Niebezpieczna gra. Emilia Wituszyńska
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Niebezpieczna gra - Emilia Wituszyńska страница 5

Название: Niebezpieczna gra

Автор: Emilia Wituszyńska

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Классические детективы

Серия:

isbn: 978-83-66338-25-8

isbn:

СКАЧАТЬ to? – zapytała.

      – Zamieszkasz u niego na jakiś czas. – Mężczyzna wiedział, że przed nim najtrudniejsza część zadania.

      – A co ja będę tam robić?

      – Będziesz chronić go dwadzieścia cztery godziny na dobę i udawać jego dziewczynę – powiedział szybko na bezdechu, po czym zmrużył oczy.

      – Zajebię cię, Rysiek – warknęła przez zaciśnięte zęby. Bąk chwycił ją za ramiona i potrząsnął nią.

      – Słuchaj! Nikt o tym nie może wiedzieć. O tej akcji. To coś więcej, niż on mówi. Mam przeczucie, ty wiesz, że nigdy mnie nie zawiodło. Wypiszę ci zaległy urlop. Gdyby ktoś pytał, to mów, że przyszłaś tutaj po niego, bo spotykacie się od jakiegoś czasu. Pod budynkiem stoją już paparazzi, wyjdź tylnym wyjściem. Nikt nie może wiedzieć, że jesteś jego ochroną, rozumiesz? Publicznie grasz jego dziewczynę, Wera, a do tego będziesz miała okazję coś wywęszyć, skoro wciągnie cię do tego świata. Czuję, że on nam leje wodę jak pęknięta rynna. Zgadzasz się?

      Gdy słuchała monologu szefa, to wszystko wydawało jej się strasznie popierdolone, ale rozumiała. Na jego pytanie skinęła głową. Rozumiała, jaki ciąży na niej obowiązek.

      – Wróć jak najszybciej. Ogarnij trochę twarz, nałóż te swoje mazidła. Następnym razem, jak stąd wyjdziesz, będziesz już jego dziewczyną.

      – Ja pierdolę, ale nie oczekuj, że poza tym wszystkim będę dla niego miła – powiedziała szybko.

      – Nie oczekuję i chyba nie masz na co liczyć również z jego strony. Zresztą to straszny dupek. Pan Przemek jest zwyczajnie przewrażliwiony na swoim punkcie, myślę, że nic ci nie grozi. Wiem, że nic ci nie grozi – dopowiedział, a ona opuściła gabinet i korzystając z tylnego wyjścia, pobiegła do samochodu, by wykonać powierzone jej zadanie. Nie kryła przy tym irytacji. Była ciekawa, w jakiej desperacji znalazł się aktor, że zgodził się na coś takiego. Albo faktycznie był przewrażliwiony na punkcie tego, kim jest. Tak, zdecydowanie to drugie – przytaknęła sobie w myślach, jadąc samochodem w kierunku dzielnicy Bielany, gdzie znajdował się apartament, pożal się Boże, aktora.

      ROZDZIAŁ 3

      Kiedy weszła do apartamentu, zamurowało ją. Przestronne mieszkanie było idealnie wysprzątane, bynajmniej nie rękami sławnego aktora. Urządzone w jasnych kolorach, dawało niesamowite poczucie przestrzeni. Weronika przypomniała sobie swoją klitkę i zaczęła zazdrościć Rejowi. To mnie stać tylko na takie gówno, chociaż narażam własne życie, a on kręci głową na prawo i lewo, ładnie się uśmiechając, i jest tak urządzony. Ze złości zgrzytnęła zębami. Nie kłopocząc się ze zdjęciem butów, weszła do mieszkania. Na pierwszy plan wysuwał się sporej wielkości salon z przeszklonymi drzwiami wychodzącymi na taras. Kiedy obróciła się w lewo, zobaczyła otwartą kuchnię i przedzielający pomieszczenie blat barowy z równo ustawionymi wysokimi krzesłami. W kuchni panował niezmącony porządek, a każda wolna przestrzeń była wypełniona urządzeniami z najwyższej półki. Boże, gdybym miała taki sprzęt, tobym nie wychodziła z kuchni – pomyślała i zaczęła się rozglądać za wejściem do pokoju. Z tej strony nie było nic. Przypomniała sobie, że po drodze minęła jakieś drzwi, więc zawróciła, zostawiając piach z butów na białym dywanie. Szarpnęła za klamkę, a jej oczom ukazała się przestronna łazienka. Jęknęła. Duża wanna była centrum tego świata, wyszorowana na wysoki połysk, kusząco skrzyła się w blasku słońca wpadającego przez małe okienko pod sufitem. Nijak to się miało do jej brudnego prysznica. Dziewczynie zrobiło się smutno, że nie zadbała o swoje małe mieszkanie.

