Srebrne skrzydła. Camilla Lackberg
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Srebrne skrzydła - Camilla Lackberg страница 15

Название: Srebrne skrzydła

Автор: Camilla Lackberg

Издательство: PDW

Жанр: Триллеры

Серия: Thriller psychologiczny

isbn: 9788381430326

isbn:

СКАЧАТЬ ty nie wiesz kto to?

      – Nie, ukrył się wśród plątaniny inwestorów. Pracujemy pełną parą nad tym, żeby go odkryć, i na pewno się uda, problem w tym, że zajmuje to dużo czasu, a ja nie wiem, ile go jeszcze zostało. Nie wiem, jaki będzie następny ruch.

      – I boisz się, że mogłabym sprzedać?

      Obsługa przyniosła pizzę i ustawiła na niewielkim podwyższeniu na środku stołu. Zapachniało cudownie ikrą z sielawy, śmietaną i czerwoną cebulą. Wzięły po kawałku gorącego placka. Jednak Faye nie potrafiła skupić się na jedzeniu. Spojrzała na siedzącą naprzeciwko kobietę: światową, wyrafinowaną, pod pewnymi względami wciąż dla niej niedoścignioną.

      – No cóż, nie rozumiem, dlaczego inne akcjonariuszki sprzedały udziały, i chciałam się upewnić, że ty swoje zachowasz.

      Irene była posiadaczką największej liczby udziałów w Revenge, zaraz po Faye, więc gdyby je sprzedała, byłaby to prawdziwa katastrofa.

      – Nikt mnie nie nagabywał. Jak dotąd. Pewnie wie o naszej przyjaźni i o tym, że od razu bym ci powiedziała. A ja daję ci słowo, że nie sprzedam.

      – To dla mnie prawdziwa ulga – odparła Faye i sięgnęła po jeszcze jeden kawałek pizzy.

      Ugryzła kęs i popiła bąbelkami. Smakowała cudownie.

      Naprawdę to zjesz? Przypomniał jej się Jack. Zmarszczki na czole. Mina pełna obrzydzenia. Po urodzeniu Julienne ciągle jej docinał z powodu wyglądu i wagi. Cokolwiek zrobiła, nie była w stanie go zadowolić. Teraz jadła wszystko, choć nie zawsze, za to dbała, żeby ruszać się jak najwięcej, a poprzednia niepewność ustąpiła na rzecz dumy ze swojego ciała. Przecież stworzyło i urodziło Julienne. Poczucie własnej wartości było jedną z wielu rzeczy, jakie jej się udało odzyskać.

      – Co z tym robicie? – spytała Irene, patrząc na nią. – Czy ta… jak jej tam… Kerstin przyjechała do Szwecji razem z tobą?

      – Tak, jest ze mną i pracuje na okrągło nad ustalaniem, co się dzieje. Wczoraj rozmawiałyśmy z wieloma inwestorkami, przekonując, żeby nie sprzedawały.

      – Mam nadzieję, że nie wtajemniczałyście ich w tę próbę przejęcia?

      Irene patrzyła surowo, ale też sięgnęła po następny kawałek pizzy.

      – Oczywiście, że nie. Wydaje mi się, że zadziałało. Pytanie, jak zdeterminowany jest człowiek, który stoi za tym wszystkim. Bo boję się, że bardzo.

      Irene odłożyła sztućce i przyjrzała jej się.

      – Jak się czujesz?

      Nie było sensu ściemniać, szkoda czasu.

      – Szczerze mówiąc, jestem zaskoczona, że tak mnie to ruszyło. Rzecz jasna już miewaliśmy w firmie jakieś kryzysy. Setki, tysiące w różnej skali. Prowadzenie firmy to w zasadzie zarządzanie kryzysowe, sama wiesz. Ale to… Ktoś chce mi zabrać dzieło mojego życia. Stworzyłam Revenge gołymi rękami i to wciąż ja kieruję firmą. To pewnie z mojej strony naiwność, ale nawet mi do głowy nie przyszło, że ktoś spróbuje mi ją odebrać.

