Название: Wyzwanie dla milionera
Автор: Линн Грэхем
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Остросюжетные любовные романы
Серия: Vows for Billionaires
isbn: 978-83-276-4504-3
isbn:
A Freddie poczuła się nagle w jego objęciach tak bezpieczna i szczęśliwa, jak nigdy przedtem od chwili śmierci rodziców. Namiętny pocałunek wyzwolił w niej marzenia i żądzę, których nigdy wcześniej nie czuła.
Po krótkim czasie Zac puścił ją, zachwycony siłą reakcji i gotów wkrótce zademonstrować w pełni potencjał ich chemii, bo zdecydowanie wolał robić niż mówić. Szybko wziął na ręce zapłakanego Jacka, gdyż Freddie zdawała się pogrążona w jakimś transie, niezdolna do wykonania żadnego logicznego ruchu ani spójnego wypowiadania słów. Ponieważ stan taki utrzymywał się u niej jeszcze przez dłuższą chwilą, chwiejnym krokiem odeszła do huśtawek, gdzie Eloise od dawna się dopominała, by ktoś ją pobujał. Przysypiający Jack pozostał bezpieczny na ręku u Zaca, który z rosnącą irytacją śledził zachowanie Freddie.
Bo dlaczego właściwie zachowywała się teraz tak… demonstracyjnie? On właśnie dlatego nie umawiał się na randki, nie uganiał się za kobietami ani się zbytnio nie wysilał. Żeby oszczędzić sobie tych wszystkich scen, małych dramatów i domyślania się, o co chodzi. Obecnie miał szczerą ochotę wsadzić Jacka do wózka, przypiąć go i się ulotnić, ale nie zrobił tego, by nie zakłócić chwilowego błogostanu chłopczyka, wtulonego w jego ramię. Pomyślał też z ociąganiem, że takie doświadczenie przyda mu się, gdy niedługo zdecyduje się zostać ojcem. Własne dziecko może się okazać niezłym potworkiem, podczas gdy Jack póki co jest uśmiechnięty i mało wymagający.
Eloise jest dużo bardziej absorbująca, na przykład teraz, gdy chce, żeby to on, a nie jej ciocia, bujał ją na huśtawce. Takie fochy należy natychmiast ignorować. Wtem… ogarnęła go fala niespodziewanych wspomnień z odległego, bardzo wczesnego dzieciństwa. Przypomniał sobie, jak wielokrotnie płakał lub krzyczał, by zwrócić uwagę swej matki… bezskutecznie. Bez namysłu ruszył więc w stronę huśtawek, wręczył Jacka Freddie, nadal przebywającej w stanie emocjonalnej hibernacji, i zaczął bujać Eloise. Może jednak czasem dzieciom należy się to, czego chcą. Jego permanentne rozczarowanie nie musi oznaczać, że inni powinni cierpieć podobnie.
Freddie zaczęła powoli odzyskiwać cechy ludzkie, bo Zac zachowywał się bardzo uprzejmie i był pomocny przy dzieciach. Ponadto nie mogła go przecież po dziecinnemu karać za pocałunek, przed którym wcale się nie broniła, oraz za to, że… nie obraziłaby się za następny. Chociaż absolutnie nie miała na to w swojej sytuacji czasu.
– Nie mogę przecież mieć z tobą romansu! – wyszeptała mu w końcu do ucha ponad głowami dzieci.
– Jakiego znów „romansu”?
– No, domyśl się!
– Ale dlaczego nie? Nie jesteś mężatką. Nie masz chłopaka.
– Nie możemy o tym rozmawiać przy nich.
– A czyja to wina? Sama wszystko tak zorganizowałaś.
– Bo myślałam, że jak ich zobaczysz, to uciekniesz.
– Jak widzisz, jestem uparty.
Jego charyzmatyczny uśmiech i przekonanie o własnej wyższości zamiast zniechęcać, rozpalały w niej żar. Mimo to posmutniała, bo wiedziała, że Zac traci czas: ona nie zgodzi się na nic więcej.
– Posłuchaj… na nas już czas – oznajmiła zdecydowanym głosem.
