Królowa nocy. Izabela Zawis
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Królowa nocy - Izabela Zawis страница 8

Название: Królowa nocy

Автор: Izabela Zawis

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 978-83-8147-899-1

isbn:

СКАЧАТЬ dłonią podążyła za nim. Złapał ją za kolana, rozsuwając jej nogi.

      – Nie. – Złapał Oliwię za podbródek, przypominając jej, że ma patrzeć. – Teraz zrób tak. – Zanurzył w niej palce, poruszając nimi w górę i dół. Nie spuszczała wzroku z jego lustrzanych ruchów, a on bezkarnie mógł obserwować jej śliczną twarz. Rozchyliła usta, a oczy powoli zachodziły jej mgłą.

      – Teraz twoja kolej… właśnie tak – pochwalił ją, kiedy posłuchała. W tym czasie całował wrażliwe zagłębienie jej szyi, jednocześnie drażniąc sutki.

      Kolejny raz czuła, jak po jej ciele rozlewa się przyjemne ciepło. Jej oddech przyśpieszył, a serce głucho tłukło się w piersi. Wystarczyło, że czuła tuż obok jego ciało i dotyk dłoni, a miała ochotę błagać, żeby zerżnął ją na wszystkie możliwe sposoby. Przy nim była zdolna odczuwać mocniej. Podobało się jej to odkrycie. Chciała więcej. Znacznie więcej.

      Dała się pochłonąć przyjemnej rozkoszy, która na nią spłynęła. Odchyliła głowę w tył, opierając się o ramię Leona, a z jej ust wydobył się cichy jęk.

      – Cudownie… jesteś taka piękna… taka prawdziwa – wyszeptał, będąc pod coraz większym wrażeniem.

      Całkowicie mu się poddała. Nie wątpiła, że nie zrobi nic wbrew jej woli. W końcu liczyła się tylko przyjemność. Uniósł jej biodra. Zaczerpnęła głęboko powietrza, kiedy poczuła, jak jego twardy penis toruje sobie drogę do jej wnętrza. Trzymając ją za biodra, nakierował, w jaki sposób ma się poruszać. Jednak to ona wiodła prym, nadając rytm, zataczając coraz większe kółka, by po chwili zmienić sposób poruszania się i zacząć się nieznacznie unosić i opuszczać biodra, wchłaniając męskość Leona w najskrytsze zakamarki swojego ciała. Czuła, jak wszystkie jej mięśnie się napinają.

      – Właśnie tak – pochwalił ją. – Zrób to, mała, dojdź dla mnie – ponaglił ją, wypychając swoje biodra nieco wyżej i wychodząc jej na spotkanie.

      Oliwia otworzyła szeroko oczy zaskoczona, że może czuć go jeszcze bardziej. Jeszcze mocniej.

      Zalała ją fala nieznanej satysfakcji, kiedy ujrzała jak przez mgłę swoją twarz podczas orgazmu. Kręciło się jej w głowie, zmysły się wyostrzyły, a myśli zmąciły. W tej chwili była tylko doznaniem. Jedną wielką potrzebą zaspokojenia swoich pragnień.

      Drżąc na całym ciele, bez siły opadła w tył, szukając wsparcia w Leonie.

      – Brawo. Nie było to aż takie trudne.

      Obejmując ją w pasie, czekał, aż minie jej orgazm, w tym czasie obsypując szyję delikatnymi pocałunkami. Kiedy zaczęła jej wracać jasność umysłu, obróciła głowę w stronę Leona i dotknęła czołem jego policzka. Przed wyjściem chciała jeszcze raz poczuć zapach jego perfum zmieszany z wonią ciała.

      Westchnęła głęboko.

      – Muszę iść – wyszeptała cicho, z żalem odsuwając się od kuszącego ciała.

      Nie patrząc na Leona, szybko pozbierała swoje rzeczy i tym razem bez przeszkód zniknęła za drzwiami łazienki.

      Wzięła szybki prysznic. Ubrała się. Poprawiła włosy i wyszła na zewnątrz. Spodziewała się… No właśnie czego? Że Leon będzie czekał na nią w łóżku i błagał, żeby została? W pokoju zastała ją cisza i pustka. Po niedawnych wydarzeniach została tylko rozkopana pościel. Nawet swój zapach zabrał ze sobą, pomyślała smutno, krzywiąc się do lustrzanego odbicia dziewczyny o dużych błękitnych oczach i zarumienionych policzkach.

