Awers. Hanna Greń
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Awers - Hanna Greń страница 18

Название: Awers

Автор: Hanna Greń

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Классические детективы

Серия:

isbn: 9788366570122

isbn:

СКАЧАТЬ był zupełnie niepotrzebny, bo kobieta straciła całe zainteresowanie moją skromną osobą, gdy w drzwiach pojawiła się trójka policjantów.

      – To jest dyrektorka ośrodka – wskazała ją Kamila.

      – Wasyl, za mną! – Rzuciłem się do drzwi prowadzących do lewego skrzydła budynku. To w nim, ale piętro wyżej, miała swój pokój Matylda. Pomyślałem więc, że jeśli gdzieś schodziła, tak jak napisała w SMS-ie, to właśnie tutaj.

      Złapałem za klamkę i pociągnąłem drzwi ku sobie. Ani drgnęły. Obróciłem się za siebie. Kamila, która przez chwilę zatrzymała się z policjantami przy dyrektorce, teraz biegła do mnie. Podkomisarz Dzierżak był tuż za nią, podczas gdy jego ludzie zakładali kajdanki dyrektorce.

      – Kazałem ją zatrzymać, tak na wszelki wypadek – rzekł, uśmiechając się półgębkiem. Poszedł z nami, ale sporo ryzykował. Bo jeżeli nasze informacje się nie potwierdzą, facetowi oberwie się od policyjnych szych z Lublina, które zasiadają w pierwszych rzędach podczas kościelnych uroczystości.

      Albo dostanie medal – pomyślałem, gdy gdzieś tam w głębi korytarza, za drzwiami, przy których staliśmy, sanatoryjną ciszę przerwało gruchnięcie wystrzału.

      Wszyscy zamarliśmy. Najszybciej otrząsnął się policjant. Sięgnął do kabury i wydobył z niej pistolet. A potem, cofnąwszy się trzy kroki, ruszył do przodu, by zaatakować barkiem drzwi. Te pod impetem uderzenia jęknęły, trzasnęły i naraz rozwarły oba swe skrzydła.

      Oficer już gnał środkiem korytarza, a Kamila i ja za nim. Interwencyjną grupę zamykał Wasyl z kamerą w dłoniach. Wszystkie mijane przez nas drzwi były zamknięte, tylko jedne – na samym końcu – zapraszająco otwarte.

      Policjant z trzymanym w obu dłoniach i wycelowanym w przestrzeń pokoju pistoletem stanął w pozycji strzeleckiej, mierząc do środka. My na wszelki wypadek czekaliśmy w bezpiecznej odległości.

      – Kręcisz? – zapytałem operatora, chyba tylko po to, żeby się uspokoić. Wasyl zawsze kręcił.

      – Odłóż broń na podłogę! – zawołał podkomisarz groźnym głosem i wtedy usłyszałem jedyny i niepowtarzalny, lekko zachrypnięty głos Matyldy.

      – Nie bój się, synku. Nie zrobię ci krzywdy.

      – Proszę rzucić broń!

      – Jak chcesz, ale ja się umiem posługiwać moim waltherem.

      – Kto pani jest?

      – Pułkownik Milicji Obywatelskiej w stanie spoczynku Matylda Kaczmarek, a ten, co tu leży na podłodze, to niejaki Marcel, który właśnie próbował mi zaaplikować dawkę pavulonu, żebym się trochę rozluźniła.

      Podszedłem do wejścia. Matylda w szlafroku, z pistoletem w dłoni, stojąc oparta o ścianę, mierzyła do leżącego na podłodze osiłka. Gdy nas zobaczyła, uśmiechnęła się z zadowoleniem.

      – Nie spieszyliście się za bardzo. Musiałam sama sobie poradzić.

      – Babcia! – zawołała Kamila i wskoczyła do środka. Po chwili nad Marcelem stały dwie kobiety złączone w czułym uścisku. Widok był dość osobliwy, bo Matylda cały czas trzymała w dłoni pistolet. Ale nie musiała już nim celować w niedoszłego mordercę. Dwaj policjanci właśnie skuwali mu przeguby kajdankami.

      – A gdzie ksiądz? – zapytałem, podchodząc do Matyldy, by również ją przytulić. Ucałowałem ją w oba policzki i przez chwilę miałem wrażenie, że w kącikach jej oczu pojawiła się odrobina wilgoci. Za to oczy i policzki Kamili były całe mokre.

      – Ksiądz Roman nie wytrzymał napięcia. Gdy zobaczył, że mam gnata w ręce, spieprzył. Znaczy… uciekł gdzieś.

      – Daleko nie ucieknie, pani pułkownik – zapewnił ją Dzierżak. – Raz-dwa go znajdziemy. A ten pistolet, co go pani ma, to rozumiem, że zezwolenie jest?

      – A co ty sobie, synku, myślisz, że pułkownik MO nie ma zezwolenia na broń? Mam, wszystko jak najbardziej aktualne. Dobrze, że zabrałam ze sobą tę moją spluwę. Przydała się. Ukryłam pod szlafrokiem w kaburze podramiennej, hi, hi. Ale się zdziwili, gdy zobaczyli, co mam w ręce. Klecha od razu dał dyla, tylko ten biedaczek nie podołał. Wypaliłam w sufit, tak na wszelki wypadek, i chyba się przestraszył, bo padł posłusznie na glebę, tak jak mu kazałam. W sumie zafundowaliście mi doskonały wypoczynek.

      – Przepraszam, babciu – bąknęła Kamila, która najwyraźniej dopiero dochodziła do siebie. – Nie powinniśmy, znaczy powinniśmy szybciej…

      – No coś ty, Kamilko kochana. Od lat tak dobrze się nie bawiłam. Tego mi właśnie było trzeba. Nic tak dobrze nie robi na stare lata jak odrobina adrenaliny. A wiecie, czego jeszcze mi trzeba?

      Pokiwałem głową. Dobrze wiedziałem. Babcia najwyraźniej miała ochotę na to, co lubiła najbardziej na świecie, a czego powinna się wystrzegać jak diabeł święconej wody.

      – Szklaneczka łyskacza dopiero w domu, babciu – potwierdziłem. – Teraz to możemy co najwyżej pójść sobie zajarać.

      – Przecież ty nie palisz? – zdziwiła się Kamila.

      – Raz na jakiś czas można. Zwłaszcza w takim towarzystwie. – Wskazałem na uśmiechniętą Matyldę.

      – To teraz fajeczka, a wieczorem zapraszam was, znaczy ciebie i Kamilę. Opowiem wam wszystko po kolei.

      Pokiwałem głową. Nie było innego wyjścia. Musieliśmy pójść i wysłuchać jej opowieści. W końcu wszyscy razem odwaliliśmy niezłą robotę. Będzie z tego kawał reporterskiego mięcha. Oczywiście o ile Wasyl wszystko nagrał. Ale o to mogłem być spokojny. Gorzej, że będę musiał wytłumaczyć Dżesice, dokąd idę i dlaczego wracam wypity. No ale przecież nie mogę wziąć jej ze sobą. Zanudziłaby się na śmierć, słuchając o naszym wspólnym śledztwie, no a poza tym niezbyt dobrze znosiła towarzystwo Kamili. Jakoś się wytłumaczę i przekonam ją, że lepiej będzie, jeśli zostanie w domu. Po co ma się Zembi denerwować. Znaczy… nie Zembi, tylko Dżesi.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

СКАЧАТЬ