Название: Złączeni obowiązkiem
Автор: Cora Reilly
Издательство: PDW
Жанр: Эротика, Секс
isbn: 9788381782210
isbn:
Przyjrzała się badawczo mojej twarzy.
– Więc co z tobą? Chcesz się przespać z Dantem?
– Zdecydowanie. Nie mogę się doczekać. – Poczułam ciepło na policzkach, ale taka była prawda i nie widziałam nic złego w pragnieniu uprawiania seksu ze swoim przyszłym mężem. W końcu Dante był atrakcyjnym mężczyzną.
– To może powinnaś przygotować się wcześniej i zrobić coś, żeby Dante nie odkrył, że twoje pierwsze małżeństwo było na pokaz?
– Co? Znaleźć faceta, z którym bym się przespała? Nie zdradzę Dantego. Seks jest czymś, co powinno dziać się w obrębie małżeństwa. – Chociaż usilnie starałam się nie brać do serca wszystkiego, czego uczyła mnie matka, i nie pozwolić, by ortodoksyjne słowa moich katolickich nauczycieli przeniknęły do mojego mózgu, nie potrafiłam sobie wyobrazić bycia tak blisko z kimś, do kogo nie byłam przywiązana.
Bibiana wydała z siebie zduszony śmiech.
– Nie to miałam na myśli. – Zniżyła głos, a jej policzki poczerwieniały. – Pomyślałam, że mogłabyś użyć dilda.
Zatkało mnie na chwilę. Nigdy nie rozważałam tej opcji.
– A gdzie ja to kupię? Raczej nie mogłabym poprosić ochroniarzy ojca, żeby zabrali mnie do sex shopu. Matka umarłaby ze wstydu, gdyby się dowiedziała. – A ja najprawdopodobniej umarłabym ze wstydu, gdybym weszła do owego sklepu.
– Chciałabym móc je dla ciebie kupić, ale gdyby Tommaso się dowiedział, to wpadłby w szał. – Siniaki na policzkach przyjaciółki powstałe wskutek ostatniego wybuchu złości Tommasa jeszcze nie znikły.
– To chyba nawet lepiej. I tak nie chciałabym uprawiać seksu z przedmiotem nieożywionym. Coś wymyślę.
– Dante pewnie i tak będzie zajęty spełnianiem swoich własnych potrzeb, więc nie zauważy. Tacy są faceci.
Było to niewielkie pocieszenie. Oby Dante wziął pod uwagę także moje potrzeby.
***
Kiedy piąty stycznia, dzień mojego ślubu, w końcu się dotoczył, poczułam przebłysk zdenerwowania i to nie tylko z powodu nocy poślubnej. Dostałam drugą szansę na szczęśliwe małżeństwo. Dla większość ludzi w naszym świecie coś takiego było niemożliwe. Żyli w przygnębiających związkach, dopóki śmierć ich w końcu nie rozłączyła.
Idąc do ołtarza w kremowej cekinowej sukience, miałam w sobie więcej nadziei niż kiedykolwiek. Dante wyglądał bardzo wytwornie w czarnym garniturze. Nie spuszczał ze mnie wzroku, i gdy mój ojciec podał mu moją dłoń, z pewnością zobaczyłam cień aprobaty oraz uznania na twarzy swojego nowego męża. Ujął w swoją ciepłą dłoń moją rękę, a delikatny uśmiech, jaki mi posłał, zanim ksiądz zaczął mówić, sprawił, że miałam ochotę stanąć na palcach i go pocałować.
Matka siedząca w pierwszym rzędzie głośno płakała. Wyglądała, jakby nie mogła być szczęśliwsza, a ojciec praktycznie promieniał z dumy. Tylko mój brat Orazio, który przyjechał zaledwie dwie godziny wcześniej z Cleveland, gdzie zajmował się sprawami oddziału, sprawiał wrażenie, jakby nie mógł się doczekać, aż będzie mógł wyjść. Wolałam patrzeć na dodające otuchy uśmiechy Bibiany i Arii. Podczas kazania co chwilę rzucałam okiem na Dantego i to, co widziałam, rozdzierało mi serce. Co jakiś czas ból szpecił jego twarz. Oboje kogoś straciliśmy, ale dla Dantego ta osoba była miłością jego życia, oczywiście jeśli wierzyć plotkom. Czy mogłabym kiedykolwiek z tym wygrać?
