Название: PiÄ™kno ludzkiej duszy
Автор: Osho
Издательство: PDW
Жанр: Философия
Серия: Prawdziwe życie
isbn: 9788381432238
isbn:
Osho,
w innych religiach prawie nigdy nie mówi się o śmierci, a jeśli się już o niej wspomni, to robi się to ze smutkiem i z lękiem. W twojej religii o śmierci mówi się swobodnie i bez lęku. Czy to jest znamienne?
Oczywiście. To jedna z najważniejszych rzeczy. Określa, czy religia jest prawdziwa, czy jest jedynie pseudoreligią. Pseudoreligie nie wiedzą nic na temat śmierci, a na dodatek nie wiedzą nic o życiu; dlatego boją się i jednego, i drugiego. Nie jest możliwe, żeby obawiać się tylko śmierci, bo nie jest ona oddzielona od życia – śmierć jest jego częścią. Nie jest zakończeniem życia, a jedynie zdarzeniem, które ma miejsce w życiu; życie toczy się dalej. Śmierć zdarza się wiele razy, miliony razy; jest zwyczajnym zdarzeniem. Jednak pseudoreligie boją się śmierci, choć boją się także życia.
Jest to podstawowa rzecz, którą należy zrozumieć. Dopiero później można próbować pojąć, dlaczego boją się śmierci. Wszystkie one są za odrzuceniem życia. Wszystkie mają podejście skierowane przeciwko życiu – bo w życiu zdarzają się złe rzeczy, bo życie rodzi się z grzechu; to niedobrze, że żyjesz. Adam i Ewa zostali ukarani, bo chcieli żyć, bo chcieli wiedzieć, chcieli zrozumieć, poznać, pytać – na tym polegał ich grzech główny. A wy jesteście spadkobiercami Adama i Ewy. Urodziliście się w grzechu.
Religie nie mogą wspierać waszego życia. Nie będą uczyć cię sztuki życia intensywnie i całkowicie. Mogą cię uczyć, jak uciekać przed życiem, jak unikać poznania prawdy. Jako przykład dadzą ci historię powstania grzechu: Adam i Ewa chcieli dowiedzieć się, na czym polega życie, chcieli spróbować życia wiecznego. Dlaczego mieliby żyć przez chwilę, prowadzić tymczasową egzystencję, która może zakończyć się w każdej chwili z byle powodu – mały wypadek i już po tobie. Czy istnieje coś więcej, czy to już wszystko? Na tym polegał ich podstawowy grzech. Jaka więc byłaby podstawowa cnota? Domyślisz się tego z łatwością. Najważniejszą cnotą jest odrzucenie życia. Adam i Ewa usiłowali poznać życie wieczne; chcieli stać się wieczni jak bogowie.
Pseudoreligie twierdzą, że powinieneś całkowicie odrzucić życie, potępiasz więc Adama i Ewę; musisz to robić, jeśli chcesz wejść do ogrodów Edenu. Odrzucasz wątpliwości, sceptycyzm, ponieważ są to drogi prowadzące do poznania. Ta historia ma charakter symboliczny. Daje ci klucze do wszystkich religii. Wszystkie one usiłują naprawić to, co zrobili Adam i Ewa, abyś mógł być ponownie zaakceptowany przez Boga, powitany w niebie. Religie boją się życia, boją się poznania; a życie i poznanie nie są od siebie oddzielone. Wydają się takie właśnie z powodu historii Adama i Ewy, drzewa wiecznego życia, drzewa wiedzy. Prawda jest jednak taka, że życie jest poznawaniem, a poznawanie jest życiem. Nie poznasz niczego, czego nie przeżyłeś. Nie ma żadnego innego sposobu życia jak tylko posiadanie świadomości tego, jak żyjesz. Życie i poznanie są nierozdzielne. Ten, kto wie, dostępuje oświecenia – życie się w nim rozpala.
Pseudoreligie nauczają, że masz się bać życia; zapomniałeś wspomnieć o tym w swoim pytaniu. Nie boją się one wyłącznie śmierci. One nawet nie wspominają o śmierci. Rozmowa o niej jest w złym tonie. Dobre wychowanie zabrania rozmów o śmierci przy stole. Zabrania mówić o tym nawet wtedy, kiedy ludzie spotykają się przy grobie, aby pożegnać kogoś znajomego.
W dzieciństwie jednym ze sposobów spędzania wolnego czasu było dla mnie chodzenie w konduktach pogrzebowych. Moi rodzice ciągle się tym zamartwiali. Tłumaczyli mi, że nie powinienem tego robić, skoro nie znam człowieka, który zmarł, nie miałem z nim żadnych relacji, nie był moim przyjacielem. Uważali, że nie powinienem zawracać sobie tym głowy i marnować na to czasu. W Indiach pogrzeb trwa trzy, cztery godziny, niekiedy nawet pięć. Najpierw procesja wychodzi z miasta, niosąc zmarłego, następnie pali się ciało na pogrzebowym stosie. No a wszyscy wiemy, że Hindusi rzadko robią coś dobrze… Czasami nie mogą rozpalić ognia, czasem pali się on tak słabo, że zwłoki nie mają szans ulec spaleniu. Wszyscy wkładają w to mnóstwo wysiłku, chcą bowiem zakończyć ceremonię możliwie najszybciej, ale zmarli mają swoje sztuczki, żeby zatrzymać ich przy stosie jak najdłużej.
