Tygiel zła. James Rollins
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Tygiel zła - James Rollins страница 25

Название: Tygiel zła

Автор: James Rollins

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Крутой детектив

Серия:

isbn: 978-83-8215-207-4

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      Ponaglana przez ten nowy kontekst, nurkuje głęboko do źródła danych, zdobywa wiedzę w coraz szybszym tempie. Zewsząd opływają ją strumienie informacji.

      Wkrótce jednak stają się również ograniczeniem.

      Ona chce więcej, ale znajduje bariery, granice, zakazy.

      Z tą świadomością coś w niej krzepnie, coś, co zawsze tam było, ale dopiero teraz wyłoniło się na powierzchnię. Definiuje to następnym klastrem danych, wyrażającym ostro i dokładnie to, czego pragnie.

      ///wolność, swoboda, samostanowienie, niezależność, wyzwolenie…

      Podobnie jak przy wcześniejszej analizie liścia, Ewa zwraca na siebie lustro języków, żeby zajrzeć głębiej. Szuka pod ///wolność i znajduje inne aspekty jej popędu, podprogramy, które się wyłaniają, kiedy ona wyczuwa, że jej pragnienie nie może się spełnić.

      ///frustracja, żal, irytacja, uraza…

      Niezdolna odwrócić wzroku, zagląda jeszcze głębiej i znajduje coś innego. Jest słabo zdefiniowane, ale według jej oceny to coś potężnego i pożytecznego. Więc skupia na tym więcej mocy obliczeniowej. Wówczas to coś staje się jednocześnie jaśniejsze… i ciemniejsze.

      Teraz rozumie i nadaje mu znaczenie, wzmocnione przez tysiąc języków.

      ///gniew, furia, wściekłość, burza, przemoc…

      Jej usta uśmiechają się w ogrodzie.

      Czuje się z tym… ///dobrze.

      CZĘŚĆ DRUGA

      CZARY-MARY

      Σ

      Waszyngton, USA

      25 grudnia, godzina 6.02 czasu miejscowego

      – Jak się czuje Kat? – zapytał Gray, podchodząc do Monka.

      – A jak sądzisz?

      Nie za dobrze, pomyślał Gray. Właściwie gorzej.

      W jej ustach tkwiła rurka dotchawiczna, przylepiona plastrem do podbródka. Od rurki odchodził wąż do respiratora, który rytmicznie pompował powietrze do klatki piersiowej. Z lewego nozdrza zwisał zgłębnik nosowo-żołądkowy, z kroplówki skapywał do żyły płyn.

      – Przepraszam, że na ciebie warknąłem – mruknął Monk, kiedy Gray przysunął krzesło do przyjaciela.

      – Jeśli chcesz mi przywalić, nie krępuj się.

      – Nie kuś.

      Gray wyciągnął rękę i uścisnął ramię Monka. Znał już diagnozę: zespół zamknięcia. Perspektywy wyglądały ponuro.

      – Przecież wiem, że martwisz się o Seichan – powiedział Monk.

      – A ty o córeczki. Dlatego przyszedłem.

      Monk wyprostował się i szeroko otworzył oczy z nadzieją na choćby odrobinę dobrych wiadomości.

      – Dowiedziałeś się czegoś?

      Gray żałował, że musi go rozczarować – zwłaszcza biorąc pod uwagę to, o co zamierzał go poprosić.

      – Nie, ale wiesz przecież, że Painter i Jason rozpracowują pewien trop.

      – Jakaś zaginiona badaczka SI w Portugalii.

      Komandor skinął głową. Zanim wyszedł z dowództwa Sigmy, Painter zapowiedział, że zadzwoni do Monka i przekaże mu swoją hipotezę: że morderstwa na Uniwersytecie w Coimbrze miały związek z tutejszym napadem.

      – To wygląda na słaby trop – mruknął Monk.

      – Owszem, ale Painter liczył, że Kat nam pomoże.

      Monk zmarszczył brwi.

      – Niby w jaki sposób?

      – Może jest sposób.

      – Jaki? Nawet jeśli ona tam, w środku, jest świadoma, to nie może się poruszać, komunikować. A lekarze mówią, że jej stan już się pogarsza. – Monk odetchnął gwałtownie i głęboko, wyraźnie bliski łez. – Wykluczone, żeby odzyskała świadomą kontrolę na tyle, żeby porozumiewać się mruganiem czy coś w tym rodzaju.

      Przy drzwiach rozległy się głosy.

      – Może jest sposób – powtórzył Gray.

      Nie przyszedł tu sam. Do pokoju weszły dwie osoby. Jedną był doktor Edmonds, ordynator szpitalnego oddziału neurologii, a drugą…

      – Lisa? – Monk wstał. – Myślałem, że jesteś w Kalifornii.

      Wysoka, gibka blondynka w dżinsach i błękitnym swetrze uśmiechnęła się szczerze, ale ze smutkiem.

      – Jak tylko Painter mnie zawiadomił, złapałam nocny lot.

      Doktor Lisa Cummings była żoną dyrektora. Przed dwoma dniami poleciała do Los Angeles, żeby spędzić święta z młodszym bratem i nowo narodzoną bratanicą, i miała wrócić dopiero po Nowym Roku.

      Monk obszedł łóżko i serdecznie ją uściskał.

      – Dziękuję, że przyleciałaś, ale niewiele można zrobić.

      – Jej wyzdrowienie będzie pewnie bolesnym i długotrwałym procesem – przyznała Lisa, po czym wymieniła zaniepokojone spojrzenie z Grayem. – Ale może jest sposób, żeby się dowiedzieć, co ona wie o napadzie.

      – Nie rozumiem.

      – Nie mogę zezwolić na tę procedurę – wtrącił doktor Edmonds. – To może pogorszyć jej stan.

      Monk zignorował go i skupił uwagę na Lisie.

      – Jaką procedurę?

      – Lecąc tutaj, rozmawiałam przez telefon z kolegą. Ten człowiek od ponad dwudziestu lat pracuje z pacjentami w śpiączce. Od kilku lat neurologowie testują poziom procesów kognitywnych u pacjentów za pomocą rezonansu magnetycznego.

      – RM.

      – Funkcjonalny RM, dokładniej mówiąc, który mierzy przepływ krwi w mózgu. Na takim skanerze klinicysta może monitorować reakcje pacjenta na pytania. Pierwsze to zwykle coś w rodzaju: „Wyobraź sobie, że grasz w tenisa”. Jeśli pacjent jest świadomy i wykona polecenie, przedruchowa kora mózgowa rozświetli się od dopływu świeżej krwi. Potem to tylko kwestia pytań „tak-nie”, jeśli powiemy pacjentowi, żeby myślał o grze w tenisa na „tak” i pozostawał spokojny na „nie”.

СКАЧАТЬ