Ogniem i mieczem. Henryk Sienkiewicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ogniem i mieczem - Henryk Sienkiewicz страница 6

Название: Ogniem i mieczem

Автор: Henryk Sienkiewicz

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная классика

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ target="_blank" rel="nofollow" href="#n_132" type="note">[132].

      — Nie może to być. Ale to jest dziwna rzecz. Czy waszmość wie, że są listy hetmańskie przykazujące Chmielnickiego łapać i in fundo[133] zadzierżyć?

      Namiestnik nie zdążył odpowiedzieć, bo w tej chwili wszedł do izby jakiś szlachcic z ogromnym hałasem. Drzwiami trzasnął raz i drugi, a spojrzawszy hardo po izbie zawołał:

      — Czołem waszmościom!

      Był to człek czterdziestoletni, niski, z twarzą zapalczywą, której to zapalczywości przydawały jeszcze bardziej oczy jakby śliwy na wierzchu głowy siedzące, bystre, ruchliwe — człek widocznie bardzo żywy, wichrowaty i do gniewu skory.

      — Czołem waszmościom! — powtórzył głośniej i ostrzej, gdy mu zrazu nie odpowiadano.

      — Czołem, czołem — ozwało się kilka głosów.

      Był to pan Czapliński, podstarości czehryński, sługa zaufany młodego pana chorążego Koniecpolskiego[134].

      W Czehrynie nie lubiano go, bo był zawadiaka wielki, pieniacz, prześladowca, ale miał niemniej wielkie plecy[135], przeto ten i ów z nim politykował.

      Zaćwilichowskiego[136] jednego szanował, jak i wszyscy, dla jego powagi, cnoty i męstwa. Ujrzawszy go, wnet też zbliżył się ku niemu i skłoniwszy się dość dumnie Skrzetuskiemu zasiadł przy nich ze swoją lampką miodu.

      — Mości starostko — spytał Zaćwilichowski — czy wiesz, co się dzieje z Chmielnickim?

      — Wisi, mości chorąży, jakem Czapliński, wisi, a jeśli dotąd nie wisi, to będzie wisiał. Teraz, gdy są listy hetmańskie, niech jedno go dostanę w swoje ręce.

      To mówiąc, uderzył pięścią w stół, aż płyn rozlał się ze szklenic.

      — Nie wylewaj waćpan wina! — rzekł pan Skrzetuski.

      Zaćwilichowski przerwał:

      — A czy go wać dostaniesz! Przecie uciekł i nikt nie wie, gdzie jest?

      — Nikt nie wie? Ja wiem, jakem Czapliński! Waszmość, panie chorąży, znasz Chwedka. Owóż Chwedko jemu służy, ale i mnie. Będzie on Judaszem Chmielowi. Siła[137] mówić. Wdał się Chwedko w komitywę z mołojcami[138] Chmielnickiego. Człek sprytny. Wie o każdym kroku. Podjął się mi go dostawić żywym czy zmarłym i wyjechał w step równo przed Chmielnickim, wiedząc, gdzie ma go czekać!... A, didków syn[139] przeklęty!

      To mówiąc znowu w stół uderzył.

      — Nie wylewaj waćpan wina! — powtórzył z przyciskiem pan Skrzetuski, który dziwną jakąś awersję[140] uczuł do tego podstarościego od pierwszego spojrzenia.

      Szlachcic zaczerwienił się, błysnął swymi wypukłymi oczyma, sądząc, że mu dają okazję, i spojrzał zapalczywie na Skrzetuskiego, ale ujrzawszy na nim barwę[141] Wiśniowieckich, zmitygował się, gdyż jakkolwiek chorąży Koniecpolski wadził się wówczas z księciem, wszelako Czehryn[142] zbyt był blisko Łubniów[143] i niebezpiecznie było barwy[144] książęcej nie uszanować.

      Książę też i ludzi dobierał takich, że każdy dwa razy pomyślał, nim z którym zadarł.

      — Więc to Chwedko podjął się waci[145] Chmielnickiego dostawić? — pytał znów Zaćwilichowski.

      — Chwedko: I dostawi, jakem Czapliński.

      — A ja waci mówię, że nie dostawi. Chmielnicki zasadzki uszedł i na Sicz[146] podążył, o czym trzeba pana krakowskiego[147] dziś jeszcze zawiadomić. Z Chmielnickim nie ma żartów. Krótko mówiąc, lepszy on ma rozum, tęższą rękę i większe szczęście od waci, który zbyt się zapalasz. Chmielnicki odjechał bezpiecznie, powtarzam waci, a jeśli mnie nie wierzysz, to ci to ten kawaler powtórzy, który go wczoraj na stepie widział i zdrowym go pożegnał.

      — Nie może być! nie może być! — wrzeszczał targając się za czuprynę Czapliński.

