Grzeszne gierki. Seksowny duet. Tom 2. Laurelin Paige
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Grzeszne gierki. Seksowny duet. Tom 2 - Laurelin Paige страница 7

Название: Grzeszne gierki. Seksowny duet. Tom 2

Автор: Laurelin Paige

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 978-83-66654-91-4

isbn:

СКАЧАТЬ odrzucenie, a słowa niczym puste obietnice.

      Złapałam pustą szklankę – pierwszy przedmiot, jaki mi się nawinął – i cisnęłam nią w drzwi. Rozpadła się na kawałki, uwalniając strumień łez. W co ja się wpakowałam? Płakałam, obejmując się ramionami i zadając sobie raz po raz te same pytania. Czemu czułam tak silny ból? Nie wiedziałam nawet, kogo winić – samą siebie, ojca, Westona, Donovana?

      Może to wszystko było głupie i dramatyczne, może nie warto nad tym płakać. W końcu dostanę moją firmę. Może uda mi się też zatrzymać Westona. Ale czemu w takim razie musiał wychodzić w jakiejś sekretnej sprawie w niedzielę o dziesiątej rano? Dlaczego mi nic nie mówił? Dlaczego nie dopuszczał mnie do siebie?

      Zgięłam się wpół, by opanować szloch. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Zamarłam. To musiała być sprzątaczka. Zapomnieliśmy wywiesić tabliczkę „nie przeszkadzać”.

      Pukanie rozległo się ponownie. Musiałam otworzyć, bo pokojówka i tak miała własny klucz i otworzyłaby sobie sama. Podeszłam do drzwi, uważając, by nie nadepnąć na szkło, i otworzyłam je.

      – Nie potrzebujemy… – zaczęłam. Ale to wcale nie była pokojówka. – Clarence? – Wytarłam łzy z policzków. Rany, drugi raz w ciągu dwóch dni zastał mnie płaczącą. – Co ty tu robisz?

      – Mogę wejść? – spytał.

      – Weston… – W zasadzie nie chciałam mu mówić, że mój mąż wyszedł, a zaproszenie ekschłopaka do apartamentu nowożeńców, gdy byłam sama, też wydawało mi się niestosowne.

      – …właśnie wyszedł – dokończył za mnie Clarence. – Widziałem go.

      Zmarszczyłam brwi.

      – Wiedziałeś, że ma gdzieś wyjść?

      – Nie, po prostu mi się poszczęściło.

      Ponownie ściągnęłam brwi. A więc chciał się ze mną spotkać sam na sam.

      Nie miałam pojęcia, jak go spławić. Nie byłam dziś zbyt przytomna.

      – Uważaj, na podłodze leży szkło.

      Otworzyłam drzwi szerzej, żeby go wpuścić, po czym pozwoliłam, by same się zatrzasnęły. Clarence spojrzał na bałagan na podłodze.

      – Coś się stało, Elizabeth? – spytał zaniepokojony.

      – Upuściłam szklankę – odparłam, owijając się szczelniej szlafrokiem ze świadomością, że pod spodem jestem naga. – Nie wiem, czemu się tym tak głupio przejęłam. Pewnie uważasz mnie za histeryczkę. – Słaba wymówka. Wzięłam ze stolika kolorowy magazyn, aby użyć go jako szufelki. Clarence wyjął mi go z ręki.

      – Pozwól, że ja się tym zajmę. – Pochylił się i zmiótł kawałki szkła na czasopismo, po czym przyjrzał mi się uważnie. – Upuściłaś szklankę tuż przy drzwiach? Mnie się wydaje, że ją rzuciłaś.

      Odwróciłam się do niego plecami, by wydmuchać nos, a następnie ponownie zwróciłam się ku niemu.

      – Nie wiem, co sugerujesz. A w ogóle to może mi powiesz, czemu przyszedłeś?

