Название: Grzeszne gierki. Seksowny duet. Tom 2
Автор: Laurelin Paige
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Эротика, Секс
isbn: 978-83-66654-91-4
isbn:
Zareagowała serią westchnień. Lizałem dalej, pocierając materiałem o jej mokrą szparkę. Sypiałem z nią już na tyle długo, by wiedzieć, jak ją rozkręcić i jak czytać jej ciało. Za każdym razem, gdy zbliżała się do orgazmu, gdy zaczynała ciężej oddychać, zmieniałem taktykę.
Już po chwili wiła się, nadal w bieliźnie, nakręcona moimi językowymi torturami. Zaczęła błagać, pamiętając, że może używać tylko mojego imienia:
– Weston, Weston…
To mi nie wystarczyło. Jeszcze jej nie zniszczyłem, tak jak ona mnie.
Odsunąłem jej majtki na bok i wsunąłem w nią palce. Uniosła biodra, dając mi lepszy dostęp. Ale ja nie zaprzestałem tortur – rżnąłem ją płytko samymi koniuszkami palców, liżąc jej łechtaczkę.
Była cała spocona. Po policzkach ciekły jej łzy. W końcu złamała mój nakaz i odezwała się:
– Nie wiem, czy próbujesz mi zrobić dobrze czy źle.
– I o to chodzi – odparłem.
– Proszę, zerżnij mnie.
Skinąłem głową, nie chcąc jej dłużej męczyć. Jaja już mnie bolały z pragnienia.
– Zasunę zasłony – zaoferowałem.
– Nie, niech zostaną rozsunięte.
Jezu, ależ ona była boska. Pozbyłem się spodni i majtek, po czym zdjąłem jej bieliznę. Wspiąłem się na nią i wbiłem mocno. Owinęła mi nogi wokół pasa. Spojrzałem w okno i w szybie dostrzegłem nasze odbicie. Widziałem to samo co sąsiedzi, a widok ten podniecił mnie jeszcze bardziej.
Było to zwieńczenie naszego małego przedstawienia.
Doszliśmy razem udręczeni, żałośni i zdesperowani.
Po dłuższej chwili wyszedłem z niej i wziąłem ją w ramiona, a potem zaniosłem do łóżka, gdzie kochaliśmy się całą noc. Nie rozmawialiśmy o dzielącej nas przepaści. W końcu byliśmy małżeństwem, mieliśmy całe życie na rozmowy.
A przynajmniej dzień jutrzejszy.
* Po angielsku „król” (wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza).
3
Elizabeth
Kiedy obudziłam się rano, Weston nadal spał. Podziwiałam przez kilka minut jego ciało. Brzuch miał tak wyrzeźbiony, że słowo „sześciopak” nie oddawało mu sprawiedliwości. Ślina napłynęła mi do ust, gdy przyglądałam się wyciętym liniom na jego podbrzuszu prowadzącym do krainy rozkoszy. Jego unosząca się i opadająca klatka piersiowa mnie zahipnotyzowała. Pomyślałam sobie, jak ławo byłoby wtulić się w niego i zasnąć albo obudzić go pocałunkiem i ponownie się z nim kochać.
Na przeszkodzie stała jednak gigantyczna ściana między nami – niewidzialna, ale nie do pokonania. Musiałam się z nią zmierzyć, zanim będę mogła być z nim tak blisko, jak chciałam.
Zmusiłam się do wstania i poszłam do łazienki. Spojrzenie w lustro ukazało mi zmęczoną i potarganą wersję królowej piękności z zeszłego dnia. Potrzebowałam prysznica i śniadania. Musiałam się pozbierać, doprowadzić do stanu użyteczności, nim stanę oko w oko z moim mężem.
Mój mąż.
Jak długo będę mogła tak go nazywać?
Prysznic znacznie poprawił moje samopoczucie. Zmyłam makijaż i pozostałości poprzedniego, niezwykłego dnia. Myjąc krocze, poczułam nostalgię za zeszłą nocą, jakby mydło mogło zmyć wspomnienia ust i kutasa Westona. Ale te wspomnienia były na stałe wdrukowane w moją pamięć i moje ciało, jak tatuaż. Cokolwiek wyniosę z tego małżeństwa, one zostaną na zawsze.
Kiedy się już odświeżyłam, wyszłam spod prysznica i owinęłam jednym ręcznikiem ciało, a drugim głowę. Umyłam zęby i nałożyłam makijaż. W końcu zaczęłam przypominać samą siebie. Gdy wróciłam do sypialni, łóżko było puste.
Z drugiego pokoju doszły mnie odgłosy krzątaniny. Miałam nadzieję, że Weston zdążył już zamówić śniadanie, a przynajmniej kawę. Wyjęłam szlafrok z walizki i włożyłam go, po czym udałam się do salonu.
Na widok Westona opuścił mnie dobry nastrój. Był ubrany. Jego widok w ubraniu zawsze mnie zawodził, ale tym razem było jeszcze gorzej – szykował się do wyjścia. Miał na sobie buty, a w dłoni trzymał płaszcz.
– Wybierasz się gdzieś? – Drażniła mnie słabość, którą słyszałam w moim głosie. Weston unikał mnie wzrokiem.
– Tak, mam spotkanie. Nie powinno trwać zbyt długo. Szukam właśnie portfela.
– Spotkanie? Przecież mamy miesiąc miodowy. – Wyruszaliśmy jutro, a poza tym kiedy planowaliśmy podróż poślubną, nasze małżeństwo było jedynie udawane. A teraz sytuacja się zmieniła. Jeśli mieliśmy to sobie jakoś poukładać, musieliśmy się trzymać razem.
– O, jest – rzucił Weston, znajdując portfel w marynarce. Zachowywał się, jakbym nic nie powiedziała. Nie obchodziła mnie już gra pozorów ani to, co ludzie powiedzą. Zależało mi tylko na nas.
– Westonie… – zawołałam za nim, gdy szedł ku drzwiom.
Tym razem na mnie spojrzał. Wyraz jego twarzy, wcześniej rozproszony, złagodniał. Podszedł do mnie, ujął mój policzek w dłoń i mnie przytulił.
– Obiecuję, że szybko wrócę. – Pocałował mnie w kącik ust. Chwyciłam go za poły płaszcza.
– Ale musimy porozmawiać.
– Wiem. I porozmawiamy. Mamy dwa tygodnie, jestem cały twój. Ale najpierw muszę coś załatwić, okej? – Przesunął kciukiem po mojej szczęce, przyprawiając mnie o dreszcze.
– Okej – odpowiedziałam, choć wcale mi to nie pasowało. Nie miałam jednak wyboru, musiałam mu zaufać. Pocałował mnie ponownie, tym razem mocno i namiętnie, tak że aż zmiękły mi kolana.
– Nie bądź ubrana, kiedy wrócę – rzucił kokieteryjnie, ale jednocześnie władczo. Skinęłam głową, choć wiedziałam, że do rozmowy, którą mieliśmy przed sobą, powinnam być ubrana. Gdy ponownie ruszył ku drzwiom, miałam wrażenie, jakby odchodził na zawsze. Bezwolnie znów wypowiedziałam jego imię:
– Weston!
Zatrzymał się w półotwartych drzwiach i spojrzał na mnie tęsknie.
– Dwa tygodnie – obiecał ponownie. – Będę cały twój. – Zamknął drzwi i zniknął.
СКАЧАТЬ