      Kiedyś było inaczej. Znajomi uwielbiali do niej przychodzić, mówili, że na tych niecałych trzydziestu metrach kwadratowych czuć życie. Ciekawe, co teraz by powiedzieli. Weronika przez chwilę zamyśliła się, stojąc w progu, aż wreszcie się otrząsnęła. Miała znaleźć ubrania dla aktora. Jako że w przedpokoju nie było widać żadnych drzwi, zawróciła do salonu. Dopiero po chwili odkryła, że przy prawej ścianie, tuż za telewizorem, znajduje się wąski korytarz, a tam troje drzwi. Po kolei zaglądała do pomieszczeń. W pokoju po prawej były jedynie łóżko, szafka nocna i duża komoda – musiał to być pokój gościnny. Zamknęła drzwi i obróciła się na pięcie. Nieraz przeszukiwała mieszkania, już teraz potrafiłaby opisać ze szczegółami, co gdzie się znajduje. Miała fotograficzną pamięć, a zapamiętanie takich szczegółów było dla niej błahostką. Otworzyła drzwi naprzeciwko i zobaczyła niepościelone łóżko, o ile tak można to nazwać. Na niskiej ramie tuż przy podłodze znajdował się materac ze skołtunioną pościelą. Nie miała wątpliwości, do kogo należy pokój z ciemnymi ścianami i lustrem w rogu. Parsknęła śmiechem, uświadamiając sobie narcyzm właściciela mieszkania. Pokój był niemal pusty, żadnej szafy ani komody, kilka plakatów filmowych i półka z wieloma płytami. Chciała wejść głębiej, żeby sprawdzić, czego słucha. Kierował nią muzyczny fanatyzm. Dała sobie jednak spokój i wyszła.

      Z westchnieniem skierowała się do drzwi na końcu korytarza. A może on tutaj nie ma ubrań? Może kupuje i wyrzuca, a później znowu kupuje nowe? Zastanawiała się, gdy klamka uginała się pod jej naciskiem. Kiedy jej oczom ukazała się przestronna garderoba, załamała się totalnie z powodu niesprawiedliwości tego świata. Poza tym, że była policjantką, była także dziewczyną, a która dziewczyna nie marzyłaby o takiej garderobie? Fakt, panował tu bałagan. Sportowe buty były porozrzucane po podłodze, ale ubrania w obudowanych szafach wisiały równo, zajmując każdą przestrzeń pokoju. Po prawej stronie znajdowało się lustro, po lewej były półki na buty. Boże, ile można mieć par butów? Sportowe, eleganckie, trapery, workery. Zajmowały całą wolną przestrzeń od podłogi do sufitu. Dziewczyna spojrzała na swoje sportowe adidasy, które kiedyś były białe, a teraz wyraźnie odcinały się brudem w kontraście ze śnieżnym dywanem. Weronika kupiła je jeszcze w zeszłym roku na wyprzedaży.

      Mrucząc pod nosem przekleństwa, zbliżyła się do szafy naprzeciw. I znów po lewej rząd koszul, na dole szuflady z bielizną, krawatami i całą resztą dziwnych dodatków, których przeznaczenia dziewczyna nie znała. Po prawej stroje mniej oficjalne. Na półkach leżały równo ułożone T-shirty, dresy, kurtki, jeansy oraz bluzy. Zdecydowała się na zestaw z tej części szafy. Był jej bliższy i mogła to jakoś w miarę ludzko zestawić. Zabrała jasne jeansy i podkoszulek. Robiło się cieplej, więc nie wiedziała, czy mężczyzna będzie chciał coś więcej na siebie włożyć, ale ostatecznie wzięła cienką bluzę od Tommy’ego Hilfigera. Miękka bawełna pieściła jej ręce. Zastanawiała się jeszcze nad czystą bielizną, ale stwierdziła, że to już szczyt wszystkiego, i dała sobie spokój. Podniosła z ziemi pierwszą lepszą parę butów i wyszła z mieszkania.

      Nie mogła nigdzie znaleźć żadnej reklamówki, ale przypomniała sobie, że w kącie jego pokoju dostrzegła torbę treningową, więc ponownie weszła do jaskini lwa. Wyrzuciła zawartość torby na ziemię i zapakowała nowe rzeczy. Jeżeli ktoś by jej zapytał, czy widzi w tym jakikolwiek sens, odpowiedziałaby, że nie. Obróciła się w stronę wyjścia i zobaczyła na ścianie duży telewizor. Wybałuszyła oczy.

      – Na pewno pan gwiazda ogląda tu pornole, bo na co mu takie duże gówno w sypialni – wymamrotała pod nosem, zasuwając w nerwach torbę.

      Upewniła się, że ma wszystko, wyszła i skierowała kroki do samochodu. СКАЧАТЬ