Srebrne skrzydła. Camilla Lackberg
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Srebrne skrzydła - Camilla Lackberg страница 14

Название: Srebrne skrzydła

Автор: Camilla Lackberg

Издательство: PDW

Жанр: Триллеры

Серия: Thriller psychologiczny

isbn: 9788381430326

isbn:

СКАЧАТЬ Stureplan. Świadomie je opóźniała, żeby rozmowy z innymi inwestorkami pozwoliły jej zorientować się w sytuacji. Irene, prawdziwa legenda w szwedzkim świecie finansów, była jej pierwszą inwestorką. I największą. Z czasem zdążyły się również zaprzyjaźnić.

      Irene była również jedną z niewielu osób, do których Faye zwracała się o radę, ale w ostatnim roku zaniedbała kontakt i nie orientowała się zbyt dobrze, co się z nią dzieje.

      Wygooglowała jej nazwisko. Część artykułów z ostatnich dwunastu miesięcy już znała, ale większość jej umknęła. Irene miała za sobą dobry rok. Stanowisko w dwóch zarządach firm, głośna sprzedaż jednej ze spółek, którymi kierowała z dużymi sukcesami, oraz stanowisko dyrektorki jednej z najbardziej szanowanych spółek finansowych w Europie. W jej życiu pojawił się też nowy mężczyzna. Dziedzic włoskiej firmy motoryzacyjnej. Będą miały o czym porozmawiać podczas lunchu.

      Granatowe spodnium od Proenza Schouler leżało na niej jak ulał. Był to spontaniczny zakup u Nathalie Schuterman i kosztował niezły majątek. Jednak akurat tego dnia Faye czuła potrzebę, żeby wyglądać wspaniale. Wygładziła dłonią jakieś minimalne zmarszczki. I już była gotowa wyjść na spotkanie dnia.

      Wchodząc do hotelowego westybulu, włożyła okulary słoneczne. Kątem oka zobaczyła, że z sofy podnosi się jakaś kobieta i idzie do niej.

      – Ma pani chwilę?

      Faye zmarszczyła brwi, kobieta wydała jej się znajoma. Pewnie dziennikarka, lepiej znów się przyzwyczaić, że jest obserwowana.

      – W tym momencie nie bardzo. – Starała się odpowiedzieć uprzejmie.

      Kobieta obejrzała się przez ramię i z kieszeni dżinsów wyjęła policyjną blachę. Yvonne Ingvarsson. Faye uzmysłowiła sobie, że to policjantka, która prowadziła dochodzenie w sprawie zabójstwa Julienne. Zamknęła oczy na parę sekund i weszła w rolę matki w stanie żałoby.

      – Znaleźliście ją? – wyszeptała. – Znaleźliście moją Julienne?

      Yvonne Ingvarsson pokręciła głową.

      – Mogłybyśmy usiąść gdzieś, tak żeby nam nikt nie przeszkadzał?

      Chwyciła Faye pod ramię, poprowadziła do drzwi obrotowych i dalej na nabrzeże przed hotelem. Usiadły na ławce.

      – Jeszcze nie znalazłyśmy cia… pani córki – powiedziała, patrząc na prom płynący do Djurgården.

      Faye narzuciła sobie spokój, niech Yvonne Ingvarsson zrobi pierwszy krok. To, że ją odszukała, było niepokojące, ale jeszcze nie stanowiło katastrofy.

      – Podtrzymuje pani, że w noc, gdy były mąż rzekomo zamordował waszą córkę, była pani w Västerås?

      Faye zadrżała. Dobrze, że włożyła okulary słoneczne.

      – Tak, oczywiście.

      – Na rogu Karlavägen i Sturegatan jest bankomat – ciągnęła spokojnie Yvonne Ingvarsson, patrząc wciąż na wodę.

      Faye musiała zebrać myśli. Gdyby rzeczywiście coś na nią mieli, toby teraz nie rozmawiały sobie, siedząc na słońcu.