      – Nie chcę cię denerwować, Bitsy. – Znów użył tego dawnego zdrobnienia. Wysypał szkło do kosza pod biurkiem, odłożył magazyn i spojrzał na mnie. – Przyszedłem, żeby sprawdzić, jak się czujesz. Wczoraj martwiłem się o ciebie. A teraz martwię się jeszcze bardziej.

      Łzy ponownie pociekły mi po twarzy. Wszystko układało się źle, a Clarence był pierwszą osobą, która to zauważyła.

      – Wesela są wykańczające – odparłam, krzyżując ramiona na piersi. – Związki też. Dorosłe życie ogólnie jest trudne.

      Mój były chłopak zbliżył się do mnie i objął mnie.

      – Czy chcesz o tym pogadać? Wiesz, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć. – Głaskał mnie dłonią po plecach, a ja płakałam mu w ramię. Pocieszał mnie jak ojciec dziecko. W każdym razie normalny ojciec, bo nie mój. – Wpadłem na szalony pomysł. Chcesz go usłyszeć?

      Pokiwałam głową niezdolna wypowiedzieć słowa.

      – Od czasu, kiedy spotkałem cię kilka miesięcy temu w restauracji, z Westonem, nie mogłem przestać o tobie myśleć. Mój ojciec siedzi w branży telewizyjnej, więc wypytałem go o ciebie, o Dyson Media i o to, co się dzieje w firmie po śmierci twojego ojca. Dowiedziałem się o jego ostatniej woli. Zacząłem się zastanawiać… Mam nadzieję, że nie przeginam… Tak tylko strzelam…

      Serce mi gwałtownie przyspieszyło. Domyślałam się, do czego zmierza.

      – Otóż zacząłem się zastanawiać, czy ten ślub nie był tylko środkiem wiodącym do celu. Czy nie wyszłaś za mąż tylko po to, by móc przejąć firmę ojca.

      Odepchnęłam go delikatnie i przełknęłam ciężko ślinę.

      – To naprawdę niestosowne uwagi – odparłam, nadal czując gulę w gardle.

      – Wiem. To zapewne po prostu myślenie życzeniowe.

      – Myślenie życzeniowe? – spytałam, unosząc brew.

      – Nadal o tobie myślę, Bitsy. Kiedy cię zobaczyłem, uświadomiłem sobie, że wciąż żywię do ciebie uczucia. Jeśli jesteś szczęśliwa z tym całym Westonem, to cieszę się twoim szczęściem. I dam ci spokój. Ale jeżeli nie jesteś… Jeśli to małżeństwo jest tylko przykrywką, to żałuję, że mi o tym sama nie powiedziałaś.

      – A co byś zrobił, gdybym powiedziała? – zapytałam wbrew zdrowemu rozsądkowi.

      – Oświadczyłbym ci się.

      4

       Weston

      Zapłaciłem taksówkarzowi i wysiadłem na chodnik przed kamienicą na Brooklynie. Nie chciałem tu być. Pragnąłem być w łóżku z żoną, kochać się i planować przyszłość.

      Nie miałem jednak wyboru. Czas na planowanie przyjdzie później, kiedy dowiem się więcej o dziecku. Wspiąłem się po sześciu schodkach i wszedłem do ciasnego korytarza. Szukając właściwego numeru na domofonie, próbowałem nie myśleć o ustach Elizabeth, jej cieple i spojrzeniu, gdy poinformowałem ją dziś, że muszę wyjść.

      Odnalazłem napis na domofonie: „Callie Tannen i Dana Steadman”, mieszkanie numer cztery. Na widok drugiego lokatora na plakietce momentalnie się zjeżyłem. Callie mówiła, że Sebastian nie ma ojca. Czy Dana była kobietą czy mężczyzną? A jeśli mężczyzną, to czy chciałby być ojcem dla Sebastiana?

      Wcisnąłem guzik i czekałem na odzew. Po chwili rozległ się brzęczyk. Wszedłem i udałem się pod czwórkę. Mieszkanie znajdowało się na pierwszym piętrze. Jedynka i dwójka mieściły się na parterze, razem z ogrodem. Dobrze, bo mało schodów do pokonania – СКАЧАТЬ