Ogniem i mieczem. Henryk Sienkiewicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ogniem i mieczem - Henryk Sienkiewicz страница 26

Название: Ogniem i mieczem

Автор: Henryk Sienkiewicz

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная классика

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ pana Longina w zdumieniu. Nie śmiał on nawet zrazu spojrzeć w stronę Anusi i po niejakim dopiero czasie rzucił znienacka okiem — ale aż zadrżał. Spoza ramienia księżnej Gryzeldy dwoje jarzących ślepków patrzyło na niego istotnie z ciekawością i uporem. Apage, satanas[605]! — pomyślał Litwin i oblawszy się jak żaczek rumieńcem, uciekł w drugi kąt sali.

      Jednakże pokusa była ciężka. Ten szatanek wyglądający zza pleców księżnej tyle miał ponęt, te oczki tak świeciły jasno, że pana Longina aż ciągnęło coś, by w nie choć jeszcze raz tylko spojrzeć. Ale wtem wspomniał na swój ślub, w oczach stanął mu Zerwikaptur, przodek Stowejko Podbipięta, trzy ścięte głowy, i strach go zdjął. Przeżegnał się i tego wieczora nie spojrzał więcej.

      Natomiast rankiem nazajutrz przyszedł na kwaterę Skrzetuskiego.

      — Panie namiestniku — rzekł — a prędko pociągniemy? Co też tam waszmość słyszał o wojnie?

      — Przypiliło waści. Bądźże cierpliwy, póki się pod znak nie zaciągniesz.

      Pan Podbipięta bowiem nie był jeszcze zapisany na miejsce zmarłego Zakrzewskiego. Musiał czekać z tym, aż ćwierć wyjdzie[606], co miało nastąpić dopiero pierwszego kwietnia.

      Ale było mu rzeczywiście pilno, dlatego pytał namiestnika w dalszym ciągu:

      — A nicże J. O.[607] książę w tej materii nie mówił?

      — Nic. Król pono do śmierci nie przestanie o wojnie myśleć, ale Rzeczpospolita jej nie chce.

      — A mówili w Czehrynie[608], że rebelia kozacka zagraża?

      — Znać, że waści mocno ślub dolega. Co do rebelii, wiedzże, iż jej przed wiosną nie będzie, bo choć to zima lekka, ale zima zimą. Mamy dopiero 15 februarii[609], lada dzień mrozy jeszcze mogą nastać, a Kozak w pole nie rusza, póki się nie może okopać, bo oni zawałem biją się okrutnie, w polu zaś nie umieją dotrzymać.

      — Tak i trzeba czekać nawet na Kozaków?

      — Zważ waćpan i to, że choćbyś w czasie rebelii swoje trzy głowy znalazł, to nie wiadomo, czy od ślubu wolnym będziesz, boć co innego Krzyżacy lub Turcy, a co innego swoi — jakoby rzec, dzieci eiusdem matris[610].

      — O wielki Boże! A toś mi waćpan sęka w głowę zadał! Ot, desperacja! Niechże mnie ksiądz Muchowiecki te wątpliwości rozstrzygnie, bo inaczej nie będę miał i chwili spokoju.

      — Pewnie, że rozstrzygnie, gdyż jest człek uczony i pobożny, ale pewnie nie powie nic innego. Bellum civile[611] to wojna braci.

      — A gdyby rebelizantom obca potęga na pomoc przyszła?

      — Tedy miałbyś pole. Ale teraz jedno mogę waści zalecić: czekaj i bądź cierpliwy.