      — I co większa — dodał Zaćwilichowski — to ten kawaler tu obecny sam go salwował i waścinych[148] sług wygubił, w czym mimo listów hetmańskich nie jest winien, bo z Krymu z poselstwa wraca i o listach nie wiedział, a widząc człeka przez łotrzyków, jak sądził, w stepie oprymowanego[149], przyszedł mu z pomocą. O którym to wyratowaniu się Chmielnickiego wcześniej waci zawiadamiam, bo gotów cię z Zaporożcami[150] w twojej ekonomii[151] odwiedzić, a znać nie byłbyś mu rad bardzo. Nadtoś się z nim warcholił. Tfu, do licha!

      Zaćwilichowski nie lubił także Czaplińskiego.

      Czapliński zerwał się z miejsca i aż mu mowę ze złości odjęło; twarz tylko spąsowiała mu zupełnie, a oczy coraz bardziej na wierzch wyłaziły. Tak stojąc przed Skrzetuskim puszczał tylko urywane wyrazy:

      — Jak to! waść mimo listów hetmańskich!... Ja waści... ja waści...

      A pan Skrzetuski nie wstał nawet z ławy, jeno wsparłszy się na łokciu patrzył na podskakującego Czaplińskiego jak raróg[152] na uwiązanego wróbla.

      — Czego się waść mnie czepiasz jak rzep psiego ogona? — spytał.

      — Ja waści do grodu ze sobą... Waść mimo listów... Ja waści Kozakami!...

      Krzyczał tak, że w izbie uciszyło się trochę. Obecni poczęli zwracać głowy w stronę Czaplińskiego. Szukał on okazji zawsze, bo taka była jego natura, robił burdy każdemu, kogo napotkał, ale to zastanowiło wszystkich, że teraz zaczął przy Zaćwilichowskim, którego jednego się obawiał, i że zaczął z żołnierzem noszącym barwę[153] Wiśniowieckich.

      — Zamilknij no wasze[154] — rzekł stary chorąży. — Ten kawaler jest ze mną.

      — Ja wa... wa... waści do grodu... w dyby! — wrzeszczał dalej Czapliński nie uważając już na nic i na nikogo.

      Teraz pan Skrzetuski podniósł się także całą wysokością swego wzrostu, ale nie wyjmował szabli z pochew, tylko СКАЧАТЬ



<p>133</p>

in fundo — w lochu.

<p>134</p>

Koniecpolski, Aleksander herbu Pobog (1620–1659) — ksiaze, chorazy wielki koronny, magnat i starosta kresowy, uczestnik wojen kozackich, syn hetmana Stanislawa Koniecpolskiego.

<p>135</p>

miec wielkie plecy — zwiazek frazeologiczny, znaczy: miec poparcie.

<p>136</p>

Zacwilichowski, Mikolaj — komisarz Kozakow zaporoskich pozostajacych na sluzbie Rzeczypospolitej.

<p>137</p>

sila (starop.) — duzo, wiele.

<p>138</p>

molojec (ukr.) — mlody, dzielny mezczyzna, zuch; tu: zbrojny.

<p>139</p>

didkow syn — diabli syn, czarci pomiot; didko (ukr.) — diabel.

<p>140</p>

awersja (z lac.) — niechec.

<p>141</p>

barwa — umundurowanie lub element stroju, swiadczacy o przynaleznosci noszacego.

<p>142</p>

Czehryn a. Czehryn (ukr. Czyhyryn) — miasto na srodkowej Ukrainie, polozone nad Tasmina, doplywem srodkowego Dniepru, jedna z najdalej wysunietych twierdz Rzeczypospolitej.

<p>143</p>

Lubnie — miasto na Poltawszczyznie, na sr.-wsch. Ukrainie, rezydencja ksiazat Wisniowieckich.

<p>144</p>

barwa — umundurowanie lub element stroju, swiadczacy o przynaleznosci noszacego.

<p>145</p>

waci — skrot od: waszej milosci.

<p>146</p>

Sicz Zaporoska — wedrowna stolica Kozakow Zaporoskich, oboz warowny na jednej z wysp dolnego Dniepru.

<p>147</p>

pan krakowski — Mikolaj Potocki, zwany Niedzwiedzia Lapa, herbu Pilawa (ok. 1593–1651), kasztelan krakowski, hetman wielki koronny w latach 1646–1651.

<p>148</p>

wascin a. wasciny — nalezacy do waszej milosci; dzis: pana, panski.

<p>149</p>

oprymowac (z lac.) — napasc.

<p>150</p>

Zaporozcy — Kozacy z Zaporoza.

<p>151</p>

ekonomia — dobra ziemskie, z ktorych dochod przeznaczony byl na osobiste potrzeby krola i dworu; tu: dzierzawiony przez Czaplinskiego majatek.

<p>152</p>

rarog — ptak drapiezny z rodziny sokolowatych, ceniony w sokolnictwie, zwany dawniej sokolem polskim a. sokolem podolskim.

<p>153</p>

barwa — umundurowanie lub element stroju, swiadczacy o przynaleznosci noszacego.

<p>154</p>

wasze — tu: pan; skrot od: wasza milosc.