Kompas zen. Mistrz zen Seung Sahn
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kompas zen - Mistrz zen Seung Sahn страница 24

Название: Kompas zen

Автор: Mistrz zen Seung Sahn

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Философия

Серия:

isbn: 978-83-64213-12-0

isbn:

СКАЧАТЬ istot? Zaliczyć-Milion była wielką bodhisattwą, która działała bez żadnych przeszkód, dlatego jej seks nie był dla niej, dla jej przyjemności; jej seks był seksem wyzwolić-wszystkie-istoty. Historia ta pochodzi z Sutry Awatamsaka.

      Opowiedziawszy tę historię mojej uczennicy z Nowego Jorku, zapytałem ją: „Dlaczego uprawiasz seks? Dla kogo?”.

      „Dla niego i dla siebie.”

      „Wciąż masz »ja«, a to nie jest dobre. Musisz całkowicie uwolnić się od »ja«, a wtedy twój seks stanie się seksem bodhisattwy.” Później powiedziałem: „Przekroczyłaś już połowę swojego życia. Od tej chwili nie powinnaś już żyć tylko dla siebie. Tylko pomagaj temu światu, pomagaj wszystkim istotom”. Po roku otrzymałem od niej list. Po siedemdziesiątym siódmym partnerze wyszła za mąż, i została w końcu dobrą żoną i matką.

      Mężczyźni i kobiety powinni być życiowymi partnerami, a nie tylko instrumentami dającymi sobie nawzajem cielesną przyjemność. Powinni być dobrymi przyjaciółmi w Dharmie. Jeśli pomagają sobie nawzajem zrozumieć swoją prawdziwą jaźń i są głęboko tej sprawie oddani, nie myślą tylko o sobie, to seks nie jest problemem. Może on również być Dharmą. Nazywamy to do ban, czyli „towarzysz na Ścieżce”. Jednak jest to bardzo trudna praktyka dla większości ludzi, uprawiających seks dla własnej przyjemności: to jest nieczyste. Dlatego właśnie mówimy „sprośny” o kimś, kto uprawia seks w bezmyślny sposób, jak zwierzę. Najważniejsze jest, jak traktujesz swoje seksualne związki? Sposób, w jaki myślisz o seksie, sprawia, że jest on czysty albo nieczysty.

      „Pożądanie sławy” jest bardzo interesujące. Posiada nawet większy niż pożądanie seksu potencjał do zanieczyszczania umysłu. Większość ludzi przywiązanych jest do nazwy i formy. Każdy również wierzy w „ja jestem”. To jest podstawowa iluzja. Nazwy i formy nie posiadają żadnej własnej natury, a to „ja” nie istnieje. Wszystkie te rzeczy stwarzane są wyłącznie przez myślenie. Jednak ludzkim istotom to nie wystarcza: pragną, aby ta iluzja „ja jestem” stawała się coraz większa i większa. „Jestem tym.” „Jestem tamtym.” „Jestem świetnym profesorem.” „Jestem sławnym aktorem.” „Jestem znajomym takiego-a-takiego.” Nie zaznają szczęścia, dopóki inni ludzie nie uznają tego „ja jestem” i w jakiś sposób mu nie ulegną. W Korei Północnej mocna wiara jednego człowieka w „ja jestem” całkowicie kontroluje umysły milionów ludzi – nawet kilka lat po jego śmierci! Jeśli nie wierzysz w jego „ja jestem”, być może trafisz do więzienia albo zginiesz. To szaleństwo! Codziennie na tym świecie ludzie zabijają innych ludzi tylko po to, aby chronić swe imię i swoją reputację. Cierpienie stwarzane przez tę skłonność nie dotyczy wyłącznie dyktatorów i przestępców: w większości przypadków my wszyscy bezlitośnie między sobą współzawodniczymy w codziennym życiu, tylko po to, aby wywyższyć nad innych nasze „ja jestem”. Kłamiemy i oszukujemy. Kłócimy się i obgadujemy innych nie tylko po to, aby stać się sławnym, ale również żeby pokazać, że to moje „ja jestem” jest w jakiś sposób lepsze od twojego i jej. I całe to cierpienie i ból pochodzą tylko od tej jednej iluzorycznej myśli, do której każdy jest przywiązany: „ja jestem”.

      Ludzie podejmują wielkie trudy i wysiłki, aby osiągnąć i utrzymać wysoką społeczną pozycję. Z powodu swojego przywiązania do tej całkowicie pustej myśli posuną się do najgorszych niegodziwości. Kiedyś w Korei pewna kobieta o bardzo wysokiej społecznej pozycji – jej mąż był ministrem w rządzie – miała słynny romans z mężczyzną o reputacji donżuana. Na początku zainteresowana była tylko spędzaniem czasu z tym mężczyzną. Później, zaczął on żądać od niej pieniędzy, samochodów i biżuterii. Groził, że jeśli mu tego wszystkiego nie odda, ujawni ich romans. Ponieważ bardzo obawiała się utraty swojej społecznej pozycji, kobieta zgodziła się. Całkowicie poddała się jego kontroli, ponieważ kontrolował on jej największy lęk. W końcu zbankrutowała, a jej skandaliczne zachowanie wyszło przy tej okazji na jaw. Jej reputacja została zrujnowana i przez to wydawało jej się, że jej życie już się skończyło. Wiele razy myślała o samobójstwie. Wszystko to było wynikiem jej przywiązania do tej tymczasowej i całkowicie pustej przyjemności, pochodzącej z bycia aprobowaną.

