano, w południe, wieczorem.
Cóż się stało? Gdy mniemał, że już mędrcem został —
I nic się nie nauczył, i puchlinyСКАЧАТЬ
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36