Gdy nadszedł czas na nasz pocałunek, Dante schylił się bez wahania i przycisnął swoje ciepłe wargi do moich. Z pewnością nie całował jak człowiek z lodu. Przyszły mi do głowy słowa mamy, a po moich plecach przebiegł dreszcz ekscytacji. Może nie mogłam sprawić, aby Dante zapomniał o swojej pierwszej żonie – i nie chciałam tego robić – ale mogłam pomóc mu ruszyć dalej.
***
Po mszy pojechaliśmy do hotelu na wesele. To była moja pierwsza chwila samotności z Dantem po ślubie. Nie trzymał mnie za rękę, lecz prawdopodobnie nie należał do tych mężczyzn, którzy łatwo okazują uczucia. Bardziej martwiło mnie napięcie widoczne na jego twarzy i lodowate spojrzenie.
– Chyba poszło dobrze. Jak sądzisz? – zapytałam, kiedy cisza stała się zbyt przytłaczająca.
Dante szybko spojrzał mi w oczy.
– Tak, ksiądz dobrze się spisał.
– Byłoby lepiej, gdyby moja matka tyle nie płakała. Zazwyczaj lepiej jej wychodzi panowanie nad sobą.
Uśmiechnął się nerwowo.
– Cieszy się twoim szczęściem.
– Wiem. – Przerwałam na moment. – A ty się cieszysz? – Zaryzykowałam pytanie.
Jego twarz dostrzegalnie skryła się za maską.
– Oczywiście, że cieszę się z tego związku.
Czekałam na coś jeszcze, ale reszta podróży minęła w ciszy. Nie chciałam zaczynać naszego małżeństwa od kłótni, więc odpuściłam.
Kiedy wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę wejścia, Dante dotknął moich pleców.
– Wyglądasz przepięknie, Valentino.
Spojrzałam w górę, aby mu się przyjrzeć, jednak patrzył prosto przed siebie. Może zdał sobie sprawę z tego, jak chłodno zachował się w samochodzie i teraz przepełniało go poczucie winy.
Sala balowa hotelu była pięknie udekorowana różowymi oraz białymi różami. Dante cały czas trzymał dłoń na dolnej części moich pleców, gdy szliśmy do stołu przy akompaniamencie wiwatów gości. Większość z nich dotarła przed nami i już pozajmowała wyznaczone miejsca. My dzieliliśmy stół z moimi rodzicami oraz bratem, a także z rodzicami Dantego oraz jego siostrą z mężem. Oprócz kilku okazjonalnych pogawędek nigdy nie rozmawiałam z teściami. Wtedy zawsze zachowywali się całkiem miło. Mój brat Orazio udawał, że jest zajęty robieniem czegoś w swoim iPhonie, ale tak naprawdę po prostu starał się unikać pytań ojca.
Aria z Lucą oraz Matteo z Gianną, tak jak reszta rodziny Scuderich, zajmowali stół stojący na prawo od naszego. Aria uśmiechnęła się do mnie, po czym szybko zwróciła czujne spojrzenie na swoją siostrę i Matteo, którzy wyglądali, jakby mieli się zaraz pokłócić. Ta dwójka będzie miała piekielnie trudne małżeństwo. Matteo zdawał się nieporuszony gniewnymi spojrzeniami, jakie posyłała mu Gianna.
– Pięknie razem wyglądacie – oznajmiła Ines, przyciągając moją uwagę z powrotem do naszego stołu.
Dante przyjrzał mi się z trudnym do odczytania wyrazem twarzy.
Kelnerzy wybrali właśnie tę chwilę na wejście do sali balowej z talerzami.
Po czterodaniowej kolacji w końcu nadszedł czas na nasz taniec. Dante poprowadził mnie na parkiet i przyciągnął do siebie. Był dobrym tancerzem. Uśmiechnęłam się do niego, СКАЧАТЬ