Przyszłość jest bliżej, niż nam się wydaje. Steven Kotler
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Przyszłość jest bliżej, niż nam się wydaje - Steven Kotler страница 4

Название: Przyszłość jest bliżej, niż nam się wydaje

Автор: Steven Kotler

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: О бизнесе популярно

Серия:

isbn: 978-83-8175-263-3

isbn:

СКАЧАТЬ systemu zarządzania ruchem lotniczym umożliwiającym koordynację ich latającej floty. Nawiązali również współpracę z architektami, designerami i deweloperami budowlanymi w celu zaprojektowania sieci miejskich lądowisk (mega-skyports), gdzie pasażerowie będą wsiadać i wysiadać, a pojazdy – lądować i startować. Uber nie chce być właścicielem ani latających samochodów, ani lądowisk, lecz zamierza je dzierżawić. Miejskie lądowiska, które będą chciały współpracować z Uberem, też będą musiały spełnić bardzo konkretne wymagania – muszą być w stanie doładować baterie pojazdu w ciągu 7 do 15 minut, obsłużyć 1000 startów i lądowań w ciągu godziny (czyli 4 tysiące pasażerów) i zajmować nie więcej niż 12 tysięcy m2 powierzchni – na tyle mało, by zmieścić się na starych parkingach piętrowych lub dachach drapaczy chmur.

      Biorąc to wszystko pod uwagę, możemy się spodziewać, że mniej więcej do 2027 roku będziemy w stanie zamówić współdzielony przelot równie łatwo jak dzisiaj zamawiamy przejazd Uberem. A do roku 2030 miejski transport lotniczy mógłby stać się podstawowym sposobem dostania się z punktu A do punktu B.

      Wszystko to skłania jednak do zadania zasadniczych pytań: Dlaczego teraz? Dlaczego akurat późną wiosną 2018 roku przyszedł czas na latające samochody? Czym wyróżnia się ten konkretny moment historii, który zamienił jedną z najstarszych fantazji science fiction w rzeczywistość?

      Przecież od tysiącleci marzymy o pojazdach z napędem poduszkowym, takich jak te z Łowcy androidów i DeLoreanach DMC-12 znanych z Powrotu do przyszłości. O pojazdach zdolnych do wzniesienia się w powietrze – „latających rydwanach” – wspomina się już w Ramajanie, hinduistycznym eposie pochodzącym sprzed 2 tysięcy lat. Nawet bardziej współczesne wcielenia tego marzenia – te, które zrodziły się z myślą o wykorzystaniu silnika spalinowego – powstały już jakiś czas temu. Curtiss Autoplane w 1917 roku, Arrowbile w 1937, Airphibian w 1946 – tę listę można by ciągnąć jeszcze długo. W Stanach Zjednoczonych opatentowano ponad 100 różnych projektów latającego samochodu. Kilka z nich rzeczywiście wzniosło się w powietrze. Większości się to nie udało. Żaden z nich nie spełnił obietnicy danej przez Jetsonów.

      Nasz gniew wywołany brakiem rezultatów w tej dziedzinie przekształcił się w znany mem. Na przełomie XX i XXI wieku, w zyskującej dzisiaj popularnej reklamie IBM-u, komik Avery Brooks zadawał pytania: „Mamy rok 2000, a gdzie są latające samochody? Obiecano mi latające samochody. Nigdzie nie ma latających samochodów. Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?”. W 2011 roku w manifeście What Happened to the Future? (Co stało się z przyszłością?) inwestor Peter Thiel wyraził ten sam niepokój, pisząc: „Chcieliśmy mieć latające samochody, a jedyne, co dostaliśmy, to tekst długości 140 znaków”.

      Jednak teraz, co powinno już być jasne, to oczekiwanie się zakończyło. W końcu mamy latające samochody. Wielkimi krokami zbliża się też towarzysząca im infrastruktura. Kiedy sączyliśmy sojowe latte i sprawdzaliśmy, co słychać na Instagramie, fantastyka naukowa stała się rzeczywistością naukową. To prowadzi nas do zadanego na samym początku pytania: dlaczego teraz?

      Odpowiedź, jednym słowem, brzmi: konwergencja.

      Konwergencja technologii

      Jeśli chce się zrozumieć, czym jest konwergencja, najlepiej zacząć od samego początku. W naszych wcześniejszych książkach – AbundanceŚmiało! – wprowadziliśmy pojęcie technologii wykładniczej. Jest to w zasadzie dowolna technologia, która w regularnych odstępach dwukrotnie zwiększa swoją siłę, równocześnie kosztując coraz mniej. Klasycznym przykładem jest prawo Moore’a. W 1965 roku założyciel Intela Gordon Moore zauważył, że liczba tranzystorów w układach scalonych podwaja się co 18 miesięcy. Oznaczało to, że co półtora roku moc obliczeniowa komputerów rosła dwukrotnie, a mimo to cena pozostawała na tym samym poziomie.