      – Tak?

      – Kamera zarejestrowała osobę, która jest do pani podejrzanie podobna, ale pani była wtedy w Västerås, tak?

      Yvonne Ingvarsson w końcu spojrzała na Faye, której twarz była nieporuszona.

      – Co pani insynuuje? – odezwała się Faye. – Co mi pani chce wmówić?

      Yvonne Ingvarsson uniosła brwi.

      – Niczego nie wmawiam. Zadałam pytanie, czy jednak mogło być tak, że znajdowała się pani w pobliżu domniemanego miejsca zbrodni, a nie w pokoju hotelowym w Västerås.

      Na chwilę zapadło milczenie. Faye wzięła torebkę i wstała.

      – Róbcie, co do was należy, zamiast opowiadać takie niedorzeczne historie, znajdźcie ciało mojej córki.

      Odwróciła się i odeszła z walącym w piersi sercem.

      Faye wpadła do Taverna Brillo z piętnastominutowym spóźnieniem, pot spływał jej po krzyżu. Irene Ahrnell uśmiechnęła się i wstała od okrągłego stolika w głębi pięknego lokalu. Faye z dumnie podniesioną głową, ignorując szepty i spojrzenia pozostałych gości, podeszła i uściskała ją.

      – Irene, strasznie dawno się nie widziałyśmy. Przepraszam za spóźnienie.

      – Nie szkodzi, domyślam się, że miałaś sporo spraw na głowie. Fakt, że dawno.

      – Rzeczywiście, miałam intensywny rok, co było związane z przygotowaniami do nowej emisji akcji i wejściem na rynek amerykański, również z pewnym wyzwaniem, jakim było włączenie do Revenge firmy Chris. Zabrało mi to trochę czasu, dopiero teraz czuję, że zaczyna to być jedna firma, nie dwie.

      Irene pokiwała głową i sięgnęła po kartę. Włożyła okulary do czytania.

      – Wiem, co masz na myśli, odmienne struktury i kultury korporacyjne, tysiące rzeczy, które trzeba złożyć w harmonijną całość. Nie rób sobie wyrzutów, że powinnaś się do mnie odezwać. Też mam mnóstwo spraw, ale tak czy inaczej, zawsze jestem, niezależnie od tego, jak dawno się nie kontaktowałyśmy.

      – À propos mnóstwa spraw… – Faye spojrzała znad karty. – Czytałam o pojawieniu się nowego faceta.

      Irene zarumieniła się, Faye patrzyła na to z rozbawieniem. Nigdy jej takiej nie widziała, sześćdziesięcioletnia Irene zarumieniła się jak nastolatka.

      – Zobaczymy, co z tego wyniknie. Na razie jest dobrze. Mario jest fantastyczny. To aż za dobre, żeby to była prawda, cały czas spodziewam się, że z szafy wypadnie jakiś trup.

      – Wiesz, że podchodzę do rodzaju męskiego tak samo nieufnie jak ty. Ale przecież muszą być wśród nich jacyś fajni. Może właśnie trafiłaś na jednego z nich.

      – Zawsze można mieć nadzieję – odparła Irene, odkładając kartę. – Ale zdążyłam się naciąć parę razy w życiu.

      Pokręciła lekko głową. Faye nachyliła się bliżej.

      – Może byśmy tak zamówiły bąbelki?

      Irene z uśmiechem kiwnęła głową i skinęła na kelnerkę, która przyjęła zamówienie. Kiedy już dostały szampana, Faye upiła łyk, zastanawiając się, jak zacząć.

      Nie zdążyła nic powiedzieć, gdy Irene chrząknęła.

      – Chodzą słuchy, że ktoś skupuje udziały w Revenge.

      Faye poczuła ucisk w żołądku. To oczywiste, że Irene już wie.

      – Zgadza się. Nie wiedziałam, co do ciebie dotarło.

      Irene wzruszyła ramionami, zdjęła okulary do czytania i odłożyła СКАЧАТЬ