Название: Krzyżacy
Автор: Henryk Sienkiewicz
Издательство: PDW
Жанр: Зарубежная классика
isbn: 9788726090512
isbn:
– Trocha jeszcze nie mogę – rzekł Maćko, całując opata w rękę – alem przyjechał, aby się wam, dobrodziejowi mojemu, pokłonić, za gospodarstwo w Bogdańcu podziękować i o błogosławieństwo poprosić, które grzesznemu człowiekowi najpotrzebniejsze.
– Słyszałem, żeście zdrowsi – rzekł opat, ściskając go za głowę – i żeście się do grobu naszej nieboszczki królowej ofiarowali.
– Bo nie wiedząc, do którego świętego się udać, do niej się udałem.
– Dobrzeście uczynili! – zawołał zapalczywie opat – lepsza ona od innych i niechby jej który śmiał pozazdrościć!
I w jednej chwili gniew wystąpił mu na oblicze, policzki napłynęły krwią, oczy poczęły się iskrzyć.
Znali tę jego zapalczywość obecni, więc Zych począł się śmiać i wołać:
– Bij, kto w Boga wierzy!
Opat zaś odsapnął rozgłośnie, potoczył oczyma po obecnych, za czym roześmiał się, równie nagle jak poprzednio wybuchnął i spojrzawszy na Zbyszka, zapytał:
– A to wasz bratanek i mój krewniak?
Zbyszko pochylił się i ucałował go w rękę.
– Małego widziałem; nie poznałbym! – mówił opat. – Pokaż się jeno1039!
I począł go oglądać od stóp do głowy bystrymi oczyma, a wreszcie rzekł:
– Zbyt urodziwy! panna to, nie rycerz!
Na to Maćko:
– Brali tę pannę Niemce w taniec, ale co ci ją który wziął, wnet się wykopyrtnął1040 i już nie wstał.
– I kuszę bez pokrętki1041 napnie! – zawołała nagle Jagienka.
Opat zwrócił się ku niej:
– A ty tu czego?
Ona zaś zaczerwieniła się tak, że aż szyja i uszy jej stały się różowe, i odrzekła ogromnie zmieszana:
– Bom widziała…
– Strzeżże się, by cię przypadkiem nie ustrzelił; musiałabyś się bez trzy kwartały1042 goić…
Na to rybałtowie, pątnik i klerycy-waganci1043 wybuchnęli jednym gromkim śmiechem, od którego Jagienka stropiła się1044 do reszty, tak że opat ulitował się nad nią i podniósłszy ramię, ukazał jej olbrzymi rękaw swej sukni.
– Pochowaj się, dziewucho – rzekł – bo ci krew z jagód1045 tryśnie.
Tymczasem Zych usadził Maćka na ławie i kazał przynieść wina, po które skoczyła Jagienka. Opat zwrócił oczy na Zbyszka i począł tak mówić:
– Dość krotochwil1046! Nie dla sromoty1047 ja cię do dziewki porównał, jeno z wesołości dla twojej urody, której i niejedna dziewka mogłaby pozazdrościć. Ale wiem, żeś chłop na schwał! Słyszałem i o twoich uczynkach pod Wilnem, i o Fryzach1048, i o Krakowie. Powiadali mi Zych o wszystkim – rozumiesz!…
Tu począł patrzeć przenikliwie w oczy Zbyszka i po chwili ozwał się znowu:
– Iżeś trzy pawie czuby poprzysiągł, to ich sobie szukaj! Chwalebny to jest i Bogu miły uczynek nieprzyjaciół naszego plemienia ścigać… Ale jeżeliś – i co innego przy tym ślubował, to wiedz, że cię tu na poczekaniu mogę od onych ślubów rozwiązać, bo takową moc mam.
– Hej! – rzekł Zbyszko – jak człowiek co Panu Jezusowi w duszy obiecał, to jakaż moc może go od tego rozwiązać?
Usłyszawszy to, Maćko spojrzał z pewną obawą na opata, lecz on widocznie był w wybornym humorze, gdyż zamiast wybuchnąć gniewem pogroził wesoło palcem Zbyszkowi i rzekł:
– To ci mądrala! Bacz1049, by ci się nie przygodziło to, co Niemcowi Beyhardowi.
– A co mu się przygodziło? – spytał Zych.
– A spalili go na stosie.
– Za co?
– Bo gadał, że świecki człek potrafi tak samo tajemnice boskie wyrozumieć jako i osoba duchowna.
– Surowie ci go pokarali!
– Ale słusznie! – zagrzmiał opat – gdyż przeciw Duchowi Świętemu pobluźnił. Cóż to sobie myślicie! Może-li człek świecki co z tajemnic boskich wymiarkować?
– Nijak nie może! – ozwali się zgodnym chórem wędrowni klerycy.
– A wy, „szpylmany1050”, cicho siedzieć! – rzekł opat – boście też żadni duchowni, choć głowy macie pogolone.
– Nie szpylmany my już ni goliardowie1051, jeno waszej miłości dworzanie – odpowiedział jeden z nich, zaglądając w tymże czasie do dużej konwi1052, od której z daleka bił zapach słodu1053 i chmielu.
– Patrzcie!… mówi jakoby z beczki! – zawołał opat. – Hej, ty kudłaty! A czego do konwi zaglądasz? Łaciny tam na dnie nie znajdziesz.
– Ja też nie łaciny szukam, jedno piwa, którego nie mogę naleźć.
Opat zaś zwrócił się do Zbyszka, który ze zdziwieniem spoglądał na tych dworzan, i rzekł:
– Wszystko to clerici scholares1054, choć każdy wolał prasnąć książkę, a chycić1055 lutnię1056 i z nią włóczyć się po świecie. Przygarnąłem ich i żywię, bo cóż mam robić? Nicponie i powsinogi wierutne, ale umieją śpiewać i trochę służby Bożej liznęli, więc mam z nich przy kościele pożytek, a w potrzebie i obronę, bo niektórzy sierdzite1057 pachołki! Ten tu pątnik prawi, że był w Ziemi Świętej, ale próżno byś go pytał o jakowe morza alibo kraje, bo on tego nawet nie wie, jak cesarzowi greckiemu na imię i w którym mieście mieszka.
– Wiedziałem – odrzekł ochrypłym głosem pątnik – ale jak mnie wzięła frybra1058 na Dunaju trząść, tak i wszystko wytrzęsła.
– Najbardziej się mieczom dziwuję – rzekł Zbyszko – bo takich nigdy u wędrownych kleryków nie widziałem.
– Im wolno – rzekł opat – gdyż nie mają święceń, a że ja także kord1059 przy boku noszę, to nie dziwota. Rok temu pozwałem Wilka z Brzozowej na udeptaną ziemie o te bory, przez któreście przejeżdżali do Bogdańca. Nie stawił się…
– Jakoże miał duchownemu stawać? – przerwał Zych.
Na to zaperzył się1060 opat i uderzywszy pięścią w stół, zawołał:
– Gdym СКАЧАТЬ