Ten dzień. Blanka Lipińska
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ten dzień - Blanka Lipińska страница 4

Название: Ten dzień

Автор: Blanka Lipińska

Издательство: PDW

Жанр: Короткие любовные романы

Серия:

isbn: 9788381179966

isbn:

СКАЧАТЬ wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczami, a po chwili osunął na ziemię, klękając przede mną. Podniósł moją koszulkę i zaczął delikatnie całować dół brzucha, mamrocząc coś po włosku. Nie wiedziałam, co się dzieje, ale gdy złapałam w dłonie jego twarz, poczułam, że po policzkach spływają mu łzy. Ten silny, władczy i niebezpieczny mężczyzna klęczał teraz przede mną i płakał. Gdy to zobaczyłam, nie byłam w stanie się powstrzymać i po chwili ja również poczułam na swojej twarzy strumień łez. Zastygliśmy oboje na kilkanaście minut, dając sobie nawzajem czas na przetrawienie emocji.

      Czarny podniósł się z kolan i złożył na moich ustach gorący, długi pocałunek.

      – Kupię ci czołg – oznajmił. – A jak trzeba będzie, wykopię bunkier. Obiecuję, że ochronię was, nawet jeśli będę musiał zapłacić za to głową.

      Powiedział „was”. To słowo rozczuliło mnie tak, że znów zaczęłam płakać.

      – Hej, Mała, dość już łez.

      Wytarłam ręką policzki.

      – To ze szczęścia – wymamrotałam w drodze do łazienki. – Zaraz wrócę.

      Gdy po chwili z niej wyszłam, siedział na łóżku w samych bokserkach, po czym wstał i podszedł do mnie, całując w czoło.

      – Wezmę prysznic, a ty nigdzie się stąd nie ruszaj.

      Położyłam się i wtuliłam twarz w poduszkę, analizując sytuację, która dopiero co się wydarzyła. Nie spodziewałam się, że Czarny umie płakać, a tym bardziej że z radości. Po kilku minutach drzwi do łazienki otworzyły się i stanął w nich nagi i ociekający wodą. Niespiesznie podszedł do łóżka, jakby dawał mi czas na nacieszenie się swoim widokiem, i położył się obok.

      – Od kiedy wiesz? – zapytał.

      – Dowiedziałam się przypadkiem w poniedziałek, kiedy zrobiłam badanie krwi.

      – Czemu nie powiedziałaś mi od razu?

      – Nie chciałam przed wyjazdem, poza tym musiałam to przetrawić.

      – Olga wie?

      – Tak, i twój brat też.

      Massimo zmarszczył brwi i przekręcił się na plecy.

      – Czemu mi nie powiedziałeś, że ty i Domenico jesteście rodziną? – spytałam.

      Myślał przez chwilę, zagryzając wargi.

      – Chciałem, żebyś miała przyjaciela, bliską osobę, której zaufasz. Gdybyś wiedziała, że to mój brat, byłabyś bardziej zachowawcza. Domenico wiedział, jak cenna dla mnie jesteś, i nie wyobrażałem sobie, by ktoś inny opiekował się tobą pod moją nieobecność.

      To, co mówił, nawet miało sens. Nie odczuwałam więc złości ani pretensji, że wcześniej nie wiedziałam.

      – A więc odwołujemy ślub? – zapytałam, przekręcając się w jego stronę.

      Massimo położył się na boku i przywarł do mnie nagim ciałem.

      – Chyba żartujesz. Dziecko musi mieć pełną rodzinę. Co najmniej trzy osoby ją tworzą. Pamiętasz?

      Po tych słowach zaczął delikatnie mnie całować.

      – Co powiedział lekarz? Pytałaś go, czy możemy…

      Zaśmiałam się i wsadziłam mu język głęboko do gardła. Jęknął i mocniej natarł na moje usta.

      – Hm… Rozumiem, że tak – wydyszał, odrywając się na chwilę ode mnie. – Będę delikatny, obiecuję.

