Królowa Saby. Ewa Kassala
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Królowa Saby - Ewa Kassala страница 8

Название: Królowa Saby

Автор: Ewa Kassala

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Эзотерика

Серия:

isbn: 978-83-7835-744-5

isbn:

СКАЧАТЬ tego, co mamy. Czas wojen minął, potrzebujemy pokoju i mądrego rządzenia. Trzeba budować, tworzyć, rozwijać. Wojownik tego nie zrobi. Izrael potrzebuje teraz mądrego władcy o pokojowej naturze. Od dawna wiesz, że Jahwe wybrał ciebie. Twój ojciec mówił o tym wielokrotnie. Twoim zadaniem będzie budowanie, w tym wzniesienie świątyni dla Arki Przymierza. Adoniasz tego nie zrobi!

      – O tym, że rządzenie Izraelem jest przeznaczone Salomonowi wiemy wszyscy – królowa odzyskała rezon. – Zastanówmy się, jak odwrócić bieg zdarzeń. I to szybko!

      – Zgadzam się, że trzeba działać natychmiast. – Sadok pokiwał głową. – Spieszmy się i módlmy, oby nie było za późno!

      – Pani, czym prędzej porozmawiaj z królem. Jahwe podsunie ci zarówno klarowne myśli, jak i odpowiednie słowa – zapewnił Natan.

      – Ojciec śpi, jest słaby – zatroskał się Salomon.

      – Zapewniam cię, że będzie wdzięczny, że został obudzony – stwierdził Natan.

      – Znam Dawida od lat. Przypuszczam też, że konieczność szybkiego działania doda mu sił – poparł proroka Sadok.

***

      Po chwili królowa pochylała się w komnacie nad swym śpiącym małżonkiem.

      – Panie mój – wyszeptała, a gdy otworzył oczy, klęcząc, ucałowała jego rękę. – W imię Boga, obiecałeś, że po tobie królem zostanie nasz syn, Salomon.

      – Tak będzie – odrzekł spokojnym głosem obudzony.

      – Czyli nie wiesz, o mój ukochany, że królem ogłosił się Adoniasz? Zrobił to bez twojej wiedzy?

      Dawid podniósł się na łożu. Tak jak przewidywał Sadok, wiadomość nim wstrząsnęła, ale paradoksalnie dodała mu też sił.

      – Co takiego!? – Jego głos, ostatnio bardzo słaby, zabrzmiał teraz tak donośnie, że prorok Natan nasłuchujący pod drzwiami komnaty, uzyskał pewność, że Batszeba właśnie przekazała mężowi niepokojące wieści i postanowił wejść do środka.

      – Panie. – Skłonił się, podchodząc do łoża. – Słyszę, że dotarły już do ciebie najnowsze informacje.

      – Co ma znaczyć to, o czym właśnie usłyszałem? Mów! – Dawid siedział wyprostowany, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce.

      – Królu, panie mój, Adoniasz złożył ofiarę z wielu wołów, tłustych cielców i owiec przy kamieniu Zochelet i ogłosił się królem. Zaprosił na uroczystość innych synów królewskich, dowódców wojskowych i kapłana Abiatara. Jedzą tam teraz z nim i piją, wołając przy tym: „Niech żyje król Adoniasz!”. Nie zaprosił jednak ani mnie, ani kapłana Sadoka, ani Benajasza, ani Salomona. Czy to wszystko stało się zgodnie z twoją wolą? Czy rzeczywiście nie chciałeś ujawnić nam, swoim sługom, kto ma zasiąść po tobie na tronie Izraela7? Pozwoliłeś, by Adoniasz założył koronę?

      – Natanie, któż lepiej, niż ty, zna wolę Jahwe. Ja jestem jego wiernym sługą. – Do Dawida, z każdym wypowiadanym słowem, napływały nowe siły. – To, co zrobił Adoniasz, stało się bez mojej wiedzy! Po mnie królem Izraela ma być Salomon. Nie Adoniasz, ani nikt inny, a Sa-lo-mon! – przesylabizował. – To postanowione.

      Batszeba przyglądała się mężowi z rosnącą radością. Łudziła się w duchu, że to, co właśnie się działo, sprawi, że na zawsze wrócą mu siły i ozdrowieje. „Może potrzebował właśnie takiego wyzwania”, pomyślała.

