Sztuka tworzenia rzeczywistości. Dawid Piątkowski
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Sztuka tworzenia rzeczywistości - Dawid Piątkowski страница 2

Название: Sztuka tworzenia rzeczywistości

Автор: Dawid Piątkowski

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Учебная литература

Серия:

isbn: 978-83-65590-13-8

isbn:

СКАЧАТЬ nie powiedział, dlatego żyją w iluzjach i całkowitej niewiedzy. Są zakładnikami ego.

      NIEMOWLĘ – WOLNOŚĆ OD EGO

      Z punktu widzenia głębokiego zrozumienia dzieci są doskonałym przykładem oświecenia. Nie rozmyślają o przeszłości, nie tworzą subiektywnych interpretacji tego, co zaszło. Nie wkręcają sobie ani pozytywnych, ani negatywnych wyjaśnień. Nie tworzą planów na przyszłość, nie są podpięte do prądu, że muszą coś osiągnąć. Nie interesuje ich opinia innych ludzi. Wszystko widzą takim, jakie jest naprawdę, bez zniekształceń ego. Dzięki temu mają spokój w teraźniejszości. Są całkowicie oddane chwili obecnej. Żyją nieustannie tu i teraz, co jest synonimem nirwany bądź oświecenia. Doświadczają życia pełniej, doskonalej. Nie komplikują niczego myślami, bo te jeszcze im się nie zrodziły umysłach. To stan umysłu, do którego pragnie powrócić wielu poszukiwaczy prawdziwego szczęścia i spokoju ducha.

      Nie pamiętam pierwszych lat mojego życia. Wiem tylko tyle, że nie miałem wyrobionego zdania na temat polityki, miłości czy sensu życia. Byłem niczym pusta książka, czekająca na wypełnienie treścią. W związku z tym, że nie mogę odtworzyć przyjścia na świat, pierwszych kroków i wypowiedzianego słowa, posłużę się przykładem mojej siedmioletniej córeczki Sary. Od chwili jej narodzin po dziś dzień obserwuję, jak się zmienia pod wpływem otaczającego ją świata. Do trzeciego roku życia była całkowicie zależna od bliskich. Przewijanie pieluch, karmienie, nauka chodzenia… Przypominała małe zwierzątko, a nie człowieka. Totalna zależność.

      To nasz start, tak wchodzimy w życie. Nie wiemy nic, niczego nie rozumiemy, nie interpretujemy, tylko odczuwamy i pomału się kształtujemy. Biała kartka z czasem zaczyna nabierać kolorów i kształtów. Niestety, w naszych najmłodszych latach niemal wszystkie farbki i flamastry trzymają w ręku rodzice. Pokazują nam świat taki, jaki sami widzą. Dziecko nie ma wyboru, co będzie jadło. „Ekomama” karmi piersią przez rok albo dłużej, a inne mamy od razu wpychają dziecku przetworzone mleczko. Najmłodsi ludzie są całkowicie zależni od innych. Dokładnie tak samo wygląda sprawa z umysłem. Rodzice programują podświadomość dzieci. Nie zdając sobie kompletnie sprawy z tego, że najmniejszy gest, emocja czy słowo ma znaczenie. To, jak się zachowujesz, co mówisz, jak reagujesz, jakie masz emocje w ciele, wszystko to tworzy pomału nawyki. Podświadomość dziecka pochłania wszystko niczym gąbka wodę. Ono nie ocenia, nie zastanawia się, tylko przyjmuje wszystko, co mu podano.

      DZIECI – NARODZINY EGO

      Od mniej więcej czwartego roku życia zaczyna kształtować się nasze ego, czyli charakter, albo jak kto woli, osobowość. Gdy jesteśmy kilkuletnimi dziećmi, nie my sami tworzymy siebie i piszemy swą historię, ale ludzie, którzy nas wychowują. W przypadku, gdy dziecko od najmłodszych lat otacza się pesymistami, wielce prawdopodobna jest, że samo będzie patrzeć na świat przez pryzmat braku możliwości, trudności oraz problemów. Dzieciaczki otoczone miłością, wsparciem i empatią będą przejawiać jej znacznie więcej od tych, które nie poznały tych wartości. Najczęściej jednak stajemy się miksturą zarówno pozytywnych, jak i negatywnych wzorców. Każdy z nas ma inne spojrzenie na świat, bo mamy inne proporcje pozytywnych, neutralnych i negatywnych doświadczeń.