      Jednakże pan Skrzetuski sam nie umiał pójść za tą radą. Ogarniała go tęskność coraz większa, nudziły go uroczystości dworskie i te twarze, na które dawniej było mu tak mile spoglądać. Panowie Bodzyński, Lassota i pan Rozwan Ursu wyjechali wreszcie, a po ich wyjeździe nastał spokój głęboki. Życie zaczęło płynąć jednostajnie. Książę zajęty był lustracjami dóbr ogromnych i co rano zamykał się z komisarzami nadjeżdżającymi z całej Rusi i Sandomierskiego — więc nawet i ćwiczenia wojskowe rzadko tylko mogły się odbywać. Gwarne uczty oficerskie, na których rozprawiano o przyszłych wojnach, nużyły niewymownie Skrzetuskiego, więc z guldynką[612] na ramieniu uciekał nad Sołonicę[613], gdzie ongi Żółkiewski[614] tak strasznie Nalewajkę[615], Łobodę[616] i Krępskiego pogromił[617]. Ślady owej bitwy już się były zatarły i w pamięci ludzkiej, i na pobojowisku. Czasem tylko jeszcze ziemia wyrzucała z łona zbielałe kości, a za wodą sterczał nasyp kozacki, spoza którego bronili się tak rozpaczliwie Zaporożcy Łobody i Nalewajkowa wolnica. Ale już i na nasypie puścił się gęsto gaj zarośli. Tam to Skrzetuski chronił się przed gwarem dworskim i zamiast strzelać do ptaków, rozpamiętywał; tam to przed oczyma jego duszy stawała przywoływana pamięcią i sercem postać kochanej dziewczyny; tam wśród mgły, szumu oczeretów[618] i melancholii owych miejsc doznawał ulgi we własnej tęsknocie.

      Ale później jęły padać obfite, zapowiadające wiosnę deszcze. Sołonica zamieniła się w topielisko, głowy spod dachu trudno było wychylić, więc namiestnik i tej pociechy, jaką znajdował w błąkaniu się samotnym, został pozbawiony. A tymczasem wzrastał jego niepokój — i słusznie. Miał on z początku nadzieję, że Kurcewiczowa z Heleną, jeśli tylko kniahini potrafi wyprawić Bohuna, zjadą zaraz do Łubniów[619], a teraz i ta nadzieja zgasła. Słota zepsuła drogi, step na kilka mil, po obu brzegach Suły[620], stał się ogromnym bagniskiem, na przebycie którego trzeba było czekać, póki wiosenne gorące słońce nie wyssie zbytku wód i wilgoci. Przez cały ten czas Helena miała pozostawać pod opieką, której Skrzetuski nie ufał, w prawdziwym wilczym gnieździe, wśród ludzi nieokrzesanych, dzikich, a Skrzetuskiemu niechętnych. Wprawdzie dla własnego dobra powinni mu byli słowa dotrzymać — i prawie nie mieli innej drogi — ale któż mógł odgadnąć, co wymyślą, na co się odważą, zwłaszcza gdy ciążył nad nimi straszliwy watażka[621], którego widocznie i kochali, i bali się jednocześnie. Łatwo by mu przyszło zmusić ich do oddania mu dziewczyny, bo nierzadkie były i podobne wypadki. Tak samo swego czasu towarzysz nieszczęsnego Nalewajki, Łoboda, zmusił panią Poplińską, by mu oddała za żonę swą wychowankę, choć dziewczyna była szlachcianką dobrego rodu i chociaż z całej duszy nienawidziła watażki. A jeśli było prawdą, co mówiono o niezmiernych bogactwach Bohuna, to przecie mógł im i dziewczynę, i utratę Rozłogów zapłacić. A potem co? „Potem — myślał p. Skrzetuski — doniosą mi szyderczo, że jest po harapie, a sami umkną gdzieś w puszcze litewskie lub mazowieckie, gdzie ich nawet książęca potężna ręka nie dosięgnie”. Pan Skrzetuski trząsł się jak w febrze na tę myśl, targał się jak wilk na łańcuchu, żałował swego rycerskiego słowa danego kniahini — i nie wiedział, co ma począć. A był to człowiek, który nierad pozwalał się ciągnąć za brodę wypadkom. W jego naturze leżała wielka przedsiębiorczość i energia. Nie czekał on na to, co mu los zdarzy; wolał los brać za kark i zmuszać, by zdarzał fortunnie — dlatego trudniej mu było niż komu innemu siedzieć z założonymi rękoma w Łubniach. Postanowił więc działać. Miał on pacholika Rzędziana, szlachcica chodaczkowego[622] z Podlasia, lat szesnastu, ale franta kutego na cztery nogi, z którym niejeden stary wyga nie mógł iść o lepsze, i tego postanowił wysłać do Heleny oraz na przeszpiegi. Skończył się też już był luty; deszcze przestały lać, marzec zapowiadał się dość pogodnie i drogi musiały się nieco poprawić. Wybierał się więc Rzędzian w drogę. Pan Skrzetuski zaopatrzył СКАЧАТЬ



