Название: Schwytać szczęście
Автор: Dorota Milli
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Любовно-фантастические романы
isbn: 978-83-8195-330-6
isbn:
Zdecydowała się na zielony kostium, do tego dobrała kremową bluzkę. Na makijaż poświęciła więcej czasu, choć nie udało jej się odwzorować umiejętności makijażystki Gustawa.
Nakarmiła Tancerza, nie mając czasu popatrzeć na jego poranny taniec. Dzień się budził, a ją czekało sporo obowiązków.
Z ciężkim sercem sprawdziła, czy dotarł ostatni przelew z poprzedniej pracy. Nie pokrył w całości zaciągniętego debetu. Kilka nowych wpłat i będzie szansa zupełnie o nim zapomnieć. Zostawała kwestia zadłużenia mieszkania, na co znalazła rozwiązanie. To będzie trudna rozmowa, ale musiała ją przeprowadzić, tworząc dla mamy wiarygodną historię. Musiała też się wyprowadzić i znaleźć sobie nowe miejsce.
Odłożyła ten problem na później, stosując zasadę garści, trzymania tego, co jest w stanie dłużej utrzymać, bo chwytanie wielu rzeczy naraz powoduje, że wszystko wymyka się z rąk.
– Cześć mamo – przywitała się, czując wyrzuty sumienia, że zaraz będzie kłamać. Na siłę zapewniła się w duchu, że jej to wynagrodzi. Nie tylko odda pieniądze z nawiązką, lecz także zafunduje wyjątkowy prezent.
– Hana? Coś się stało, że dzwonisz o tak wczesnej porze?
– Nic się nie stało… ważnego.
– Zazwyczaj to ja dzwonię do ciebie, bo ty cały czas pracujesz. Czy twój chłopak jeszcze to toleruje?
– Właściwie to uciekł – przyznała z przykrością.
Zabrał pieniądze i zegarek, który mi podarowałaś – dodała, ale w myślach, nie mogąc wyznać prawdy.
– Tak mi przykro, dziecko, ale nie musisz być samotna, wystarczy, że przyjedziesz do Słupska i…
– Mamo, proszę, nie zaczynaj. Żadnego swatania. – Hana zaczerpnęła tchu dla odwagi. – Odszedł, bo do siebie nie pasowaliśmy. Prawdę mówiąc, to… on mnie nie kochał.
– A więc właśnie, po co szukasz w świecie, jak pod nosem masz prawdziwą miłość…
– Mamo, potrzebuję pieniędzy – rzuciła, by zatrzymać dobrze jej znany potok słów. Ewa Swat już zamierzała rozpocząć pochwały na cześć sąsiada, w którym widziała idealnego kandydata do jej ręki. – Mieszkaliśmy razem, a teraz musimy się rozejść. Nie stać mnie na wysokie opłaty. Muszę poszukać czegoś mniejszego i tańszego. Potrzebuję na zaliczkę. – Hana miała nadzieję, że obejdzie się bez dociekliwych pytań.
Odetchnęła, gdy mama obiecała ją wspomóc. Wówczas cierpliwie wysłuchała pochwał o sąsiedzie, powrocie do rodzinnego miasta i możliwości, jakie ją w nim czekają. Nie obyło się bez wzmianki o bracie i jego ustabilizowanym życiu, rodzinie, z której powinna brać przykład. Hana pożegnała się grzecznie i postanowiła jednak trzymać się swojego planu, czyli zdać się na los i schwytać szczęście.
Miasto przywitało ją słońcem, a ciało otulił ciepły wiatr. Wiosenny dzień był piękną wizytówką tej pory roku, z kwitnącymi drzewami i głośniejszym śpiewem ptaków, które obsiadły pobliskie konary, wygrywając koncert. Wiedziała, że to zniknie, gdy opuści podwórko i wyjdzie na głośną ulicę Świętojańską, długą, ciągnącą się do Śródmieścia.
Odwiedziła niedaleko położony bar mleczny, by zjeść śniadanie. Nie miała czasu na zakupy, zapomniała o wielu rzeczach, ponownie rzucając się w wir nadchodzących wydarzeń.
Wracając, odebrała dzwoniący telefon. Zobaczyła zastrzeżony numer.
– Co takiego zrobił? – zapytał męski głos.
– To pan? – powiedziała zaskoczona jego kolejną próbą kontaktu. – Myślałam, że już się nie usłyszymy, że na pewno pan nie zadzwoni. – Nie zawracała uwagi na mijanych przechodniów, zasłuchana w ten dziwny głos.
– Dzwonię, choć przyznam się, że nigdy wcześniej czegoś takiego nie robiłem. Z panią jest inaczej.
– To dobrze czy źle?
– Niedobrze, odchodzę od bezpiecznych schematów.
– Jest pan zbiegiem poszukiwanym przez policję?
– Niektórzy faktycznie chcieliby mnie dopaść, nie przysłużyłem się ich nielegalnym interesom.
– Czyli jest pan po stronie dobra.
– Po żadnej, czasem muszę przejść na złą, by osiągnąć cel i zdobyć potrzebne informacje. Zanim zada mi pani kolejne pytanie, najpierw odpowiedź.
– Na początku musi pan poznać moje zasady.
– Nie przestrzega pani moich, ale chce, żebym przestrzegał ustalonych przez panią?
– Możemy się dogadać.
– To pani do mnie zadzwoniła z prośbą o pomoc, tak dla jasności.
– Liczę na dyskrecję i fachowość. – Hana podchodziła do sprawy z dystansem i wahaniem, ostatnie ich rozmowy nie nastroiły ją przychylnie do mężczyzny po drugiej stronie słuchawki.
– Czegoś się pani wstydzi, chce coś ukryć przed innymi? Kobiety mają swoje grzeszki, czasem większe niż mężczyźni.
– Nie chciałabym, żeby komukolwiek rozpowiadał pan o moich błędach i podkreślam, w tej sprawie ja jestem poszkodowana.
– To się okaże. Co zrobił oprócz tego, że śmiał porzucić i okradł?
– Byłam dla niego dobra i bardzo… go lubiłam. Zamieszkaliśmy razem.
– Kiedy to się skończyło?
– Dwa tygodnie temu.
– Lubiła go pani, nie kochała, czyli to nie było nic trwałego?
– Czy rozmawiamy o moich uczuciach, czy o tym, że zostałam oszukana i wykorzystana?
– Muszę zrozumieć wszystkie aspekty sprawy, tak właśnie pracuję.
– Wcześniej to pana nie interesowało. Wytknął mi pan, że nie ma na to czasu.
– Pani mnie… zainteresowała.
– Nie wiem, czy powinnam się z tego cieszyć – wątpiła, ale była ciekawa, dlaczego zmienił decyzję.
– Właśnie teraz waży się pani los i to, czy przyjmę zlecenie.
– Jest pan detektywem z licencją?
– Nie jestem detektywem, raczej działam poza realiami, tylko w sieci. Staram się trzymać granicy prawa. Zaglądam tam, gdzie inni nie mogą.
– Teraz się pan przechwala – rzuciła z drobną uszczypliwością. – СКАЧАТЬ