Название: Małe niedole pożycia małżeńskiego
Автор: Оноре де Бальзак
Издательство: Public Domain
Жанр: Зарубежная классика
isbn:
isbn:
Dyskusja zaczęła się po śniadaniu. Wszelkie dyskusje małżeńskie zaczynają się nieodmiennie w tej porze dnia.
Mężczyzna, choćby chciał nawet, nie może podjąć żadnej dyskusji z żoną swoją w łóżku: zbyt wiele przewag ma ona wówczas nad nim i zbyt łatwo może go doprowadzić do milczenia. Opuszczając łóżko małżeńskie zamieszkałe przez ładną kobietę, ma się zazwyczaj dobry apetyt, o ile się jest młodym. Śniadanie jest posiłkiem z natury swojej wesołym; wesołość nie lubi rozumować. Słowem, zwykle zaczynasz sprawę po wypiciu swojej kawy lub herbaty.
Ułożyłeś sobie na przykład, że umieścisz twego syna w pensjonacie. Wszyscy ojcowie są to obłudnicy i żaden z nich nie przyzna, że jego własna latorośl nieraz go mocno niecierpliwi, kiedy już zaczyna bujać o własnych siłach, wszystkiego dotykać wścibskimi rękami i ciskać się po całym domu niby kijanka w stawie. Twój syn przez dzień cały krzyczy, kwiczy i miauczy; łamie, tłucze i wala51 meble, a meble są drogie; ze wszystkiego struga pałasze, niszczy twoje papiery, sporządza kapelusze stosowane52 z gazety, której jeszcze nie zdążyłeś przeczytać.
Matka mówi mu: „weź!” na wszystko, co należy do ciebie, ale mówi: „Nie rusz!” na wszystko, co należy do niej.
Przebiegła niewiasta okupuje sobie spokój kosztem rzeczy należących do ciebie. Jej zła wiara dobrej matki zastawia się dzieckiem w każdej potrzebie, dziecko jest jej wspólnikiem. Oboje sprzymierzeni są przeciw tobie, jak Robert i Bertrand przeciw grubemu kapitaliście. Dziecko jest tą siekierą, którą trzebi się wszystko w twoim państwie. Wdziera się tryumfalnie lub podstępnie się zakrada do twojej garderoby, wychodzi przystrojone w twoje używane majtki, wywleka na wierzch najskrytsze tajemnice twojej tualety53. W czasie wizyty waszej przyjaciółki, dla której masz pewien kulcik, wykwintnej pani de Fischtaminel, wynosi do salonu twój pasek do ściskania brzucha, pomadę do woskowania wąsów, stare kamizelki wypełzłe pod pachami, skarpetki lekko poczerniałe na piętach, a pożółkłe na końcach. Jak tu tłumaczyć, że te brzydkie plamy pochodzą wyłącznie od skóry obuwia?
Żona twoja śmieje się, patrząc na twoją przyjaciółkę, ty nie masz odwagi wybuchnąć, śmiejesz się także, ale jakim śmiechem! Znają go potępieńcy.
Dziecko to przyprawia cię o paniczny strach, gdy kiedykolwiek nie zastaniesz brzytew na swoim miejscu. Gdy się na niego gniewasz, malec pokazuje ci dwa rzędy zębów lśniących jak perły; gdy go łajesz54, płacze. Przybiega matka! I jaka matka! Matka, która gotowa jest cię znienawidzić, jeżeli nie ustąpisz w tej chwili. Nie ma mezzo termine55 u kobiet: albo się jest potworem, albo najlepszym z ojców.
Są chwile, w których rozumiesz Heroda i jego osławione rozkazy rzezi niewiniątek, które przewyższyć zdołał tylko nasz dobry monarcha Karol X!
Żona twoja usiadła na sofie, ty przechadzasz się po pokoju. Nagle zatrzymujesz się i stawiasz jasno kwestię, rzucając to zdanie:
– Linko, stanowczo trzeba oddać Karolka na pensję.