– A może zabiorę was na lunch?
– Nie, Jack będzie ryczał do wieczora, jeśli zakłócimy mu porę jego drzemki. Musimy wracać do domu. A ty… nie idziesz?
– Odprowadzę was – odparł zniechęcony, sam nie wiedząc, co tam jeszcze robi, skoro go nie chcą, a wokół tyle dostępnych okazji. Freddie wzruszyła tylko ramionami, bo wiedziała, że nie ma prawa być nieuprzejma. Przecież pomagał jej zająć się dziećmi i przestał wreszcie mówić o wciskaniu pieniędzy za godzinne spotkanie. – Ale przecież musisz mieć jakichś znajomych… jakieś życie towarzyskie…
Szli małą, ponurą uliczką, zabudowaną szeregowo jednakowymi domkami.
– Nie za bardzo – wybąkała, przystając nagle przy jednym z nich i szukając nerwowo klucza w torebce.
Wtem drzwi otworzyły się same.
– Dzień dobry – powiedziała Claire. – Och… nie jesteście sami…
Zac wyciągnął dłoń i przedstawił się szarmancko, nie broniąc się, gdy natychmiast zaprosiła go do środka, ignorując w stu procentach histeryczne miny Freddie zza jego pleców. Gdy wnosił wózek, zdołała tylko szepnąć na ucho siostrzenicy: „Niezły!” i na głos: – Już nastawiam wodę!
Freddie zaniosła Jacka na górę do jego łóżeczka, a gdy zeszła, Zac popijał w kuchni kawę i zachowywał się jak wieloletni przyjaciel domu.
– Posiedzę w domu z dzieciakami, żebyś mogła wyjść z Zakiem – ogłosiła Claire. – Wciąż jej powtarzam, że musi mieć jakieś własne życie poza nimi. No, przecież dziś wieczorem nie pracujesz!
– No nie, ale…
– Nie ma żadnego „ale”!
– Dziękuję ci, Claire, wpadnę po Freddie o ósmej.
Zac idealnie wybrał moment, by się ulotnić po kawie i nie dać osaczyć podekscytowanej Eloise. Wyszedł tak błyskawicznie, że nie miało sensu go gonić.
Pozostała więc już tylko Claire.
– Dlaczego to zrobiłaś? Wcale nie chciałam z nim wychodzić! – zaatakowała ją, z braku dostępu do Zaca.
– Oczywiście, że chciałaś! – usłyszała w odpowiedzi. – Zresztą nic dziwnego, jest niesamowity! Nie samą pracą człowiek żyje. Z radością pomogę, żebyś nareszcie to zrozumiała!
Ponieważ nie chciała wdawać się w spory z Claire, przełknęła w milczeniu gorzką pigułkę. Naprawdę nie zamierzała spędzić więcej czasu z Zakiem, pomimo że ostatecznie przyznała sama przed sobą, jak bardzo ją pociągał. Nie planowała kontynuować tej znajomości, bo nie była gotowa na jednorazową przygodę, a Zacowi nie chodziło o nic poważniejszego. Ona zaś, będąc świadkiem wieloletniego staczania się swej jedynej ukochanej siostry, które zaczęło się właśnie od jednonocnej awantury, gdy była jeszcze nastolatką, nie zamierzała nigdy zaryzykować czegoś podobnego. Nie poświęcała czasu na życie towarzyskie, nie współżyła dotąd, czekała na związek głębszy niż układ na jedną noc, oczekiwała od potencjalnej drugiej strony uczuć i szacunku. Być może myślała bardzo staromodnie, ale jeśli odrobina szczerych oczekiwań oznaczała bycie staromodnym, to wcale jej to nie przeszkadzało.
Wizja zbliżającego się wieczoru wprowadzała w zakłopotanie nie tylko Freddie, ale także Zaca. Nigdy przedtem nie umawiał się z nikim na randki, nie był nigdy w żadnym związku i nie wiedział, jak się zachować w takiej sytuacji. Jednakże nie stanowiło dlań problemu zadanie pytania na ten temat. Uczynił to, СКАЧАТЬ