      Od piątego roku życia rodzice wysyłali mnie każdego roku na całe wakacje na wieś. To bardzo ciekawy okres w moim życiu, bo wiele mnie nauczył. Głównie dlatego, że nauczyłem się rozróżniać, co jest złe, a co dobre. Mój dziadek posiadał spory kawałek ziemi, na którym mieszkaliśmy wraz z całym zwierzyńcem. Musieliśmy dbać o kurki, krowy, świnie, no i mojego ukochanego psa Merdka. Tak go nazwałem, bo merdał ogonem z prędkością światła. Zabawne, że pamiętam to do dziś, chociaż miałem zaledwie kilka lat. Ale historia nie tyczy się mojej psinki, tylko starszego sąsiada. Z niego to był niezły wizjoner. Nie wiem, co we mnie widział, ale zawsze zabierał mnie na różne misje. Lekcja za lekcją nieświadomie pochłaniałem od niego zachowania, które przenosiłem na własne podwórko. Potrafiłem uderzyć mojego psa i krowy, podpalać mrowiska oraz robić dziesiątki innych okropnych rzeczy. Torturowanie zwierząt to nie jedyna rzecz, jakiej się od niego nauczyłem. Kreatywność sąsiada nie tu się kończyła. Drobne kradzieże, wybijanie okien kamieniami, podkładanie gwoździ pod koła samochodów i… mógłbym tak wymieniać bez końca. Rósł we mnie potwór, aż mój dziadek zauważył, że dzieje się ze mną coś nie tak. Zabrał mnie na poważną rozmowę, po której wiele zrozumiałem, ale nie wszytko. Mimo zerwania kontaktu z sąsiadem pozostały we mnie ciągotki do głupot.

      Imponowali mi starsi koledzy, dlatego, niestety, głównie z nimi się „bawiłem”. Sławek manipulował mną totalnie. Zdałem sobie z tego sprawę wiele lat później. Jeden z zabawniejszych motywów, którego nigdy nie zapomnę, odbył się w kanałach za moim osiedlem. Gdy mnie tam zaprowadził, wmówił mi, że żyją tam żółwie ninja. Pokazywał miejsca, w których trenują i jedzą. Wkręcił mnie, mówił, że ich kwatera jest tajna i nie może mi zdradzić jej położenia. Doskonale pamiętam do dziś, jak przeskakiwałem pomiędzy betonowymi dużymi materiałami po jakiejś budowie. Bałem się, ale robiłem to, co mówił, w końcu chciałem trenować jak jeden z nich! Sam zabierałem tam swoich młodych kolegów i z pełnym zaangażowaniem przekonywałem, że żółwie ninja istnieją naprawdę i nawet wiem, jak trenują. Miałem wtedy z siedem lat. Po latach wyszło, ile podobnych wkrętów wgrał mi do głowy Sławek. Uczucie, gdy zrozumiałem, że kłamał i wszystko zmyślał, pamiętam do dziś. Nie potrafiłem pojąć, po co to robił. Do tej sytuacji byłem bardzo łatwowierny. Odtąd zacząłem z rezerwą traktować to, co inni do mnie mówili.

      Każdy z nas robił nieświadomie różne rzeczy w dzieciństwie. Ważne, by mieć wokół siebie osoby, które nas szybko postawią do pionu, pokazując na własnym przykładzie, jak należy postępować ze zwierzętami, innymi ludźmi, marzeniami i wszystkimi innymi aspektami życia. Miałem oczywiście tysiące, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, doświadczeń. Z tych budujących pamiętam, jak wielokrotnie moja mama rozmawiała ze mną i uczyła mnie zasad, jakie są w życiu. Co wypada, a co nie. Co wolno, a czego nie. O tym, że należy być dobrym człowiekiem i nie robić drugiej żywej istocie tego, co mnie samemu niemiłe. Jak się zachowywać wśród kobiet, że należy je szanować, otwierać drzwi od samochodu itd. Rodzice wgrywali mi do głowy programy wartości i wierzeń. Chłonąłem wszystko jak gąbka. Nie podważałem autorytetów, małpowałem słowa, reakcje i nawyki. Jakbym dobrze przeanalizował każde wydarzenie z mojej młodości, jestem przekonany, że można by stworzyć algorytm doświadczeń, który doskonale wyjaśniałby, skąd brały się u mnie takie, a nie inne zachowania, emocje i ogólne spojrzenie na świat. Stawałem się takim człowiekiem, jakimi ludźmi się otaczałem, a dokładniej mówiąc, ich niepowtarzalną mieszanką.

      MŁODZIEŻ – LUSTRZANE ODBICIE RODZICÓW

      Kilkunastoletnie dzieci są bardzo ciekawe z punktu widzenia psychologicznego. Z jednej strony są lustrzanym odbiciem rodziców i otaczających ludzi, z drugiej zaś buntują się, bo z wieloma rzeczami się nie zgadzają. W okresie tak zwanego buntu dochodzi do zderzenia między utartymi schematami rodziców a kreatywnością i logicznym myśleniem młodego, niedoświadczonego umysłu, który jeszcze nie zdążył przesiąknąć do cna otaczającym go światem. Rodzice, kierując się swoimi doświadczeniami życiowymi, udzielają swoim pociechom wielu nielogicznych wskazówek, czasem zaś bardzo mądrych rad: „Musisz się dobrze uczyć”, „Musisz za coś żyć”, „Jakiś papierek trzeba mieć”. Przekazują także tysiące innych utartych przekonań i wierzeń. Schemat wygląda zawsze podobnie: na początku jest bunt ze strony dziecka, ale jeżeli rodzice nie odpuszczą i postawią na swoim, to dziecko zatańczy tak, jak mu każą. W ten sposób powielają się u młodych ludziach schematy. Z czasem bunt zmienia się w akceptację. Tłumaczą sobie wtedy, że tak СКАЧАТЬ