– Karolek nie może iść na pensję – odpowiada głosem spokojnym i łagodnym.
– Karolek ma sześć lat; jest to wiek, w którym zaczyna się wychowanie męskie.
– Po pierwsze nie w szóstym, lecz w siódmym roku. Książęta krwi przechodzą z rąk guwernantki do rąk ochmistrza dopiero w siódmym roku. To masz autorytet, jeżeli chcesz. Nie rozumiem, dlaczego dla dzieci mieszczańskich nie miałyby wystarczać prawidła, które są dobre dla rodzin monarszych. Czy może dla swego syna masz większe wymagania? Mały król rzymski…
– Król rzymski nie jest dla mnie żadną powagą.
– Król rzymski nie jest synem cesarza Napoleona?… – odwraca kwestię. – Także coś nowego! Czy może chcesz rzucać podejrzenie na cesarzową? Powiła go przy pomocy doktora Dubois w obecności…
– Wcale o tym nie mówiłem…
– Kiedy ty mi nigdy nie dasz skończyć, Adolfie.
– Mówię tylko, że król rzymski… – zaczynasz podnosić głos. – król rzymski, który miał zaledwie cztery lata, kiedy opuścił Francję, nie może służyć za przykład.
– To nie przeszkadza, że książę Bordeaux56 został powierzony w siódmym roku życia panu de Riviere, swemu ochmistrzowi. (Logika!)
– Z księciem Bordeaux to sprawa zupełnie inna…
– Zatem przyznajesz, że nie można oddać dziecka na pensję przed ukończeniem lat siedmiu? – mówi z emfazą57. (Jeszcze logika!!)
– Wcale nie mówię tego, moja droga. Jest różnica pomiędzy wychowaniem publicznym, a wychowaniem tak odrębnym.
– Toteż dlatego właśnie nie chcę się zgodzić na umieszczenie Karolka w pensjonacie. Na to trzeba być o wiele silniej rozwiniętym.
– Karolek jest na swój wiek bardzo silny.
– Karolek?… Och, ci mężczyźni! Ależ on jest bardzo wątłej budowy, ma to po tobie. (Ty i tobie zaczyna się). Jeżeli chcesz zaprzepaścić swoje dziecko, to go tylko oddaj na pensję. Ale ja nie od dziś widzę, że ty tego dziecka znosić nie możesz.
– Dobrze! Teraz nie mogę znosić mego syna; szybko idziemy! Ależ my jesteśmy przed naszymi dziećmi odpowiedzialni za ich przyszłość! Trzeba raz wreszcie zacząć wychowanie Karolka; tutaj nabiera najgorszych przyzwyczajeń, nie słucha nikogo, myśli, że wszystko koło niego się kręci; bije kogo może, a nikt mu nie odda. Powinien koniecznie znaleźć się w otoczeniu rówieśników, inaczej nabierze najnieznośniejszego charakteru.
– Dziękuję ci, więc to znaczy, że ja źle wychowuję mego syna?
– Tego wcale nie mówię; tylko że zawsze znajdziesz dość wybornych argumentów, aby, mimo wszystko, zatrzymać go przy sobie.
Tutaj ty i tobie zaczyna padać z twojej strony i ton dyskusji się zaostrza. Twoja żona lubi ci rzucać w oczy twoje rzekome braki, ale nie znosi pod tym względem wzajemności.
– Nareszcie wypowiedziałeś się! Chcesz mi wydrzeć moje dziecko, czujesz, że ono stoi pomiędzy nami, zazdrosny jesteś o własne dziecko, chcesz mieć zupełną swobodę w tyranizowaniu mnie i dlatego poświęcasz swego syna! Och, nie trzeba być zbyt przenikliwą, aby to zrozumieć.
– Ależ СКАЧАТЬ
51
52
53
54
55
56
57