      Kiedy mówimy „pożądanie sławy”, nie mamy na myśli jedynie pragnienia, aby stać się dla wielu osobą znaną. Większość ludzi, słysząc o „pożądaniu sławy”, uważa to za skalanie umysłów „sławnych” ludzi. Jednak tak naprawdę oznacza to pożądanie społecznej aprobaty, szacunku albo popularności wśród ludzi. To pożądanie sprowadza na nas nieustanne cierpienie. Cierpimy, kiedy inni nie myślą o nas dobrze. Jesteśmy zazdrośni, kiedy ludzie cenią kogoś, kogo nie lubimy. Czasami źle się o tej osobie wyrażamy, aby ją trochę pognębić. Idziemy na układy i kłamiemy, aby zdobyć uznanie innych. Nie chcemy zostać „na lodzie”. W Azji wiele osób dobrze się ubiera, próbując pokazać innym, że dobrze im się powodzi, nawet jeśli są biedni. Przypomina to zawody „ja”. Znałem kiedyś mężczyznę, który jeździł dobrym samochodem i nosił bardzo drogie ubrania, mimo że pracował w małym biurze i nie zarabiał zbyt wiele. Chciał, aby inni wierzyli, że osiągnął sukces. W domu musiał odmawiać swojej rodzinie niektórych zupełnie podstawowych rzeczy, żeby móc zapłacić za tę aprobatę, a jego dzieci cierpiały z powodu jego fałszywego społecznego statusu. Wiele osób w Japonii i Korei wywiera ogromny nacisk na swoje dzieci praktycznie od chwili, kiedy przychodzą na świat, aby dostały się do dobrej uczelni, ponieważ świadczy to dobrze o rodzicach. Co roku kilkoro japońskich i koreańskich uczniów popełnia samobójstwo, ponieważ nie udało im się dostać do najlepszej uczelni i czuli, że okryli hańbą swoich rodziców. Wszystko to pochodzi z podstawowej iluzji umysłu: „ja jestem”, iluzji, którą ludzie narzucają sobie i innym.

      Jeśli jednak właściwie medytujesz, będziesz w stanie postrzec, że to „ja” tak naprawdę nie istnieje. Skoro to „ja” nie istnieje, wtedy co mogłoby zyskać sławę albo uznanie innych? Jeśliby ludzie zdali sobie sprawę, że to „ja” nie istnieje, wtedy nie cierpieliby tyle – i nie sprawiali, że inni cierpią – po to, aby nakleić na „ja” jakąś etykietę w postaci reputacji czy też dobrego imienia. Nie dbaliby również o to, że inni są bardziej niż oni lubiani: nie pojawiałaby się zazdrość. To „ja” po prostu nigdzie nie istnieje. Dlatego właśnie, jeśli medytujesz, osiągasz fakt, że pożądanie sławy jest nieczystością.

      Wszyscy doskonale rozumiemy pożądanie jedzenia. Jest to bardzo silne uczucie, ponieważ oznacza, że twoja karma języka całkowicie nad tobą włada. W buddyjskich świątyniach Wschodu, kiedy ktoś umiera, odbywają się później coroczne ceremonie ku pamięci tej osoby. Po ceremonii zawsze ma miejsce wielkie przyjęcie w domu rodziny albo w świątyni. Daty i miejsca tych ceremonii często ogłasza się w okolicy miejsca zamieszkania zmarłego. Ojciec jednego z moich uczniów w Korei miał bardzo dziwny zwyczaj. W kieszeni nosił zawsze przy sobie dwa notatniki: w jednym miał zapisane daty wszystkich ceremonii żałobnych w okolicznych świątyniach, a w drugim – daty urodzin różnych osób. Co parę dni sprawdzał swoje notatki. Czyj ojciec zmarł, czyja matka zmarła? Następnie szedł tam i przyłączał się do ceremonii, albo przychodził pod jej koniec. Zawsze było tam bardzo dobre jedzenie. Tak samo rzecz się miała z urodzinami: „Aha, teraz są urodziny pana Kima, pana Parka, a później pana Songa…” Szedł w odpowiednie miejsce, przyłączał się do uroczystości i napychał się jak świnia! Na tych uroczystościach zawsze podawano doskonałe jedzenie, i co najważniejsze, za darmo. Taką miał pracę: najpierw sprawdzić w notatniku, następnie podążyć za jedzeniem. „Co mamy dzisiaj? Co czeka nas dzisiaj? Jaką uroczystość mamy w ten weekend?” Ha ha ha ha ha! [Śmiech z sali.] Jego język całkowicie nim zawładnął. „Chcę dobrze zjeść, codziennie.” Dlatego zawsze miał przy sobie te dwa notatniki. Nie jest to zbyt dobry sposób pielęgnowania swojego umysłu, prawda? Ten dziwny zwyczaj nie СКАЧАТЬ