Winny jest zawsze mąż. Michele Campbell
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Winny jest zawsze mąż - Michele Campbell страница 13

Название: Winny jest zawsze mąż

Автор: Michele Campbell

Издательство: PDW

Жанр: Триллеры

Серия:

isbn: 9788308067833

isbn:

СКАЧАТЬ podsłuchałam, jak rozmawialiście przez telefon. Nic dziwnego, że przywiozłaś ze sobą te dziewczyny. Nie sądzę, żeby w ogóle były twoimi przyjaciółkami. Wykorzystujesz ich obecność, żeby odsunąć moment konfrontacji. Ale to ci się nie uda.

      – Możesz sobie gadać, Victorio. Nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Myślisz, że jestem zagrożeniem dla twojego niezwykle lukratywnego związku z moim ojcem, więc robisz wszystko, żeby go nastawić przeciwko mnie. Zejdź mi z oczu. Muszę się przebrać przed kolacją. Dziękuję.

      Kate weszła do biblioteki i trzasnęła drzwiami. Wyglądała, jakby ktoś uderzył ją w brzuch.

      – Wszystko w porządku? – spytała Aubrey.

      – Mamy wyjechać? – zapytała Jenny.

      – Chrzanić ją. Ubierajcie się – oznajmiła Kate. Była czerwona i wyraźnie powstrzymywała łzy.

      Jenny zaczęła szperać w walizce. Wszystkie udawały, że są zajęte ubieraniem się, i nie patrzyły sobie w oczy. Aubrey zdjęła T-shirt i założyła błyszczącą koszulkę, którą miała na sobie w klubie poprzedniego wieczoru.

      – O Boże, nie możesz tego założyć – powiedziała Kate z przerażeniem. – To rodzinna kolacja, nie wypada.

      Aubrey pobladła.

      – Przepraszam, nie pomyślałam…

      – A nad czym tu myśleć? Tylko tandeciara mogłaby się tak ubrać.

      Aubrey o mało się nie rozpłakała.

      – Przestań – powiedziała Jenny. – Nie wyżywaj się na niej.

      – A ty się zamknij.

      Jenny chwyciła Kate za ramiona.

      – Posłuchaj, przestań zachowywać się jak suka i powiedz, co się dzieje, bo jesteśmy twoimi przyjaciółkami. Szczerze mówiąc, najlepszymi, jakie masz. Nie obchodzą nas twoi rodzice, twoje mieszkanie ani twoje ciuchy. Obchodzisz nas ty. Pozwól sobie pomóc.

      – Nie potrzebuję pomocy – oznajmiła Kate, ale jej mina mówiła coś innego.

      – Owszem, potrzebujesz – powiedziała Jenny. – A my c h c e m y ci pomóc, czego raczej nie możesz powiedzieć o ludziach, z którymi wczoraj byłyśmy w klubie.

      – Twój tata naprawdę chce cię wydziedziczyć? – spytała zszokowana Aubrey.

      Kate usiadła na skórzanej kanapie, ukryła twarz w dłoniach i zalała się łzami. Jenny i Aubrey rzuciły się ją pocieszać.

      – Może tak być – powiedziała Kate, szlochając.

      – Macocha nastawiła go przeciwko tobie? – spytała Jenny.

      – To nie takie proste. On mnie nienawidzi od chwili śmierci mamy. Uważa, że to moja wina.

      Kate wtuliła się w szyję Jenny, a jej ramionami wstrząsał szloch. Jenny ogarnęła ekscytacja, gdy poczuła na skórze gorące łzy i zdała sobie sprawę, że wielka Kate Eastman jej potrzebuje.

      – To na pewno nieprawda – uspokajała ją.

      – To prawda. Ty nic o nas nie wiesz – zawodziła Kate.

      – Twoja mama zmarła na raka. To nie twoja wina, a ojciec cię nie obwinia. To tylko wytwór twojej wyobraźni.

      – Ale on ma rację. Byłam złą córką.

