Название: Nieboszczyk sam w domu
Автор: Alek Rogoziński
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Классические детективы
isbn: 978-83-8195-371-9
isbn:
Piecuch poczuł, że po plecach przelatuje mu zimny dreszcz. Zanim wyjechał na studia, Rozalia była jego dziewczyną. Chodzili ze sobą przez całe liceum. Planowali też, że razem zamieszkają w stolicy na stancji albo jeśli uda im się znaleźć jakąś dorywczą pracę, w małym mieszkanku. Niestety, na drodze stanęły im dwie, jak się okazało, niemożliwe do pokonania, przeszkody. Jedną z nich był fakt, że Rozalia nie dostała się na wymarzoną iberystykę, a drugą, że pod koniec wakacji, gdy przygotowywała się do kolejnych egzaminów, tym razem na pedagogikę, ciężko zachorował jej tata. Ponieważ mama Rozalii zmarła kilka lat wcześniej, to właśnie na córce spoczął ciężar zajmowania się ojcem. Na wieść o tym, że jego ukochana rezygnuje ze studiów, Jacek chciał lojalnie też zostać w Morderczym, ale natrafił na jej zdecydowane veto. „Jeśli jest nam pisane być ze sobą, to odległość nam w tym nie przeszkodzi”, powiedziała mu wtedy Rozalia i przez ponad rok wydawało się, że ma rację. Jacek wracał z Warszawy na weekendy, Rozalia czasem przyjeżdżała na kilka dni do stolicy, a ich wspólne chwile, choćby z takiego powodu, że nie było ich wiele, zyskiwały na wartości. Potem jednak zaczęli się od siebie oddalać. Jacek pojawiał się w Morderczym coraz rzadziej, a i Rozalia wolała weekendy spędzać z ojcem, który wracał do zdrowia w bardzo wolnym tempie. Kiedy Piecuch przyjechał do miasteczka na wakacje po trzecim roku studiów, Rozalia wyznała mu, że co prawda tata wrócił już do siebie, ale ona sama nie zamierza więcej próbować zdobywać tytułu magistra w Warszawie. A poza tym, jest zakochana, i to z wzajemnością. Jacek, który wcześniej spędził kilka bezsennych nocy na zastanawianiu się, jak ma jej przekazać mniej więcej taki sam komunikat, odetchnął z ulgą. Oboje postanowili wtedy, że pozostaną w przyjaźni i choć z reguły takie zapewnienia są czystą kurtuazją, w ich przypadku okazały się prawdziwe. I to do tego stopnia, że Jacek został ojcem chrzestnym córeczki swojej byłej dziewczyny, a kiedy po dwóch lata mąż Rozalii okazał się łajdakiem i rzucił rodzinę, służył jej pomocą w każdej sytuacji wymagającej „męskiej ręki”. Co ciekawe, nigdy już nie pojawiło się między nimi żadne romantyczne uczucie. Zostali po prostu najlepszymi przyjaciółmi. Takimi, którzy gotowi byli poświęcić dla siebie wszystko. Teraz, niestety, jedno z nich miało to zgubić.
– Owszem, znamy się – stwierdził ostrożnie Piecuch, zastanawiając się, na ile Gepardowi znane są relacje łączące go z byłą ukochaną. – Nie wiem, czy nazwałbym to aż dobrą przyjaźnią…
Po chwili wydał okrzyk bólu. Ostrze noża przyszpiliło jego rękę do stołu.
– Nieładnie jest kłamać. – Oczy Geparda zwęziły się, a na twarzy pojawił się dziwaczny grymas, który obolały Jacek odczytał jako psychopatyczną przyjemność z zadania mu bólu. Po chwili gangster gwałtownym ruchem wyszarpnął nóż z ręki swojej ofiary. Jacek wydał kolejny okrzyk, czując, że na czole pojawiają mu się krople potu. Gangster z pogardą podał mu kuchenny ręcznik. – Poruszaj palcami! – rozkazał, a kiedy Jacek wykonał jego polecenie, powiedział: – Teraz przeszło ci ulgowo, ale następnym razem mogę trafić w nerw albo w kość, więc pomyśl dwa razy, zanim znów postanowisz mnie okłamać. To dobra rada. Weź to sobie zawiń, żebyś mi nie zabrudził stołu. Jest wart o wiele więcej niż ty. I pamiętaj, że ja zawsze dotrzymuję słowa, a obiecałem ci kolację. Jeśli nie będziesz mógł jej jeść za pomocą własnych rąk, moi chłopcy cię nakarmią, a to może być ciężkie przeżycie, bo zawsze bardzo się ze wszystkim spieszą.