<p>605</p>

Apage, satanas (lac.) — idz precz, szatanie.

<p>606</p>

Musial czekac z tym, az cwierc wyjdzie — mowa o okresie karencji a. zaloby, ktory musi minac od smierci poprzednika; cwierc — kwartal, trzy miesiace.

<p>607</p>

J. O. — skrot od: jasnie oswiecony.

<p>608</p>

Czehryn a. Czehryn (ukr. Czyhyryn) — miasto na srodkowej Ukrainie, polozone nad Tasmina, doplywem srodkowego Dniepru, jedna z najdalej wysunietych twierdz Rzeczypospolitej.

<p>609</p>

februarius, februarii (lac.) — luty; tu D. lp: lutego.

<p>610</p>

eiusdem matris (lac.) — tej samej matki.

<p>611</p>

bellum civile (lac.) — wojna domowa.

<p>612</p>

guldynka (starop.) — mysliwska strzelba gwintowana.

<p>613</p>

bitwa pod Solonica (1596) — bitwa, w ktorej hetman Zolkiewski pokonal kozackich powstancow Semena Nalewajki, a jego samego wzial do niewoli; zwana tez bitwa pod Lubniami a. bitwa pod Ostrym Kamieniem.

<p>614</p>

Zolkiewski, Stanislaw herbu Lubicz (1547–1620) — polski magnat, hetman, kanclerz wielki koronny, wojewoda kijowski, kasztelan lwowski, sekretarz krolewski, wodz wojsk polskich w wielu kampaniach przeciwko Rosji, Szwecji, Turkom i Tatarom, zginal w czasie bitwy pod Cecora.

<p>615</p>

Nalewajko, Semen (zm. w 1597) — ataman kozacki (znany rowniez pod imieniem Seweryn), przywodca powstania przeciwko Rzeczypospolitej 1595–1596, pokonany przez hetmana Stanislawa Zolkiewskiego i sciety.

<p>616</p>

Loboda, Hryhorij (zm. w 1596) — ataman kozacki, drugi przywodca powstania Nalewajki 1595–1596.

<p>617</p>

nad Solonice, gdzie ongi Zolkiewski tak strasznie Nalewajke, Lobode i Krepskiego pogromil — bitwa pod Solonica (1596), hetman Zolkiewski pokonal kozackich powstancow Semena Nalewajki, a jego samego wzial do niewoli; zwana tez bitwa pod Lubniami a. bitwa pod Ostrym Kamieniem.

<p>618</p>

oczeret (ukr.) — trzcina; szuwary.

<p>619</p>

Lubnie — miasto na Poltawszczyznie, na sr.-wsch. Ukrainie, rezydencja ksiazat Wisniowieckich.

<p>620</p>

Sula — rzeka w Rosji i na Ukrainie, lewy doplyw Dniepru; nad Sula leza Lubnie, rezydencja ksiazat Wisniowieckich.

<p>621</p>

watazka — przywodca oddzialu wolnych Kozakow lub herszt bandy rozbojnikow.

<p>622</p>

szlachcic chodaczkowy — ubogi szlachcic.