      – W wieku dziesięciu lat?

      – Nie chciałam odwiedzić jej w szpitalu, bo przerażały mnie te wszystkie rurki. Załamała się i jej stan się pogorszył. Tata winił za to mnie. Uważa, że jestem okropnym człowiekiem.

      – Posłuchaj. – Jenny odsunęła się nieco i popatrzyła jej w oczy. – Gadasz głupoty, wiesz? Ludzie umierają na raka. Wiem, że trudno się z tym pogodzić, jeśli spotyka to mamę. Nic, co zrobiłaś jako dziecko, nie mogło doprowadzić do jej śmierci, twój ojciec wcale tak nie myśli. Słyszysz?

      Kate przytaknęła z rezygnacją.

      – Ale wygląda na to, że teraz jest na ciebie wściekły. Wiesz dlaczego?

      – Jak zawsze. Moje rachunki, kluby, picie. A czego się spodziewał? Tak wyglądają studia! Na litość boską, przecież nikogo nie zabiłam.

      – Wygląda na to, że twoja macocha wszystko pogarsza.

      – Mówiłam wam o tym. Co ja mogę? Ma go pod pantoflem.

      – Musisz to jakoś przetrwać. Ubierzemy się, pójdziemy tam i oczarujemy twojego tatę. Mówiłaś, że uwielbia wszystko, co związane z Carlisle, tak? No to zagadamy go tym na śmierć. Przypomnimy mu, jaki jest dumny z tego, że jego piękna córka studiuje na jego ukochanej uczelni z inteligentnymi, odpowiedzialnymi współlokatorkami, które dbają, by dobrze się prowadziła. Dzięki nam zapomni, że jest na ciebie zły. Co ty na to?

      Kate otarła ręką twarz.

      – Myślisz, że to zadziała?

      – Warto spróbować. Znajdźmy jakieś ubranie dla Aubrey. Spakowałyśmy się na tydzień, coś na pewno wymyślimy.

      Gdy przyszły do salonu w porze koktajlu, panował tam gwar. Kelner w uniformie częstował wystrojonych gości przekąskami.

      – Przedstawię was ojcu – szepnęła Kate. – Nie zwracajcie uwagi na resztę. To hołota Victorii.

      Podeszła do ojca i ucałowała go w policzek – przyjął to z wyraźnym chłodem. Keniston Eastman był niemal dokładnie taki, jak go sobie wyobrażała Jenny – wysoki, imponujący, a nawet trochę straszny. Jego orli nos i wydatne czarne brwi przywodziły na myśl ponury portret rektora Samuela Eastmana wiszący w Gmachu Założycieli. Ojciec Kate miał idealnie skrojoną marynarkę i pasiasty krawat w pomarańczowych barwach Carlisle. Zerknął z dezaprobatą na zbliżające się Jenny i Aubrey. Gdy Kate je przedstawiała, Aubrey się cofnęła. Jenny ujęła ją za łokieć i pociągnęła naprzód, by pan Eastman mógł uścisnąć dłonie im obu.

      – Podoba wam się na uczelni? – spytał zdawkowo, biorąc lampkę szampana z tacy od przechodzącego kelnera, po czym upił łyk, jakby chciał się przed nimi zasłonić.

      Aubrey zbladła, słysząc to pytanie, i wyglądało na to, że raczej nie otworzy ust, więc Jenny wkroczyła do akcji z radosnym uśmiechem.

      – Spotkało nas wielkie szczęście, że trafiłyśmy do Carlisle, i mamy tego świadomość. W zeszłym miesiącu zostałam wybrana do samorządu studentów jako przedstawicielka Whipple, pracuję też w biurze prorektor Meyers, więc mam wgląd w wiele spraw uczelni. Studia to wspaniały okres.

      – W rektoracie? Co ty powiesz… Gloria Meyers jest moją dobrą przyjaciółką. – Odprężył się na tyle, że Jenny dostrzegła cień uśmiechu w jego СКАЧАТЬ