      Moore uznał, że jest to dosyć zadziwiające. Przewidywał, że ten trend może utrzymać się jeszcze przez kilka lat, być może 5, może nawet 10. No cóż, przedłużyło się to do 20, następnie 40 i wreszcie niemal 60 lat. Przyczyną tego, że smartfon, który trzymamy w kieszeni, jest 1000 razy mniejszy, 1000 razy tańszy i 1 000 000 razy bardziej wydajny niż superkomputer z lat 70. ubiegłego wieku, jest właśnie prawo Moore’a.

      I nic nie wskazuje na to, by ten proces miał zwolnić.

      Pomimo raportów mówiących, że ze względu na wytwarzaną przez chipy dużą ilość ciepła prawo Moore’a wkrótce przestanie obowiązywać – będziemy o tym mówić w następnym rozdziale – w 2023 roku zwykły laptop kosztujący 1000 dolarów będzie miał taką samą moc obliczeniową jak ludzki mózg (w przybliżeniu 1016 operacji na sekundę). Dwadzieścia pięć lat później taki sam zwykły laptop będzie miał moc wszystkich ludzkich mózgów, które są teraz na Ziemi.

      Co niezwykle istotne, nie tylko układy scalone rozwijają się w tym tempie. W latach 90. ubiegłego wieku Ray Kurzweil, główny inżynier w Google’u i współzałożyciel (wraz z Peterem) Singularity University, odkrył, że z chwilą kiedy technologia staje się cyfrowa, czyli wtedy, kiedy da się ją zapisać za pomocą zer i jedynek kodu komputerowego, to stosuje się ona do prawa Moore’a i zaczyna rozwijać się w tempie wykładniczym.

      W uproszczeniu oznacza to, że używamy naszych nowych komputerów w celu zaprojektowania jeszcze szybszych nowych komputerów i tworzymy pętlę dodatniego sprzężenia zwrotnego, która w jeszcze większym stopniu przyspiesza to, co już zostało przyspieszone. Kurzweil nazywa to prawem przyspieszającego rozwoju. W tym tempie przyspieszają technologie będące najpotężniejszymi innowacjami, jakie stworzyliśmy: komputery kwantowe, sztuczna inteligencja, robotyka, nanotechnologia, biotechnologia, badania materiałowe, sieci, sensory, druk 3D, rzeczywistość rozszerzona, rzeczywistość wirtualna, łańcuch bloków i inne.

      Jednak postęp, który już się dokonał, niezależenie od tego, jak kolosalny może się wydawać, to tak naprawdę nic nowego. Faktyczną nowością jest natomiast to, że uprzednio niezależne fale przyspieszających wykładniczo technologii zaczynają wchodzić w konwergencję z innymi falami przyspieszających wykładniczo technologii. Na przykład szybkość opracowywania nowych leków wzrasta nie tylko dlatego, że gwałtownie rozwija się biotechnologia. Przyczyną tego wzrostu jest również to, że w tym obszarze sztuczna inteligencja, komputery kwantowe i kilka innych technologii wykładniczych ulegają konwergencji. Mówiąc inaczej, te fale zaczynają się zbiegać i nakładają się na siebie, tworząc w efekcie gigantyczne całości o sile tsunami, które zmiotą wszystko, co stanie im na drodze.

      Kiedy nowo powstała innowacja tworzy nowy rynek i całkowicie zastępuje istniejący wcześniej, na określenie takiego procesu używamy terminu „dysruptywna innowacja”. Kiedy na początku epoki cyfrowej lampy próżniowe zostały zastąpione przez krzemowe układy scalone, mieliśmy do czynienia z dysruptywną innowacją. W miarę jak technologie wykładnicze ulegają konwergencji, rośnie skala ich dysruptywnego potencjału. Pojedyncze technologie dokonują dysrupcji produktów, usług i rynków – tak jak wówczas, gdy Netflix pochłonął Blockbustera – a konwergencja technologii wykładniczych zmiata produkty, usługi i rynki, jak również struktury, które je podtrzymują.

      Wybiegamy jednak zanadto do przodu. Dalsza część książki jest poświęcona tym siłom oraz ich błyskawicznemu i rewolucyjnemu oddziaływaniu. Zanim jednak zaczniemy zgłębiać ten obszar, przyglądnijmy się najpierw konwergencji z bardziej wygodnej perspektywy, wracając do naszego pierwotnego pytania o latające samochody: dlaczego teraz?

СКАЧАТЬ