      Sięgnąwszy ręką na nocną szafkę, wyłączył pilotem telewizor i w pokoju zaległa zupełna ciemność.

      Zerwał ze mnie kołdrę i zrzucił ją z łóżka, po czym powoli wsunął dłonie pod moją koszulkę i ściągnął mi ją przez głowę. Jego ręce swobodnie wędrowały po moim ciele. Musnąwszy twarz i szyję, ujął moje piersi i zaczął rytmicznie je ugniatać. Po chwili pochylił się, złapał je wargami, przygryzł i zaczął ssać. Ogarnęło mnie dziwne uczucie: jakby przenikała mnie czysta rozkosz; nigdy wcześniej nie odczuwałam z tego aż takiej przyjemności. Massimo nie spieszył się z pieszczotami, chciał się nacieszyć każdym kawałkiem mojego ciała. Jego usta wędrowały od jednego sutka do drugiego, po czym wracał do moich ust i namiętnie je całował. Czułam, jak jego kutas powoli nabrzmiewa; ocierał się nim o mnie przy każdym ruchu. Chwilę później byłam już tak zniecierpliwiona, napalona i stęskniona, że przejęłam inicjatywę. Chciałam go już, teraz, natychmiast. Uniosłam się lekko, ale gdy Czarny wyczuł, co planuję, mocno przytrzymał mnie za barki.

      – Chodź do mnie – wyszeptałam, wijąc się pod nim z podniecenia.

      Czułam, że w tym momencie uśmiecha się triumfalnie, wiedząc, jak bardzo mam na niego ochotę.

      – Mała, ja dopiero zaczynam.

      Jego wargi sunęły wolno po moim ciele, poczynając od szyi, przez piersi, brzuch, aż dotarły tam, gdzie powinny od dawna być. Całował i lizał mnie przez koronkę majtek, drażniąc moją spragnioną cipkę, po czym niespiesznie ściągnął je i rzucił na podłogę. Rozłożyłam szeroko nogi, wiedząc, co się za chwilę stanie. Moje biodra delikatnie i rytmicznie zaczęły przesuwać się po atłasowym prześcieradle. Gdy poczułam jego oddech między nogami, fala pożądania kolejny raz przelała się przeze mnie. Massimo powoli wsunął język do środka i głośno jęknął.

      – Jesteś taka mokra, Lauro… – wyszeptał. – Nie wiem, czy to wina ciąży, czy tak bardzo za mną tęskniłaś.

      – Zamknij się, Massimo – odparłam, wciskając jego głowę w moją mokrą szparkę. – Zrób mi dobrze.

      Mój władczy ton podziałał na niego jak płachta na byka. Złapał mnie za uda i ściągnąwszy do połowy z łóżka, podłożył mi pod plecy poduszkę, a sam usiadł na kołdrze, którą wcześniej zrzucił. Mój oddech przyspieszył. Wiedziałam, że cokolwiek zechce zrobić, nie zajmie mu to zbyt wiele czasu.

      Wsunął we mnie dwa palce, a kciukiem zaczął delikatnie zataczać koła na łechtaczce. Spięłam mimo woli mięśnie i zaczęłam jęczeć z rozkoszy. Wtedy przekręcił dłoń i jego palec ustąpił miejsca językowi.

      – Pomóż mi trochę, Mała.

      Wiedziałam, o co mnie prosi. Zsunęłam dłonie w dół i rozchyliłam cipkę, dając mu lepszy dostęp do najwrażliwszych miejsc. Kiedy jego język zaczął rytmicznie uderzać o moją łechtaczkę, poczułam, że długo nie wytrzymam i eksploduję. Jego palce wewnątrz mnie przyspieszyły, a ich nacisk przybrał na sile. Nie mogłam już dłużej powstrzymywać orgazmu, który wzbierał we mnie gwałtowną falą, odkąd mnie dotknął. Szczytowałam długo, głośno krzycząc, aż w końcu opadłam bez sił na poduszkę.

      – Jeszcze raz – wyszeptał, nie odrywając ode mnie warg. СКАЧАТЬ