Jackowi z miejsca stanęła przed oczami scena z dzieciństwa. Kiedy miał bodajże trzy latka, mama ugotowała mu kleik ryżowy ze szpinakiem i brukselką. Piecuch dzieckiem był raczej normalnym i jako takie brukselkę i szpinak miał w hierarchii ulubionych dań gdzieś tak w okolicach kocich wymiocin. Mama, dumna jednak ze swoich wybitnych talentów w zakresie serwowania dziecku zdrowych posiłków i zezłoszczona, że potomek nie raczy ich docenić, przez pięć godzin zmuszała go, aby ten rarytas skonsumował w całości, przy okazji strasząc, że jeśli tego nie zrobi, przyleci po niego na miotle Baba Jaga. Już w połowie tych tortur Jacek zaczął żałować, że to Baba Jaga nie jest jego mamą. Teoretycznie więc po tamtym incydencie miał już jako taką zaprawę w spowalnianiu procesu jedzenia. Obawiał się tylko, że ludzie Grzywiastego mają trochę więcej siły niż jego rodzicielka.
– Bardzo przepraszam – wyjąkał, starając się powstrzymać łzy. Mimo że skaleczona dłoń teoretycznie była sprawna, to bolała go jak jasna cholera. – Już nie będę… Tak, znam Rozalię. Jesteśmy przyjaciółmi.
– Nie będziesz miał problemu z tym, aby dostać się do jej mieszkania, prawda?
Jacek zmarszczył brwi.
– Nie rozumiem – rzekł z zaskoczeniem. – W jej mieszkaniu nie ma nic takiego, co…
– Ocenę tego pozostaw mi, dobrze? – Na twarzy Geparda znów pojawił się wyraz zniecierpliwienia.
Piecuch posłusznie pokiwał głową.
– Niedawno do twojej… przyjaciółki – gangster wymówił to słowo z przekąsem – przyjechał jej ojciec. Ma zostać na dłużej…
Choć gangster nie wygłosił ostatniego zdania w formie pytania, to Jacek i tak na wszelki wypadek potaknął. To była prawda. Olaf Brzeziński po kilku latach względnie dobrej egzystencji znów ostatnio nieco podupadł na zdrowiu i doszedł do wniosku, że troskliwa opieka ukochanej córki będzie dla niego najlepszym lekarstwem.
– Ma on w posiadaniu coś, co chciałbym, aby stało się moje – kontynuował Grzywiasty. – Twoim zadaniem będzie mi to dostarczyć.
– Ale… – Jacek poczuł, że nic nie rozumie. – Dlaczego moim?
Gepard skrzywił się i wydał z siebie gniewne mruknięcie.
– Mój brat… – rzekł z wyraźnie słyszalną w głosie pogardą – jest sentymentalnym mięczakiem. Ojciec twojej przyjaciółki uratował mu kiedyś życie. Zakazał mi więc, abym go w jakikolwiek sposób skrzywdził fizycznie. Jego albo któregokolwiek z członków jego rodziny.
Jacek w duchu odetchnął z ulgą.
– Ale o zabieraniu mu czegokolwiek nic nie wspominał, więc zamierzam to wykorzystać – Gepard zaczął wycierać blat stołu i porządkować stojące na nim rzeczy. – W końcu od lat dbam o to, aby jego córce, tak jak i wszystkim innym mieszkańcom tej mieściny, włos z głowy nie spadł, więc chyba należy mi się za to jakaś nagroda. Twoim zadaniem będzie przyniesienie mi tego…
– A co dostanę w zamian? – zapytał Jacek i od razu przestraszył się własnej odwagi.
Gepard roześmiał się, a mówiąc dokładnie, wydał z siebie nieprzyjemny, gardłowy skrzekot.
– Naprawdę uważasz, że jesteś w sytuacji, w której możesz się targować? – zapytał z niedowierzaniem. – Ciesz się, że nie wypróbowałem moich nowych noży na twojej skórze. Myślę, że ta gładziutka buźka, która pewnie musi się podobać wielu kobietom, wyglądałaby o wiele bardziej interesująco, gdyby ozdobiło ją kilka głębokich szram. Przekonamy się?
Jego ręka powędrowała w stronę noża.
– Wolałbym nie – zaprotestował cicho Jacek.
– W takim razie umówmy się, że СКАЧАТЬ