Córka nazisty. Max Czornyj
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Córka nazisty - Max Czornyj страница 13

Название: Córka nazisty

Автор: Max Czornyj

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Любовно-фантастические романы

Серия:

isbn: 978-83-8195-251-4

isbn:

СКАЧАТЬ jest ciało. Tłum gęsto wypełnia całą powierzchnię wagonu. Kilka zemdlonych kobiet cucono, część z nich odzyskała przytomność. Nie wiem, czy na pewno tego chciały.

      W wagonie znajduje się kilka wiader na potrzeby fizjologiczne. Najpierw, gdy korzystała z nich kobieta lub dziewczyna, stojący obok się odwracali. Teraz nikt już nie zwraca na to uwagi. Fekalia wylewają się z wiader i poniewierają po podłodze, ale naprawdę nie czuję już smrodu. Nikt go nie czuje.

      Nie wiem, gdzie jest Lusia. W trakcie załadunku skierowano ją do innego wagonu i mimo błagań mamy nie pozwolono jej zawrócić do naszej kolumny. Mam nadzieję, że trafiło się jej więcej miejsca niż nam. Że udało się jej uciec lub ktoś zdał sobie sprawę, że to kompletne nieporozumienie. Przecież ona niczym nikomu nie zawiniła.

      Niczym nie zawinił nikt z nas.

      – Co piszesz? – zapytał mnie przed chwilą kilkuletni chłopiec z wielkimi czarnymi oczami.

      Drgnęłam, bo od dłuższego czasu nie zamieniłam słowa z nikim poza mamą. W wagonie panowała niemal kompletna cisza. Niekiedy przerywał ją płacz lub modlitwa, innym razem – przekleństwa przeciwko światu i Bogu. Nie tylko ja się z Nim poprztykałam, choć swoje pretensje przedstawiłam Mu jedynie w myślach.

      Chłopiec pociągnął mnie za rękę, oczekując odpowiedzi na pytanie. Musiałam się chwilę zastanowić, nim sobie je przypomniałam.

      – List do taty – odparłam.

      – Będziesz chciała go wysłać?

      – Mhm.

      – Jak?

      – Może po prostu wysunę go przez szparę i wypuszczę? Wiatr zawsze doręcza przesyłki od dobrych ludzi.

      Chłopiec wydął policzki. Zmrużył skrzące się oczy, a chwilę później z niedowierzaniem pokręcił głową. Miał zmierzwione czarne włosy i zaróżowione policzki. Wyglądał na chorego.

      – Jeżeli tak zrobisz, twój tata na pewno go nie znajdzie.

      – Tego nie możesz wiedzieć.

      – A ty wiesz?

      – Nie mam pojęcia – odpowiedziałam i uśmiechnęliśmy się do siebie. – Ale lepsze to, niż trzymać ten list w kieszeni.

      Nasze uśmiechy wśród przerażonych szarych twarzy wydawały się grymasem szaleństwa. Natychmiast zrobiło mi się głupio, że śmiałam przerwać śmiertelną powagę chwili. Chłopiec również spoważniał i ponownie chwycił mnie za rękę. Popatrzył na mnie błagalnie.

      – Też chciałbym napisać list. Pozwolisz mi?

      Wyrwałam z zeszytu kartkę i podałam mu ołówek.

      – Proszę. Tylko zastanów się, w jaki sposób go wyślesz. Myślę, że mogą być problemy z dostarczeniem do adresata.

      – Nie będzie – bąknął chłopiec.

      W tym momencie mój wzrok napotkał smutne spojrzenie mamy. Uśmiechnęła się do mnie blado i zrozumiałam, że cieszy się, że rozmawiam z tym chłopcem. Była ze mnie dumna, jakby ta chwila rozmowy stanowiła w ogóle jakąkolwiek moją zasługę.

      – Już. – Malec podał mi kartkę i oddał ołówek. – Wyślesz go?

