Название: Raz w roku w Skiroławkach. Tom 1
Автор: Zbigniew Nienacki
Издательство: PDW
Жанр: Драматургия
isbn: 9788377411162
isbn:
– Mógłbyś tak, Boguś, obrać trochę ziemniaków – odezwała się jękliwie.
– Maluję – upomniał ją surowo i zapalił światło w pracowni. Nawet nie wysilał się, aby zrozumieć uczucia i pragnienia panny Józi. Bo czy baron Abendteuer wziąłby to pod uwagę, oglądając jego nowy obraz – „trzciny nad jeziorem”? Liczyły się tylko plamy, linie, faktura, rozmieszczenie barw – ochry, żółci i czerni, a także bieli, tej trudnej do osiągnięcia bieli śniegu.
W elektrycznym świetle obraz na sztalugach wydał się Porwaszowi jakiś obcy i wrogi. Odstąpił od niego trzy kroki, zgarbił się, wcisnął głowę w ramiona, jakby miał zamiar go zaatakować na podobieństwo rozjuszonego byka. I właśnie wtedy rozległo się pukanie do drzwi domu Porwasza. Przybył doktor Jan Krystian Niegłowicz, od stóp do głowy zasypany płatkami śniegu, z twarzą poróżowiałą od mrozu. Jego okulary były zalepione śniegiem, więc przez moment w korytarzu domu malarza poruszał się jak ślepiec.
– Gdzie jest chora i jak się czuje – zabrzmiał potem w pracowni jego donośny męski głos.
– Józia coś niedomaga – oświadczył Porwasz, pomagając doktorowi zdjąć kurtkę.
– Rano miałam trzydzieści osiem stopni – tryumfująco powiedziała panna Józia, wskazując na termometr, który leżał na stoliku obok tapczana. – I boli mnie tutaj – dotknęła ręką brzucha – i tutaj – zrobiła dłonią gest koło piersi.
– Rozumiem – powiedział doktor i jeszcze raz przetarł chusteczką okulary. Następnie przeniósł w pobliże tapczana lekarską walizeczkę. – Zbadamy panią dokładnie i starannie. A pan niech na chwilę opuści ten pokój – rozkazał Porwaszowi.
– A cóż to, nie widziałem jej bez majtek? – oburzył się Porwasz.
Doktor przysunął krzesło do tapczana, wyjął z walizki słuchawki. Nie odwracając się w stronę Porwasza, wyjaśnił:
– Podczas badania lekarskiego nie jest wskazana obecność osób trzecich. Zdarza się bowiem, że osobie chorej lekarz zadaje pytania, na które chora, z uwagi na osoby trzecie, niekiedy najbliższe, może krępować się odpowiadać albo odpowiada kłamliwie, co powoduje wydanie fałszywej diagnozy. Owszem, wskazana jest obecność matki albo pielęgniarki, o ile badana jest osobą nieletnią, szczególnie w okresie pokwitania. Ale w tym przypadku mamy do czynienia z osobą pełnoletnią, wszak się nie mylę, panno Józiu?
– Oczywiście, panie doktorze, jestem jak najbardziej pełnoletnia – niemal zaśpiewała.
Porwasz bez słowa wyszedł z pracowni, ale zatrzymał się tuż za drzwiami, przyklęknął i zaczął zerkać przez dziurkę od klucza.
Doktor usadowił się wygodnie na krzesełku przy tapczanie i najpierw bardzo długo patrzył Józi w oczy. Potem dotknął dłonią czoła i szyi, i znowu patrzył na Józię w zupełnym milczeniu, aż ta zaczęła się niecierpliwić.
– Zechce mnie pan zapewne osłuchać – usiadła na tapczanie, zsuwając ramiączka halki. Lecz doktor stwierdził:
– Nie trzeba – i ramiączka z powrotem nasunął na dawne miejsce.
– Bolało mnie tutaj – Józia położyła się na tapczanie i, odrzuciwszy kołdrę, zadarła krótką haleczkę, ukazując gładki, nieco wypukły brzuszek z okrągłym wgłębieniem po pępowinie.
– Nie trzeba – znowu stwierdził doktor i zakrył łono panny Józi.
Zapytał ją o coś cichym głosem, a było to chyba pytanie dość intymnej natury, bo panna Józia jak gdyby zawstydziła się i odrzekła coś z wahaniem, równie cicho. Wymienili między sobą kilka szeptem wypowiedzianych zdań. Wtedy doktor wstał i przesunął krzesło do ogromnego stołu, który znajdował się na środku pracowni.
– Proszę – krzyknął do malarza.
A gdy ten wszedł do pracowni, doktor powiedział, zapalając papierosa:
– Uważam, że panna Józia jest zupełnie zdrowa. A bóle, na które się skarżyła, pochodzą z nieodpowiedniego lub niedostatecznego odżywienia.
– Ja cierpię na sprawy kobiece – jęknęła panna Józia.
Doktor z uznaniem pokiwał głową i rzekł z żartobliwą powagą:
– Zgadzam się. Pani cierpi na sprawy kobiece, ale tym zajmują się przeróżne panie-literatki w tygodnikach ilustrowanych. Natomiast my, lekarze, interesujemy się jedynie chorobami kobiecymi. Jest jednak zjawiskiem niepokojącym, że wiele cierpiących kobiet zbyt często szuka rady w powieściach psychologicznych, zamiast udać się do poradni „K”. W istocie rzeczy cierpi pani na sprawy kobiece. Radzę zjeść talerzyk kluseczek francuskich dobrze omaszczonych skwarkami z boczku, kotlecik schabowy panierowany oraz ogórek kiszony lub surówkę z kiszonej kapusty.
– No, słyszysz, Józiu? – ucieszył się Porwasz.
Panna Józia aż usiadła na tapczanie, rozgniewana słowami doktora, który zbagatelizował jej dolegliwości.
– Gdzie jest ten kotlecik panierowany? Gdzie są kluseczki francuskie? Wszyscy mężczyźni są oszustami!
To mówiąc, rzuciła się na tapczan twarzą w poduszkę i całym jej ciałem wstrząsnęło łkanie.
Doktor uznał, że bieg spraw przekracza jego kompetencje. Narzucił na siebie futerko, podjął z podłogi walizeczkę lekarską.
– Honorarium – zaczął malarz, ale doktor tylko machnął ręką.
– Dał СКАЧАТЬ