Название: Ten dzień
Автор: Blanka Lipińska
Издательство: PDW
Жанр: Короткие любовные романы
isbn: 9788381179966
isbn:
Jej cichy szept i uległość obudziły we mnie demona. Poczułem, jak w moim ciele napinają się wszystkie mięśnie, a mnie ogarnia znajome uczucie spokoju i kontroli. Gdy poprosiła, bym był sobą, wszystkie niepotrzebne emocje odeszły. Powoli i pewnie wsunąłem się do jej ust, dochodząc nieomal w tym samym momencie, w którym wbiła we mnie oczy. Czułem, jak mój kutas opiera się o jej gardło, natarłem więc mocniej, czując na nim uścisk, który tak uwielbiałem. Byłem zachwycony. A kiedy Laura zniosła całą długość, byłem z niej dumny. Zacząłem lekko poruszać biodrami, by sprawdzić, ile wytrzyma. Była niesamowita. Przyjmowała wszystko, co jej dawałem.
– Jeśli w którymś momencie przestanie ci się podobać, daj mi znać – powiedziałem. – Tylko tak, żebym wiedział, że się ze mną nie droczysz.
Nie było w niej jednak żadnego oporu. Oddawała mi się bez reszty.
– To samo się tyczy ciebie – powiedziała, na sekundę wyciągając go z gardła.
Gdy jej usta znowu go objęły, wyraźnie przyspieszyła. Widziałem, że ją to bawi; była wyuzdana i bardzo chciała mi coś udowodnić. Pieprzyłem jej gardło, a ona chciała jeszcze. Ta myśl doprowadzała mnie na skraj rozkoszy. Usiłowałem spowolnić jej ruch, ale bezskutecznie.
Czułem, jak orgazm przetacza się przez moje ciało. Nie chciałem go. Nie teraz i nie tak szybko, pomyślałem. Odepchnąłem ją gwałtownie i dysząc, usiłowałem opanować wytrysk. Laura uśmiechała się triumfalnie. Tego już nie wytrzymałem. Cisnąłem nią o materac i przekręciłem na brzuch. Nie mogłem na nią patrzeć, nie przy pierwszym razie. Nie chciałem kończyć w sekundę, a wiedziałem, że taki będzie finał, jeśli ujrzę na jej twarzy rozkosz.
Wsadziłem w Laurę dwa palce i z przyjemnością odkryłem, że ociekają wilgocią. Jęczała i wiła się pode mną, a ja kolejny raz odchodziłem od zmysłów. Chwyciłem członek i powoli wsunąłem go w jej ciasną szparkę. Była gorąca, mokra i należała do mnie. Czułem każdy centymetr jej złaknionego pieprzenia środka. Wszedłem do końca i mocno przytuliłem jej ciało do siebie. Zastygłem bez ruchu, chciałem się nasycić tą chwilą, po czym wysunąłem się i natarłem mocniej, a moja Pani jęczała, niecierpliwiąc się coraz bardziej. Chciała, bym ją pieprzył, potrzebowała poczuć to mocno. Moje biodra ruszyły do ataku, gdy ciało odkleiło się od niej. Rżnąłem ją najmocniej, jak potrafiłem, a mimo to czułem, że chce jeszcze. Krzyczała, a po chwili nie mogła złapać tchu. Zwolniłem, by unieść jej biodra wyżej, chciałem widzieć w całej okazałości to, co moje. Gdy jej plecy wygięły się w łuk, zobaczyłem śliczny ciemny otwór i nie mogłem się powstrzymać. Oblizałem kciuk i zacząłem głaskać jej wąski odbyt.
– Don…? – jęknęła przerażona, ale nie cofnęła się nawet o centymetr.
Zaśmiałem się.
– Spokojnie, maleńka. Do tego też dojdziemy, ale jeszcze nie dziś.
Nie oponowała, a ja ucieszyłem się, że mnie nie widzi, bo miałem na twarzy szeroki uśmiech. Moja Pani lubiła seks analny, była idealna.
