Flirt z Melpomeną. Tadeusz Boy-Żeleński
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Flirt z Melpomeną - Tadeusz Boy-Żeleński страница 17

Название: Flirt z Melpomeną

Автор: Tadeusz Boy-Żeleński

Издательство: Public Domain

Жанр: Эссе

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ słuchaczom. I jeżeli o kimś można ze słusznością użyć wyrażenia, że był człowiekiem z innej planety, to o Wyspiańskim: z jakiejś planety, gdzie atmosferę zamiast powietrza stanowi warstwa czystego tlenu.

      A jednak poezja ta działa i działa na wszystkich. Jest to prawdziwe misterium, gdyż dramat, który się rozgrywa w Wyzwoleniu, dramat tak na wskroś cerebralny jest z konieczności dla większej części słuchaczy księgą zamkniętą na siedem pieczęci: ale równocześnie nie ma z pewnością ani jednego, który by nie czuł, iż spełniają się na scenie rzeczy wielkie. Alboż poezję mózgiem się odczuwa? Czyż nie stokroć większy ma w tym udział dźwięk, obraz i ów tajemniczy fluid, który zamknięty w naczyniu Słowa promieniuje ku widowni teatru, sprawiając, iż po zapadnięciu kurtyny opuszcza się salę w stanie jakiegoś odurzenia? To są czynniki uchodzące wszelkiej analizie i najsubtelniejsze rozbiory myślowe przejdą zawsze obok samej rzeczy.

      Dlatego sądzę, iż teatr krakowski dobrze uczynił, odważając się na wznowienie Wyzwolenia nawet w obecnych warunkach swego zespołu. Rzeczy drobne, powszednie wymagają doskonałego wykonania: inaczej cóż by z nich zostało? Ale poezja ma ten dar, iż swoim płaszczem umie osłonić wiele niedostatków. Trzeba tylko stłumić w sobie ów tak psujący wszelkie doraźne użycie instynkt wspominków i porównywania, zapomnieć, iż w wielu rolach powierzonych wczoraj surowym jeszcze lub bardzo miernym siłom oglądaliśmy niegdyś w tym samym gmachu pierwsze nazwiska polskiej sceny. Ale pocieszajmy się tym, że i wtedy biadano nad „upadkiem” krakowskiego teatru; i tym wreszcie, że wczorajsi debiutanci także może zabłysną kiedyś… Na razie dali z siebie, co mieli najlepszego; niechże im ten grosz wdowi315 będzie poczytany za tyle, co talent bogacza.

      Jedna rola w Wyzwoleniu nie znosi kompromisu: to Konrad. Na szczęście wczorajszy jej wykonawca, p. Nowakowski, sprostał swemu zadaniu; zarówno głosowo, jak intelektualnie opanował rolę znakomicie. Olbrzymi wysiłek drugiego aktu uniósł do końca bez znużenia i bez obniżenia tonu. I czuł, rozumiał każde słowo tego, co mówił. O jedną tylko scenę spierałbym się z p. Nowakowskim, może dlatego, że osobliwie w niej jestem zakochany. To ta, kiedy na schyłku trzeciego aktu, z końcem widowiska aktorzy opuścili scenę i na deskach przed chwilą tak ludnych i gwarnych Konrad zostaje sam, w mroku; i kiedy naraz niby cudowna kantylena316 wykwitają owe strofy: „Sam już na wielkiej, pustej scenie”… Zdaje mi się, że zyskałyby one, gdyby je traktować mniej dramatycznie, bez gry, bez ruchu, rzeźbą samego skupionego słowa? Wczoraj strofy te zginęły nieco, połamały się; a to jest może najpiękniejszy, najbardziej przejmujący moment w sztuce. Gdy mowa o rzeźbieniu wiersza, trzeba podnieść nieskazitelne jego traktowanie przez panią Pancewiczową w roli Hestii; dużo giętkości wyrazu miała p. Łuszczkiewicz-Gallowa jako Muza. P. Sosnowski w świetnej postaci Prymasa był żywym przypomnieniem dawnych tradycji Wyzwolenia na scenie krakowskiej; p. Szymborski ładnie powiedział rolę Starego Aktora.

      W akcie drugim wprowadzono warszawską inscenizację pomysłu, o ile wiem, Karola Frycza. Rozwiązuje ona bardzo szczęśliwie tę część dramatu dawniej rażącą zbytnią realnością postaci grających Maski. Gruby mrok panujący na scenie, rozświetlany raz po razu błyskiem, któremu towarzyszy szept jednej z Masek, daje istotnie wrażenie jakby gorączkowej wewnętrznej pracy rozpalonego mózgu Konrada.

      Szkoda, że, jak wspomniałem, teatr był tak słabo zapełniony!

      Zalewski, Lancet

      Teatr miejski im. Słowackiego: Lancet, tragikomedia w czterech aktach Władysława Jastrzębiec-Zalewskiego317. (Wznowienie).

      Kiedy w czasie wojny pełniłem obowiązki na wojskowej stacji opatrunkowej, miałem pod swoimi rozkazami celującą studentkę drugiego roku medycyny, bardzo skromną i dobrze wychowaną panienkę. Jednego razu, wszedłszy do jej służbowego pokoiku, zastałem ją pochyloną nad podręcznikiem lekarskim; rycina przedstawiała jakiś szczegół anatomii męskiej. Zapytałem półżartem, czy ta nauka nie depoetyzuje w jej oczach mężczyzny i miłości. Panienka zamyśliła się chwilę i rzekła poważnie:

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

      1

      „Czas” – konserwatywny dziennik wydawany początkowo w Krakowie (1848–1934), a później, po połączeniu z „Dniem Polskim”, w Warszawie (1935–1939). [przypis edytorski]

      2

      ekshibicja (z łac.) – obnażanie, wystawianie na pokaz. [przypis edytorski]

      3

      redaktor „Czasu” – wówczas (a w ogóle od czerwca 1901 roku) funkcję tę sprawował przyjaciel Boya – Rudolf Starzewski (1870–1920), pierwowzór postaci Dziennikarzaz Wesela Wyspiańskiego; podobno przyczyną samobójczej śmierci Starzewskiego było niespełnione uczucie do Zofii Pareńskiej, żony Boya. [przypis edytorski]

      4

      Molièr (1622–1673) – francuski komediopisarz, założyciel własnej trupy aktorskiej „Théâtre Illustre” (1643). Autor m. in. Skąpca, Świętoszka, Szkoły żon. [przypis edytorski]

      5

      Świętoszek – sztuka została wystawiona po raz pierwszy w 1664 roku; Boy był widzem przedstawienia z 30 marca 1919 roku w Teatrze im. Słowackiego. [przypis edytorski]

      6

      tedy (przest.) – zatem, więc. [przypis edytorski]

      7

      miazmaty (z gr.) – dosł. szkodliwe wyziewy, trujące opary; przen. złe wpływy. [przypis edytorski]

      8

      rogatki – tu: granice. [przypis edytorski]

      9

      Teatr miejski im. Słowackiego – dawniej zwany po prostu Teatrem miejskim; otwarty 1893 roku СКАЧАТЬ



<p>315</p>

grosz wdowi (fraz., bibl.) – niewielki dar osoby niezamożnej (tu w przenośni). [przypis edytorski]

<p>316</p>

kantylena (z wł., muz.) – rodzaj śpiewnej melodii. [przypis edytorski]

<p>317</p>

Jastrzębiec-Zalewski, Władysław (ur. 1877) – komediopisarz, autor Lanceta, Gobelina, Serc za drutem kolczastym. [przypis edytorski]