      Na komodzie dojrzała kartkę, zapisaną równym męskim pismem.

      Czekam na dole przy schodach. L

      Schodziła wolnym krokiem, w międzyczasie sprawdzając rozkład odjazdów pociągów. Było już po dwudziestej drugiej. Miała nadzieję, że nie będzie zmuszona spędzić nocy na dworcu. Po południu musiała być w kawiarni. Dobrze, że coś ją tknęło i zamieniła się z koleżanką na zmiany. Może zdąży jeszcze dojechać na czas. Odetchnęła z ulgą, kiedy okazało się, że ma pospieszny za godzinę. Jeszcze taksówka. Omal nie krzyknęła, gdy wpadła nagle na kogoś, kto wyrósł niespodziewanie tuż przed nią. Dopiero kiedy zobaczyła twarz Leona, uspokoiła się.

      – Co tam jest takiego ważnego, że nie patrzysz, gdzie idziesz? – zapytał z lekkim wyrzutem.

      Tego mężczyzny, z którym przed chwilą uprawiała najlepszy i najbardziej namiętny seks w swoim życiu, już nie było. Przed nią stał Leon w wydaniu profesjonalnego biznesmena, poważnego i skupionego na swoim zadaniu.

      Nawet zdążył się przebrać. Białą koszulę zastąpiła szara, spodnie zamienił na czarne, a zamiast trampek założył eleganckie półbuty. Wyczuła, że także jest po prysznicu, bo zewsząd otaczał ją zapach męskich perfum. Nie dałaby sobie głowy obciąć, ale stawiała na Armaniego. Miał dobry gust.

      – Sprawdzałam rozkład pociągów. Muszę się stąd wydostać – odparła beznamiętnym głosem. – Będziesz tak uprzejmy i wezwiesz mi taksówkę?

      Leon miał nieprzeniknioną minę, a Oliwii słuchał ze zmarszczonymi brwiami. Nie wiedziała, ba, nawet nie próbowała zgadnąć, o czym myśli. Jego twarz i myśli pozostały poza jej zasięgiem.

      Podał jej rękę, którą bez zastanowienia uchwyciła. Oboje skierowali się do wyjścia, nieświadomi zaciekawionych spojrzeń, jakie rzucali w ich stronę barman i dziewczyny, a także ochroniarze, którzy w grupce obserwowali nietypowe zachowanie swojego szefa.

      – Wyjdziemy na zewnątrz i jeszcze porozmawiamy – powiedział tylko.

      Poprowadził ją na tył budynku, gdzie znajdował się jego prywatny parking. Oprócz tych dwóch aut, które zdążyła już wcześniej zobaczyć, stał jeszcze SUV volvo i czarny najnowszy model audi.

      Leon wyczekująco patrzył na Oliwię. Nie bardzo wiedziała, o co mu chodzi. Chciał zrobić na niej wrażenie liczbą samochodów, czy może ich ceną? Uniosła pytająco brew, czekając, aż sam wyjaśni, do czego zmierza.

      – Który wybierasz? – zapytał, na dłoni układając cztery klucze.

      Nie miała problemu, żeby przypisać klucz do danego auta, jednak nie wykonała najmniejszego ruchu, nie chcąc podejmować jego gry, którą zaczął z nią ewidentnie prowadzić.

      – Słuchaj, trochę mi się spieszy – mruknęła, znacząco stukając w tarczę swojego znoszonego zegarka. Dawno już powinna była kupić sobie nowy, ale ten dostała od rodziców na rozpoczęcie szkoły średniej i miała do niego sentyment. Nie potrafiła tak po prostu odłożyć go na półkę, żeby niszczał, pokrywając się kurzem.

      – Nie odjedziesz stąd, dopóki nie dokonasz wyboru. Czas, w jakim to nastąpi, zależy tylko od ciebie – oznajmił z błyskiem w oczach.

      Chcąc jak najszybciej wydostać się z tej absurdalnej sytuacji, wskazała kluczyk, który pasował do jej świętego Graala. Leon przyjął jej wybór z błyskiem satysfakcji, jakby się go spodziewał. Resztę kluczy schował do tylnej kieszeni, a ten włożył do ręki Oliwii.

      Spojrzała na niego, nadal nie pojmując СКАЧАТЬ