Название: Faraon
Автор: Болеслав Прус
Издательство: Public Domain
Жанр: Зарубежная классика
isbn:
isbn:
Księciu błysnęły oczy.
– Więc jeżeli nie masz piętnastu talentów… – przerwał książę.
Przestraszony Fenicjanin nagle zsunął się z krzesła na podłogę.
– Kto w tym mieście – zawołał – nie ma pieniędzy na twój rozkaz, synu słońca?… Prawda, że ja jestem nędzarz, którego złoto, klejnoty i wszystkie dzierżawy niewarte twojego spojrzenia, książę. Ale gdy obejdę naszych kupców i powiem, kto mnie wysłał, do jutra wydobędziemy piętnaście talentów choćby spod ziemi. Gdybyś ty, erpatre, stanął przed uschniętą figą i powiedział: „Dawaj pieniędzy!…” – figa zapłaciłaby okup… Tylko nie patrz tak na mnie, synu Horusa, bo czuję ból w dołku sercowym i miesza mi się umysł – mówił błagającym tonem Fenicjanin.
– No, usiądź, usiądź… – rzekł książę z uśmiechem.
Dagon podniósł się z podłogi i jeszcze wygodniej rozparł się na krześle.
– Na jak długo książę chce piętnastu talentów? – zapytał.
– Zapewne na rok.
– Powiedzmy od razu: na trzy lata. Tylko jego świątobliwość mógłby oddać w ciągu roku piętnaście talentów, ale nie młody książę, który co dzień musi przyjmować wesołych szlachciców i piękne kobiety… Ach, te kobiety!… Czy prawda, za pozwoleniem waszego dostojeństwa, że książę wziąłeś do siebie Sarę, córkę Gedeona?
– A ile chcesz procentu? – przerwał książę.
– Drobiazg, o którym nie mają potrzeby mówić wasze święte usta. Za piętnaście talentów da książę pięć talentów na rok, a w ciągu trzech lat ja wszystko odbiorę sam, tak że wasza dostojność nawet nie będzie wiedzieć…
– Dasz mi dzisiaj piętnaście talentów, a za trzy lata odbierzesz trzydzieści?…
– Prawo egipskie dozwala, ażeby suma procentów wyrównała pożyczce – odparł zmieszany Fenicjanin.
– Ale czy to nie za dużo?
– Za dużo?… – krzyknął Dagon. – Każdy wielki pan ma wielki dwór, wielki majątek i płaci tylko wielkie procenta. Ja wstydziłbym się wziąć mniej od następcy tronu; a i sam książę mógłby kazać mnie zbić kijami i wypędzić, gdybym ośmielił się wziąć mniej…
– Kiedyż przyniesiesz pieniądze?
– Przynieść?… O bogowie! tego jeden człowiek nie potrafi. Ja zrobię lepiej: ja załatwię wszystkie wypłaty księcia, ażebyś wasza dostojność nie potrzebował myśleć o takich nędznych sprawach.
– Alboż ty znasz moje wypłaty?
– Trochę znam – odparł niedbale Fenicjanin. – Książę chce posłać sześć talentów dla armii wschodniej, co zrobią nasi bankierzy w Chetem80 i Migdolu81. Trzy talenty dostojnemu Nitagerowi i trzy dostojnemu Patroklesowi, to załatwi się na miejscu… A Sarze i jej ojcu Gedeonowi ja mogę wypłacać przez tego parcha82 Azariasza… Tak nawet będzie lepiej, bo oni oszukaliby księcia w rachunkach…
Ramzes niecierpliwie zaczął chodzić po pokoju.
– Więc mam ci dać rewers na trzydzieści talentów? – zapytał.
– Jaki rewers?… Po co rewers?… Co ja bym miał z rewersu?… Mnie książę odda w dzierżawę na trzy lata swoje folwarki w nomesach: Takens83, Ses84, Neha-Ment85, Neha-Pechu86, w Sebt-Het87, w Habu88…
– Dzierżawa?… – rzekł książę. – Nie podoba mi się to…
– Więc z czego ja odbiorę moje pieniądze… moje trzydzieści talentów?…
– Zaczekaj. Muszę najpierwej zapytać dozorcy stodół, ile przynoszą mi rocznie te majątki.
– Po co wasza dostojność ma zadawać sobie tyle pracy?… Co wie dozorca?… On nic nie wie, jakem uczciwy Fenicjanin. Każdego roku jest inny urodzaj i inny dochód… Ja mogę stracić na tym interesie, a wtedy dozorca nie zwróci mi…
– Ale widzisz, Dagonie, mnie się zdaje, że te majątki przynoszą daleko więcej aniżeli dziesięć talentów rocznie…
– Nie chce książę zaufać mi, dobrze. Ja, na wasz rozkaz, mogę opuścić folwarki w Ses… Nie jest książę jeszcze pewny mego serca?… No, więc ja jeszcze ustąpię Sebt-Het… Ale po co tu dozorca? On księcia będzie uczył mądrości?… O Astoreth! ja bym stracił sen i apetyt, gdyby jaki dozorca, poddany i niewolnik, śmiał poprawiać mojego miłościwego pana. Tu potrzebny tylko pisarz, który napisze, że wy, najdostojniejszy panie, oddajecie mi w dzierżawę na trzy lata folwarki w tym, tym i tym nomesie. I potrzeba szesnastu świadków, że mnie spotkał taki honor od księcia. Ale po co służba ma wiedzieć, że ich pan pożycza ode mnie pieniądze?…
Znudzony następca wzruszył ramionami.
– Jutro – rzekł – przynieś pieniądze i sprowadź sobie pisarza i świadków. Ja o tym myśleć nie chcę.
– Ach, jakie mądre słowa! – zawołał Fenicjanin. – Obyś, najdostojniejszy panie, żył wiecznie…
Rozdział IX
Po lewej stronie Nilu, na brzegu północnym przedmieścia Memfis, znajdował się folwark, który następca tronu oddał na mieszkanie Sarze, córce Żyda Gedeona.
Była to posiadłość na trzydzieści pięć morgów89 rozległa, tworząca niewielki kwadrat, który ze szczytu domu ogarniało się wzrokiem jak na dłoni. Grunta folwarku leżały na wzgórzu i dzieliły się na cztery kondygnacje. Dwie najniższe i najobszerniejsze, które Nil zawsze zalewał, były przeznaczone pod uprawę zbóż i jarzyn. Na trzeciej kondygnacji, która czasami nie ulegała wylewom, rosły palmy, figi i inne drzewa owocowe. Na czwartej, najwyższej, był ogród zasadzony drzewami oliwnymi, winem, orzechami i kasztanami słodkimi, wśród których znajdował się dom.
Dom był drewniany, jednopiętrowy, jak zwykle z tarasem, nad którym wznosił się płócienny namiot. Na dole mieszkał czarny niewolnik Ramzesa, na górze Sara ze swoją krewną i służącą Tafet. Dom był otoczony murem z niepalonej cegły, za którym w pewnej odległości znajdowały się budynki dla bydła, parobków i dozorców.
Pokoje СКАЧАТЬ
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89