Название: Odwaga w przywództwie
Автор: Brene Brown
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Публицистика: прочее
isbn: 978-83-8087-777-1
isbn:
3. Odwaga jest zaraźliwa. Aby promować odważne przywództwo oraz zachęcać zespoły i organizacje do odwagi, musimy wzmacniać kulturę, w której się oczekuje śmiałych poczynań, gotowości do trudnych rozmów i otwartych serc, zamiast wymuszać na innych czy nagradzać noszenie zbroi.
Jeśli zależy nam na tym, aby ludzie faktycznie dawali z siebie wszystko i aby się całkowicie wyrzekli pancerza i angażowali całym sercem w tworzenie innowacji, rozwiązywanie problemów i służbę na rzecz innych, powinniśmy dążyć do wzmacniania kultury, w której czują się bezpieczni, docenieni i wysłuchani, a także szanowani.
Odważny lider powinien dbać o ludzi, którym przewodzi. Powinna go z nimi łączyć więź.
Z danych wynika jasno, że troska i więź to warunki konieczne do pojawienia się otwartego serca i więzi w relacjach między liderami a członkami zespołów. Wniosek z tego taki, że jeśli nie troszczymy się o ludzi, którym przewodzimy, i jeśli nie czujemy się z nimi naprawdę związani, powinniśmy nadrobić te zaległości bądź uwolnić się od takiej relacji. Tej drugiej ewentualności nie należy się bać. Każdy z nas doświadczył w życiu relacji, której pomimo naszych najszczerszych chęci brakowało chemii. Lider musi przede wszystkim chcieć się troszczyć i budować więź, ale prawdziwą odwagą wykazuje się wtedy, gdy potrafi stwierdzić, że komuś nie jest w stanie naprawdę skutecznie służyć.
W dzisiejszym świecie liderzy – tacy jak ja, tacy jak każdy z nas – powinni tworzyć i doskonalić przestrzenie, w których obowiązują wyższe standardy moralne niż te, z którymi się na co dzień stykamy w wiadomościach, w telewizji czy na ulicy. Ludzie w pracy powinni móc funkcjonować w dobrych warunkach, potencjalnie nawet lepszych od tych, które mają w domu. Czasami to właśnie pod wpływem działań lidera stają się z czasem lepszymi partnerami czy rodzicami.
Nauczycielom – którzy przecież zaliczają się do grona naszych najważniejszych liderów – powtarzam czasem, że nie zawsze można oczekiwać od uczniów, że będą zdejmować swoją zbroję w domu czy nawet w drodze do szkoły. Niekiedy zbroja jest im potrzebna, zapewnia im bezpieczeństwo emocjonalne, a może nawet i fizyczne. Możemy natomiast – i ze względów etycznych powinniśmy – tworzyć w szkołach i klasach taką przestrzeń, w której uczniowie i studenci będą mogli na cały dzień lub choćby na godzinę uwolnić się od potwornego ciężaru swojej zbroi, odwiesić ją na chwilę na haczyk, naprawdę się otworzyć – żeby ktoś ich autentycznie dostrzegł.
Musimy być strażnikami tej przestrzeni, w której uczniowie będą mogli swobodnie oddychać, iść za głosem własnej ciekawości i poznawać świat – a przy tym być tym, kim chcą i się z tego powodu niczym nie martwić. Uczniowie zasługują na to, aby mieć choć jedno miejsce, w którym będą mogli zmagać się z własną wrażliwością i w którym nie będą musieli się niczym przejmować. Z badań wiem, że nie sposób przecenić korzyści, jakie przynosi dziecku to, że w jakimś jednym – choćby tylko jednym – miejscu zaznaje poczucia pełnej przynależności i może zrzucić swoją zbroję. Takie miejsce może zmienić bieg niejednego życia.