      – Oto co zrobicie – zdecydował król. – Czym prędzej, jak tylko skończę mówić, pójdziecie z Salomonem do Gichonu. Tam kapłan Sadok i ty, Natanie, namaścicie go świętą oliwą. Niech zadmą w rogi i wołają najgłośniej jak potrafią: „Niech żyje król Salomon!”. Benajasz będzie z wami i cała moja gwardia przyboczna. Grajcie, tańczcie i radujcie się – niech świat się dowie, że mamy nowego króla. Potem przyjdźcie do pałacu, niech Salomon zasiądzie na tronie. Będę na niego czekał i założę mu koronę.

      – Mój pan, Dawid niech żyje na wieki! – zawołała szczęśliwa królowa.

      Stało się tak, jak nakazał. Udali się do Gichonu. Tam prorok Natan i kapłan Sadok wzięli róg napełniony oliwą i namaścili Salomona. Kiedy zabrzmiały trąby, lud zawołał: „Niech żyje król Salomon!”. Potem wszyscy podążyli za nim do pałacu. Grano na fletach i radowano się tak bardzo, że aż ziemia drżała.

      Tymczasem do Adoniasza i tych, którzy biesiadowali razem z nim przy kamieniu Zochelet, dotarły z miasta odgłosy trąb. Był to dla nich znak, że wydarzyło się tam coś szczególnego. Adoniasz poczuł niepokój. Chwilę potem nadbiegł Jonatan, syn kapłana Abiatara.

      – Panie. – Chłopiec pochylił głowę przed Adoniaszem. – Kapłanie. – Pokłonił się również Abiatarowi, który był jego ojcem, ale od dziecka uczył go, by w sytuacjach oficjalnych tytułował go kapłanem.

      Adoniasz poczuł, że za chwilę usłyszy o czymś, co na pewno mu się nie spodoba. Przecież syn kapłana, który przed chwilą namaszczał go na władcę, powinien nazywać go królem, a jednak nie tak się do niego zwrócił. Dlaczego? „Co takiego wydarzyło się w mieście?”, myślał i bardzo się niepokoił, ale starał się nie pokazywać po sobie strachu, który nagle z wielką siłą pojawił się w jego sercu.

      – Mów! – rozkazał chłopcu.

      – Nasz pan i król, Dawid, ustanowił władcą Salomona. Kapłan Sadok i prorok Natan namaścili go w Gichonie. Odeszli stamtąd, radując się tak, że całe miasto zadrżało od śpiewów, muzyki i radosnych okrzyków. Stąd te odgłosy dochodzące aż do was. Salomon jest już w pałacu i siedzi na królewskim tronie. Byłem przy tym, jak król Dawid przemówił. Powiedział: „Niech będzie błogosławiony Jahwe, Bóg Izraela, za to, że mi dziś ustanowił następcę na moim tronie, abym go mógł oglądać własnymi oczyma”.

      Słowa Jonatana usłyszeli niemal wszyscy obecni wokół stołu Adoniasza. Do tych, którzy biesiadowali dalej, dotarły też niemal od razu, bo były natychmiast przekazywane z ust do ust.

      Po chwili na placu nie było prawie nikogo. Ludzie, gdy tylko zrozumieli, że padli ofiarą oszustwa Adoniasza, w ciszy, ale i wielkim pośpiechu, udali się do miasta, by oddać cześć prawowitemu królowi. W dolinie został jedynie Adoniasz z Joabem, Abiatar i kilku żołnierzy.

      – Co radzicie? – Adoniasz wiedział, jaką karę wymierzyłby on sam komuś, kto zachowałby się tak jak on. Był zdenerwowany i nie próbował tego ukrywać.

      – Trzeba uciekać! – Joab też nie miał wątpliwości, jaki los czeka tego, który samowolnie obwołał się królem, oraz jego wspólników. – Uciekać. I to jak najszybciej! Zaraz będą tu żołnierze Salomona. Wtedy będzie po nas! Nie darują nam!

      – Bez paniki – próbował uspokoić go kapłan. – Nie uczyniliśmy niczego, co wymagałoby wymierzenia najsurowszej kary.

      – To nie panika, ale rozsądek. СКАЧАТЬ



<p>7</p>

Te słowa to niemal dokładny cytat biblijny – ST, 1 Krl.