      – Jasne. Poleconym? – zapytałam nieco zbyt głośno i kilka stojących w pobliżu osób łypnęło na mnie z niechęcią. Jakby je drażniło to, że staram się nie załamać. Że mogę silić się na normalny ton.

      Przysunęłam się do ściany i wsunęłam papier w szczelinę. Mimo że nie chciałam podglądać, mój wzrok mimowolnie padł na nagryzmolone koślawym pismem słowa.

      KOCHAM CIĘ MAMO

      ZAWSZE

      ARON

      Wypchnęłam list na zewnątrz, a emocje nagle ścis­nęły mi gardło. Pogłaskałam chłopca po głowie i z trudem powstrzymałam płacz.

      – Dziękuję – odezwał się i zaczął z powrotem przepychać się do kąta, z którego przyszedł. Był tak drobny i mały, że niektórym przechodził pomiędzy nogami. A może tylko mi się to wydawało? W końcu zniknął mi z oczu.

      Wiedziałam, że nie zobaczę go już nigdy więcej.

      Za wszelką cenę starałam się nie rozpłakać, żeby mama niczego nie poznała. Chciałam być silna dla niej. Ale to było zbyt trudne… Zresztą w jej oczach również widziałam łzy. Łzy to żaden wstyd.

      Nogi i kręgosłup bolały mnie tak mocno, że z trudem stałam. Ludzie opierali się o siebie. Po kolejnych godzinach podróży byłam cała zdrętwiała. W końcu ból gdzieś odpłynął, a w jego miejscu pojawiła się obojętność na wszystko. Byłam gotowa zemdleć i już nigdy się nie obudzić.

      W wagonie zrobiło się piekielnie gorąco. Chusteczką ocierałam pot cieknący po twarzy mamy. Robiłam to mechanicznie, jakbym ścierała kurz z lalki. W końcu chusteczka stała się cała mokra. Mama miała półprzymknięte oczy i zaczerwienioną skórę. Oddychała powoli, jakby nabieranie powietrza sprawiało jej ogromną trudność.

      – Odwróć się do ściany – powiedziałam. – Tam jest trochę cugu.

      – To bez znaczenia.

      – Nie mów tak.

      Mama powiodła wokół pustym spojrzeniem i złapała mnie za dłoń. Przymknęła oczy. Zachwiała się, lecz nie upadła.

      – Jeżeli… – odezwała się tak cicho, że musiałam przysunąć ucho niemal do jej ust. Głowa opadała jej na pierś. Nigdy nie wydawała mi się stara, ale teraz miałam wrażenie, że w nocy przybyło jej dziesięć albo dwadzieścia lat.

      – Mamo…

      Zamrugała. Ze wszystkich sił starała się skoncentrować na tym, co mówi. Otworzyła usta, lecz przerwał jej ostry gwizd lokomotywy.

      – Jeżeli nas rozłączą… – powtórzyła, gdy ustał. Nabrała powietrza i oblizała suche wargi.

      Nie powiedziała nic więcej. Jeszcze mocniej zacisnęła palce na mojej dłoni i żałośnie pokręciła głową. Nie chciała sobie wyobrażać, co będzie, gdy nas rozłączą. Ja też nie chciałam o tym myśleć. Choć nie miałyśmy pojęcia, dokąd jedziemy, czekało nas tylko jedno.

      – Kocham cię – odezwałam się, ledwie obracając językiem.

      Mama nie odpowiedziała. Zamknęła oczy i bezwładnie na mnie opadła. Chwyciłam ją, ale nie miałam siły trzymać jej ani chwili dłużej. We dwie poddałyśmy się bezwładnemu ściskowi.

      W tym samym momencie rozległ się kolejny gwizd lokomotywy i pociąg zaczął zwalniać. Stukot kół stawał się coraz bardziej miarowy, aż w końcu przemienił się w pisk СКАЧАТЬ