      Irene pokręciła głową.

      – To nie naiwność. Jak często dochodzi dziś do wrogiego przejęcia? Prawie nigdy. Czy może za tym stać w jakiś sposób Jack?

      – Jack? Nie, nie zostały mu żadne zasoby. Ani kontakty. Jest goły i bosy, wszyscy się od niego odwrócili. Nie widzę, jak miałby to przeprowadzić, zwłaszcza z więzienia.

      – Przychodzi ci do głowy ktoś inny?

      Przyszła kelnerka z drugim daniem. Spojrzała pytająco na zjedzoną w połowie pizzę.

      – Skończyły panie jeść? Mam to zabrać?

      – Nie, nie, proszę zostawić, potrzebujemy dziś węglowodanów – odparła Faye, a Irene kiwnęła głową.

      – Jasne, że przez lata zdążyłam sobie narobić wrogów – ciągnęła Faye. – Nie da się zbudować dużej firmy, nie nadeptując ludziom na odciski. Ale nie przychodzi mi na myśl nikt szczególny. Wolałabym mieć jaśniejszy obraz albo chociaż jakąś teorię kto to. Jednak nie, niestety nie mam pojęcia.

      – W każdym razie możesz być pewna, że ja nie sprzedam. I popytam trochę wśród znajomych. Może wywiem się czegoś, jeśli tak, to od razu się do ciebie odezwę.

      Faye poczuła rozluźnienie w barkach, co dopiero jej uzmysłowiło, jak bardzo była spięta.

      Podniosła swój kieliszek, stuknęły się wśród panującego wokół gwaru rozmów. A potem zabrały się do jedzenia.

      Woda w basenie wydała jej się przyjemnie letnia w zetknięciu z ciałem. Faye wykonywała długie mocne ruchy i mówiła sobie, że ma głęboko oddychać. Hotelowy basen znajdował się w pomieszczeniu przypominającym grotę o pięknym łukowatym sklepieniu, oświetlenie było lekko stłumione. Kto chciał rozmawiać, mówił cicho, w tle brzmiała dyskretna muzyka typowa dla spa na całym świecie.

      Kerstin siedziała w połowie szerokich schodków prowadzących do basenu. Faye podpłynęła i usiadła obok. Wychylając się do tyłu, oparła łokcie na stopniu i chlapała lekko nogami.

      – Ile masz dziś osób na swojej liście?

      – Pięć do siedmiu, tyle zaplanowałam, ale zależy, z iloma uda się skontaktować i ile czasu zajmie mi każda rozmowa.

      – Jak ci mówiłam, o Irene możemy się już nie martwić, obiecała, że nie sprzeda.

      – To dobrze. Wprawdzie jej o to nie podejrzewałam, ale z drugiej strony nie myślałam również o kilku innych osobach, a jednak sprzedały swoje akcje.

      Faye wpatrzyła się w wodę poruszaną nogami. Przypomniała jej się tamta ciemna woda. Krzyki. Przed oczami stanęły jej przerażone twarze.

      – Faye, co się dzieje?

      Głos Kerstin przywrócił ją do teraźniejszości, pokręciła lekko głową.

      – Muszę się dziś skupić na kilku pilnych sprawach związanych z wejściem na rynek w USA – powiedziała. – Nie mogę poświęcać całego czasu na zarządzanie kryzysowe, firma musi działać jak zwykle, inaczej nawet nie będzie co stracić.

      – Skup się na swoich sprawach, ja będę szukać dalej.

      Kerstin przymknęła oczy, rozkoszując się wodą. Przyszła do spa godzinę przed Faye i zdążyła solidnie popływać, mimo że basen był właściwie za mały na porządny trening.

      – Wiem, że masz dużo roboty, ale mogłabyś jeszcze mi pomóc i sprawdzić jedną rzecz?

      – No pewnie – odparła Kerstin, otwierając oczy. – Coś szczególnego?

      – Mogłabyś dowiedzieć się czegoś więcej na temat niejakiego Davida Schillera? Jest aniołem biznesu.

      – Oczywiście, СКАЧАТЬ