Tłumaczyłem moim rodzicom, że nie jest ważna moja relacja z osobami, które umarły. A w to, że mam relację ze śmiercią, nie ma co wątpić. Nie ma znaczenia, kto umarł – to jedynie pewien symbol. Przyjdzie dzień, że i ja będę umierał. Chcę wiedzieć, jak ludzie zachowują się w stosunku do umarłych i jak umarli zachowują się w stosunku do żywych. A nie ma innego sposobu, aby się tego dowiedzieć.
Rodzice wciąż jednak uważali, że moje argumenty są dziwne. Chciałem więc, by przekonali mnie, że śmierć mnie nie dotyczy, że któregoś dnia nie będę martwy. Powiedziałem im, że jeśli uda im się mnie przekonać, przestanę chodzić na pogrzeby. W innym wypadku muszą pozwolić mi zdobywać tę wiedzę. Toteż ostatecznie, skoro nie mogli obiecać mi, że nie umrę, powiedziałem im: „W takim razie dajcie mi spokój. Nie każę wam chodzić tam ze mną. Wszystko, co się tam dzieje, jest dla mnie bardzo ciekawe”.
Pierwsza rzecz, jaką zaobserwowałem, to milczenie na temat śmierci nawet w trakcie pogrzebu. Płonie stos pogrzebowy, na którym spoczywa czyjś ojciec, czyjś brat, czyjś wujek, przyjaciel lub wróg. Wielu z obecnych dobrze go znało. Teraz jest martwy, a wszyscy oni zajmują się błahostkami. Rozmawiają o filmach, o polityce, o rynku; rozmawiają o wszystkim z wyjątkiem śmierci. Tworzą małe grupki i siedzą wokół pogrzebowego stosu. Podchodziłem do każdej z tych grup i mogę z całą stanowczością stwierdzić, że nikt nie mówił o śmierci. Wiem, że rozmawiali o tych wszystkich sprawach, żeby nie rozmawiać o płonącym stosie, żeby nie widzieć płonącego ciała, bo w pewnym sensie było to również ciało każdego z nich.
Gdyby zastanowili się przez chwilę, doszliby do wniosku, że to oni płoną na stosie, nikt inny. To tylko kwestia czasu. Jutro w tym miejscu pojawi się jeden z nich, pojutrze kolejny. Ludzie są tutaj przynoszeni codziennie. Pewnego dnia ja także się tam znajdę i będę potraktowany w taki sam sposób. To ich ostatnie pożegnanie, a oni w obliczu śmierci rozmawiają o rosnących cenach, o dewaluacji rupii. Na dodatek siedząc tyłem do stosu pogrzebowego…
Przyszli, bo musieli przyjść; nie zrobili tego dobrowolnie. Zachowują się więc, jakby byli obecni i nieobecni zarazem; chcą się upewnić, że kiedy umrą, nie zostaną wywiezieni za miasto przez służby miejskie. Uważają, że biorąc udział w tylu ceremoniach pogrzebowych, zyskują sobie prawo do tego, by zostać pogrzebanym w gronie znajomych i rodziny. Dobrze wiedzą, dlaczego przyszli. Chcą, żeby na ich pogrzeb także przyszli jacyś ludzie.
Ale co ci wszyscy ludzie robią? Pytałem o to wszystkich, których znałem. Od czasu do czasu spotykałem tam mojego nauczyciela, który opowiadał różne głupoty. Twierdził na przykład, że jego znajomy flirtuje z zamężną kobietą. Zapytałem go, czy to jest właściwe miejsce na rozsiewanie takich plotek; należałoby raczej pomyśleć o żonie mężczyzny, który właśnie zmarł. Ale nikt się nią nie przejmuje, nikt o niej nawet słowem nie piśnie.
Powiedziałem mu: „Pomyśl, co będzie czuła twoja żona, kiedy umrzesz. Z kim będzie flirtować? Co będzie robić? Czy poczyniłeś już właściwe przygotowania? Czy dostrzegasz swoją głupotę? Znajdujemy się w obliczu śmierci, a ty próbujesz jej unikać na wszelkie możliwe sposoby”. I tak właśnie robią wszystkie religie. A ludzie po prostu reprezentują pewne tradycje wynikające z ich religii.
Religie najpierw sprawiają, że boisz się życia; przeklinają je. Każdy przejaw życia postrzegany jest przez nie jako grzech. Miłość jest grzechem, ponieważ jest przejawem życia. A jest ona po prostu sposobem na СКАЧАТЬ