Jeśli więc w naszej szkole, organizacji, wspólnocie wyznaniowej czy nawet rodzinie niezbędne jest noszenie zbroi – czy to z powodu rasizmu, seksizmu, czy jakiegokolwiek innego przejawu przywództwa opartego na strachu – to o żadnym serdecznym zaangażowaniu nie może być tam mowy. Jeśli organizacja nagradza zachowania, które zachęcają do noszenia zbroi – jeśli zachęca do przypisywania winy, do wytykania błędów, do cynizmu, perfekcjonizmu czy emocjonalnego stoicyzmu – to trudno jej będzie osiągnąć cokolwiek w dziedzinie kreatywności. Zbroja uniemożliwia pełny rozkwit i utrudnia zaangażowanie. Jej noszenie pochłania ogromne zasoby energii, niekiedy wręcz wysysa ją z nas całkowicie.
Z naszego punktu widzenia najważniejszym odkryciem było to, że nasza lista zachowań nie obejmuje żadnych kompetencji wrodzonych. Wszystkiego tego można się nauczyć, bez względu na to, czy się ma czternaście, czy czterdzieści lat, to wszystko ma swoje przejawy i może podlegać pomiarom. Wielu uczestników naszych badań początkowo zakładało, że odwaga to cecha osobowości uwarunkowana genetycznie, potem jednak w trakcie rozmowy zaczęli zmieniać zdanie.
Jeden z liderów powiedział mi:
– Zbliżam się do sześćdziesiątki, ale dopiero teraz sobie uzmysłowiłem, że się tego wszystkiego nauczyłem za młodu, od rodziców albo od trenerów. Jak się zaczynam nad tym w szczegółach zastanawiać, to dokładnie sobie przypominam wszystkie te lekcje – kiedy i w jaki sposób nauczyłem się akurat tego. W takim razie moglibyśmy, i powinniśmy, uczyć tego wszystkich.
Dzięki tej rozmowie ja z kolei uświadomiłam sobie, że niekiedy z czasem zapominamy o trudnych lekcjach i że z biegiem lat gorzkie doświadczenie z przeszłości przeradza się w przekonanie „Ja po prostu taki jestem”.
W samym zbiorze kompetencji, które składają się na odwagę, nie ma nic nowego. W podobny sposób definiowało się ambitne przywództwo, odkąd się na świecie pojawili pierwsi liderzy. Niewiele jednak udało nam się osiągnąć, jeśli chodzi o rozwój tych kompetencji u liderów, a to dlatego, że nie zajmowaliśmy się prawdziwie ludzkim aspektem tej pracy – nie dbaliśmy o to, co chaotyczne i nieuporządkowane. Zdecydowanie łatwiej jest mówić o tym, czego się chce i czego się potrzebuje, niż o tym, czego się boimy, co czujemy i czego nam brakuje – o niedostatku (ang. scarcity) – w związku z podejmowanymi wysiłkami. Tak naprawdę uzasadniona wydaje się dość paradoksalna w swej istocie teza, że brakuje nam odwagi, żeby szczerze porozmawiać o odwadze. Najwyższa jednak pora to zmienić. Ktoś może powiedzieć, że w tym wszystkim chodzi o „miękkie” kompetencje. Ciekawe, co powie taki ktoś, jak raz spróbuje wykorzystać je w praktyce. Nadszedł czas, aby zdjąć zbroję. Do zobaczenia na arenie!
część pierwsza
ZMAGANIA Z WRAŻLIWOŚCIĄ
Odwaga jest zaraźliwa
rozdział pierwszy
MOMENTY I MITY
gdy natknęłam się na cytat z Roosevelta, nagle uświadomiłam sobie trzy rzeczy. Po pierwsze, jest to coś, co sama nazywam „fizyką wrażliwości”. Chodzi w istocie o rzecz bardzo prostą: jeśli ktoś się dostatecznie często wykazuje odwagą, to prędzej czy później się potknie. Nie jest odważny ten, kto mówi: „Nie mogę zaryzykować, że mi się nie uda”. Odwagą jest powiedzieć: „Wiem, że coś mi w pewnym momencie nie wyjdzie, ale i tak będę się starać z całych sił”. Nigdy jeszcze nie spotkałam odważnego człowieka, który nigdy w życiu nie zaznał СКАЧАТЬ