Czas dobiega końca. Przemysław Słowiński
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Czas dobiega końca - Przemysław Słowiński страница 26

Название: Czas dobiega końca

Автор: Przemysław Słowiński

Издательство: PDW

Жанр: Эзотерика

Серия:

isbn: 9788380795365

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      Ukończył Wyższe Seminarium Duchowne i 15 września 1867 roku został wyświęcony na kapłana. Przez sześć lat pracował jako wikariusz w Harcie koło Dynowa i w katedrze w Przemyślu. Następne dwa lata studiował pedagogikę, filozofię i historię na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie i Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. W roku 1875 został mianowany proboszczem w miejscowości Gać. Głównym problemem było tam pijaństwo. Ksiądz Markiewicz na początku swojej pracy nieustannie modlił się o nawrócenie parafian, ale nie zaniedbywał również środków czysto ludzkich, aby temu zaradzić. Stopniowo zainteresował młodzież i mężczyzn grą w szachy: zakupił większą liczbę szachownic, zbierał młodzież u siebie i uczył gry. Te i inne zabiegi sprawiły, że niedługo potem karczma zaczęła świecić pustkami.

      Dwa lata później został proboszczem w Błażowej, gdzie był inicjatorem rozwoju przemysłu tkackiego. Od początku swego kapłaństwa wykazywał się szczególną wrażliwością na religijne, moralne i materialne zaniedbanie dzieci i młodzieży, a także niedolę prostego ludu. Wypowiedział ostrą walkę wadom narodowym Polaków. Rozwiązanie problemów społecznych widział w dobrym wychowaniu dzieci i młodzieży oraz podniesieniu moralnym całego społeczeństwa.

      O piątej rano czekał już w konfesjonale na penitentów: „Kapłan, czekający w konfesjonale – mawiał – jest wołającym głosem dobrego Pasterza. Na niejedną duszę więcej działa widok oczekującego spowiednika niż kazanie”. Pracował wśród więźniów jako kapelan. W wolnych chwilach, swoim zwyczajem, udawał się do pobliskich wiosek, aby katechizować dzieci, które pasły krowy. Dzieciaki początkowo były nieufne. Potem już na sam jego widok biegły ku niemu.

      W roku 1885 wyjechał do Włoch, gdzie został uczniem świętego Jana Bosko i salezjaninem.

      Towarzystwo Salezjańskie (Towarzystwo św. Franciszka Salezego; nazwa łacińska: Societas Sancti Francisci Salesii; skrót zakonny SDB) – zostało założone w 1859 roku przez księdza Jana Bosko (1815–1888) w celu kontynuowania jego pracy z młodzieżą i dziećmi. Ksiądz Jan Bosko swoje życie poświęcił młodzieży i dzieciom, organizując dla nich oratoria (miejsca nauki, zabawy, modlitwy i pracy), a także szkoły dające zawód i szanse dalszej nauki. W 1876 roku ta nowa wspólnota zakonna liczyła już 330 członków. W 1887 roku (tzn. na rok przed śmiercią ks. Bosko) zgromadzenie liczyło 1049 zakonników. Salezjanie w dalszym ciągu pracują z młodzieżą w szkołach, oratoriach, świetlicach, domach poprawczych, prowadzą parafie i wyjeżdżają na misje.

      Po powrocie do Polski w roku 1892 objął parafię w Miejscu Piastowym, gdzie zajmował się w utworzonych przez siebie zakładach wychowawczych młodzieżą opuszczoną i zaniedbaną, prowadził też działalność wydawniczą, m.in. zapoczątkował wydawanie miesięcznika „Powściągliwość i Praca”. W 1897 roku skierował do biskupa przemyskiego i do papieża Piusa IX prośbę o pozwolenie na założenie Zgromadzenia Michała Archanioła, opartego na duchowości i statutach opracowanych przez św. Jana Bosko. Mimo usilnych starań nie doczekał się chwili zatwierdzenia zgromadzenia. Stało się to dopiero po jego śmierci (gałąź męską zatwierdzono w 1921, a gałąź żeńską w 1928 r.). Naśladując działalność Jana Bosko w ramach Towarzystwa Powściągliwość i Praca do 1907 roku założył trzy przytułki wychowawcze w Galicji.