Wziąłem głęboki wdech i chwytając ją mocno za biodra, wbiłem się w nią głębiej, a po chwili jeszcze raz i jeszcze. Rżnąłem ją tak mocno i bezlitośnie. Pochylony zacząłem palcami drażnić jej łechtaczkę i poczułem, jak zaczyna zaciskać się w środku. Wbiła twarz w poduszkę, krzycząc coś niezrozumiale, a ja natarłem jeszcze mocniej, czując, jak rośnie w niej spełnienie. Jedyne, czego nie mogłem znieść, to tego, że nie widzę jej twarzy. Chciałem widzieć jej orgazm, zobaczyć w jej oczach ulgę, jaką jej dawałem. Przekręciłem ją na plecy i mocno przytuliłem, kolejny raz pieprząc jak dziwkę. I wtedy poczułem, jak rytmicznie zaciska się wokół mnie. Jej oczy stały się mętne. Usta miała szeroko otwarte, ale nie wydobywał się z nich żaden dźwięk. Szczytowała długo, swoją cipką nieomal miażdżąc mi kutasa. Nagle jej ciało rozluźniło się, a ona zapadła się głębiej w materac. Zwolniłem i delikatnie kołysząc biodrami, sięgnąłem po jej wiotkie nadgarstki. Była wykończona. Położyłem jej ręce za głową i przytrzymałem. Wiedziałem, że to, co za chwilę zrobię, wzbudzi w niej opór.
– Skończ na mój brzuch, proszę… Chcę to zobaczyć… – wydyszała na wpół przytomna.
– Nie – odparłem z uśmiechem i zacząłem ją na nowo pieprzyć.
Eksplodowałem.
Czułem, jak fale mojej spermy zalewają jej cały środek.
Był to doskonały dzień na poczęcie, jakby cały wszechświat chciał, by zaszła w ciążę. Walczyła i odpychała mnie od siebie, ale była zbyt drobna na to, by przeciwstawić się mojej sile. Po chwili opadłem na nią gorący i spocony.
– Massimo, co ty, do cholery, wyprawiasz…!? – krzyknęła. – Przecież doskonale wiesz, że nie biorę tabletek.
Wciąż jeszcze szarpała się ze mną, usiłując zrzucić z siebie, a ja nie potrafiłem ukryć zadowolenia.
– Tabletek może i nie – powiedziałem. – Ciężko im ufać. Masz w sobie implant antykoncepcyjny, zobacz. – Wskazałem palcem.
Nadajnik, który kazałem jej wszczepić, niewiele się różnił od implantu antykoncepcyjnego, jaki miała Anna. Dlatego dobrze wiedziałem, że bez problemu uwierzy w tę bajeczkę.
– Już pierwszego dnia, kiedy spałaś, kazałem ci go wsadzić. Nie chciałem ryzykować. Będzie działał przez trzy lata, ale oczywiście po roku możesz go usunąć. – Nie mogłem przestać się uśmiechać na myśl o tym, że może dziś zacznie w niej rosnąć mój syn.
– Zejdziesz ze mnie? – parsknęła z wściekłością, co postanowiłem zignorować.
– Niestety, będzie to niemożliwe jeszcze przez jakiś czas, Mała. Bo ciężko mi będzie posuwać cię na odległość. – Odgarnąłem jej włosy z czoła. – Kiedy pierwszy raz zobaczyłem twoją twarz, nie pragnąłem cię. Byłem raczej przerażony tą wizją. Z czasem jednak, gdy zacząłem wieszać twoje portrety, tak że były już wszędzie, zacząłem dostrzegać każdy szczegół twojej duszy. Nie masz pojęcia, jak bardzo pokrywają się z oryginałem. Jesteś taka podobna do mnie, Lauro.
Jeśli byłem zdolny do miłości, to właśnie w tej sekundzie zakochałem się w kobiecie leżącej pode mną. Patrzyłem na nią i czułem nieomal fizycznie, jak coś się we mnie zmienia.
– Pierwszej nocy tak długo na ciebie patrzyłem, aż zrobiło się jasno. Czułem twój zapach, czułem ciepło twojego ciała; byłaś żywa, istniałaś i byłaś obok. Później przez cały dzień nie potrafiłem od ciebie odejść, irracjonalnie się bojąc, że wrócę, a ciebie już nie będzie.
Nie miałem pojęcia, dlaczego jej to wszystko mówię, ale czułem nieodpartą potrzebę, by wiedziała o mnie wszystko. W moim głosie słychać było strach.
Z jednej strony chciałem, żeby się mnie bała, ale z drugiej, by poznała o mnie całą prawdę.
ROZDZIAŁ СКАЧАТЬ