      O tym, że ksiądz Marek był wielkim wychowawcą, patriotą i społecznikiem, wie wiele osób. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że był nie tylko wspaniałym duchownym, który postrzegał swoje kapłaństwo jako misję, ale także posiadł dar widzenia tego, co nieodgadnione. Był zarazem jasnowidzem i prorokiem, autorem i wydawcą wielu publikacji oraz dramatu pt. Bój bezkrwawy, w którym przepowiedział wybuch II wojny światowej, a także wybór naszego rodaka na papieża…

* * *

      Był rok 1863. Dzień 3 maja – 73. rocznica uchwalenia przez Sejm Czteroletni sławnej konstytucji, która wprowadziła ład do zanarchizowanych rządów magnaterii26. Od 22 stycznia na terenie zaboru rosyjskiego trwało powstanie, ogłoszone Manifestem wydanym w Warszawie przez Tymczasowy Rząd Narodowy. (1 lutego wybuchło na Litwie). Wielu młodych Polaków zaciągało się w powstańcze szeregi. Przekraczali  graniczne kordony, by walczyć o wolność Ojczyzny. Mijały kolejne tygodnie, a później miesiące walk z wojskami rosyjskimi. W wielu szkołach Galicji setki gimnazjalistów porzucało naukę, narażając własne życie, skazując swoich najbliższych na szykany ze strony władz zaborczych i przyłączało się do powstańców. Inni tę trudną decyzję odkładali na czas po zdaniu matury, wierząc w zwycięstwo oddziałów polskich.

      Z podobnym zamiarem nosił się także młody Bronisław Markiewicz. I zapewne poszedłby za głosem serca, gdyby nie wydarzenie, pod wpływem którego zdecydował się wstąpić do seminarium duchownego. Zamiast podzielić losy swoich rówieśników, podjął inną walkę o dobro  – „bój bezkrwawy” o ludzkie dusze.

      W miesięczniku „Powściągliwość i Praca” z maja 1932 roku ksiądz Stanisław Szpetnar zamieścił obszerne fragmenty rozmowy, którą przeprowadził z bohaterem opisywanej właśnie historii:

      „Było to 3 maja 1863 roku – wspominał ksiądz Markiewicz. – Właśnie wtedy zdawałem maturę gimnazjalną w Przemyślu. Tegoż dnia kolega mój Józef Dąbrowski, zdyszany i cały blady wpada do mej izby i ze wzruszeniem opowiada mi, że z całym gronem kolegów spotkał na ulicy jakiegoś niezwykłego młodzieńca wiejskiego lat 16. Był ubrany w białą siermięgę przepasaną pasem, z różańcem w ręku, z obliczem rozpromienionym, z wielkim przejęciem i uniesieniem ducha opowiadał dziwne rzeczy dotyczące Polski i świata. Mówił o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości Polski, o księciu Żelaznym, o sławnych mężach naszego Narodu, o wszechświatowej wojnie, o zmartwychwstaniu Polski i wielkiej przyszłości naszej Ojczyzny.

      Tajemniczy młodzieniec opowiadał o jakimś polskim kapłanie, który z całym zaparciem się siebie i poświęceniem odda się duszpasterstwu wśród ludu i który uda się na południe do wielkiego męża Bożego, a wróciwszy po latach założy pod Karpatami zgromadzenie zakonne oddane wychowaniu opuszczonej i bezdomnej młodzieży, którego zakłady rozszerzą się na całą Polskę i na cały świat, wydadzą uczonych i świętych… Znamienne było to, że ten prosty na pozór młodzieniec przemawiał językiem człowieka wysoce uczonego.

      Gdy zaś Józef Dąbrowski zagadnął owego młodzieńca, jakie ma na to dowody i znaki, że się ziści to, co przepowiada, młodzieniec rzekł: – Dowody? Zaraz ci dam. – I wziąwszy Dąbrowskiego ze sobą, odkrył mu tajniki jego duszy, dodając, że jeśli się nie nawróci, marnie zginie (…).

      Pod wrażeniem tych proroczych słów Dąbrowski przystąpił niezwłocznie do Świętych Sakramentów, odprawił spowiedź z całego życia, a potem razem z ks. Markiewiczem wstąpił do seminarium duchownego w Przemyślu”.

      Ów młodzieniec zapowiedział między innymi posłannictwo polskiego księdza, który najpierw pojedzie na południe Europy, aby spotkać się z mężem Bożym i zaczerpnąć z jego charyzmatu, a potem wróci do Polski i podejmie działalność wychowawczą wśród biednej, opuszczonej młodzieży. Ta część przepowiedni zrobiła szczególne wrażenie na młodym Markiewiczu, który postanowił ideał księdza, zapowiedzianego przez młodzieńca, zrealizować we własnym życiu.

      „Ks. Markiewicz od pierwszej chwili miał przekonanie, że tym dziwnym młodzieńcem był nie kto inny, tylko СКАЧАТЬ



<p>26</p>

W okresie zaborów celebrowanie rocznic Konstytucji 3 maja było zakazane przez wszystkich zaborców. Polacy, którzy odważyli się obchodzić publicznie to święto, byli surowo karani przez policję.