Название: Czas dobiega końca
Автор: Przemysław Słowiński
Издательство: PDW
Жанр: Эзотерика
isbn: 9788380795365
isbn:
Historia objawienia jest jednak nieco starsza, niż wynikałoby z przedstawionej wyżej opowieści o pasterzu Sikatce. Sięga początku XIX wieku, kiedy to żołnierz Tomasz Kłossowski w dniach 16–19 października 1813 roku wziął udział w „bitwie narodów” pod Lipskiem. Było to największe starcie wojen napoleońskich i największa klęska Napoleona, większa nawet od symbolicznej klęski pod Waterloo i sławetnego odwrotu spod Moskwy w roku 1812. Jej wynik zadecydował o historii Polski i Europy na najbliższe sto lat. To właśnie pod Lipskiem 200 lat temu przesądzony został nie tylko los „boga wojny”, ale także całego kontynentu europejskiego na cały wiek. Tam nastąpił prawdziwy koniec Księstwa Warszawskiego. Przyszłość Polski wyszła z rąk Napoleona i przeszła w ręce cara Aleksandra I i jego sojuszników z Austrii i Prus.
W „bitwie narodów” uczestniczyło 16 nacji. Po obu stronach walczyło ponad pół miliona żołnierzy. Dysproporcja sił była ogromna. 18 października, gdy decydowały się jej losy, pod rozkazami Napoleona stało około 160 tysięcy ludzi. Siły koalicji były mniej więcej dwukrotnie większe. Szacuje się je na od 320 do 360 tysięcy żołnierzy. Obie strony posiadały potężną artylerię. Także w artylerii przewaga koalicji była dwukrotna.
Bitwa miała tragiczne skutki dla Polaków. Zabitych i rannych zostało około siedmiu tysięcy. Do niewoli dostało się około trzech tysiecy. Książę Józef Poniatowski, mianowany w czasie jej trwania przez Napoleona marszałkiem Francji, utonął w Elsterze, wcześniej będąc kilkakrotnie ranny. Z piechoty ocalało tak niewielu, że z niedobitków utworzono później tylko jeden pułk pieszy. Koalicja triumf swój opłaciła również wielkimi stratami: około 70 tysięcy zabitych i rannych.
Wspomniany Tomasz na polu bitwy został śmiertelnie ranny. Leżąc na ziemi bez szansy na ratunek zaczął modlić się gorliwie do Matki Bożej, prosząc o pomoc. Jednocześnie ściskał w ręce medalik z Jej wizerunkiem, który nosił na szyi. Wówczas zobaczył idącą po pobojowisku piękną kobietę w amarantowej sukni ze znakiem Orła Białego na piersi. Gdy podeszła bliżej, rozpoznał w niej Matkę Bożą. Według jego świadectwa Maryja ukazała się mu w koronie na głowie i w złocistym płaszczu, na którym widniały symbole męki Pańskiej: cierniowa korona, bicze, gwoździe i włócznia. Obiecała Tomaszowi, że wróci do domu. Poleciła jednak, aby po powrocie odnalazł wizerunek najwierniej ją przedstawiający. Powiedziała też, aby po znalezieniu wizerunku, umieścił go w miejscu publicznym, aby ludzie się o nim dowiedzieli.
Kłossowski rzeczywiście ocalał i powrócił do domu, a konkretnie do Izabelina, wioski położonej niedaleko Lichenia. Pozbawiony majątku za udział w powstaniu wybudował kuźnię w Izabelinie koło Lichenia Starego i pracował w niej jako kowal. Chcąc spełnić prośbę Matki Bożej, wiele pielgrzymował pragnąc odnaleźć obraz, o którym wspomniała. Poszukiwania zajęły mu ni mniej, ni więcej, tylko 23 lata. Wreszcie, w 1836 roku, wybrał się na pielgrzymkę do Częstochowy. Kiedy już wracał do domu, we wsi Lgota pod Częstochową, zobaczył grupkę pielgrzymów modlących się przy wizerunku Matki Bożej namalowanym na modrzewiowym drewnie, umieszczonym w przydrożnej kapliczce. Podszedł bliżej i spostrzegł, że niewielki obraz przedstawia Matkę Bożą taką, jaką Ją widział w czasie objawienia. Za pozwoleniem właściciela zabrał go i zawiesił w swoim domu.
Przez lata Kłossowski modlił się przed nim, jednak po ciężkiej chorobie postanowił w 1844 roku umieścić obraz na sośnie w grąblińskim lesie. W ten sposób w całości wypełnił przyrzeczenie dane przed laty Matce Bożej. Był to właśnie ten sam obraz, przed którym sześć lat później modlił się Mikołaj Sikatka… Tomasz Kłossowski zmarł w 1848 roku.
Przepowiednia Licheńska (cytowane fragmenty pochodzą z książeczki autorstwa kustosza sanktuarium ks. Eugeniusza Makulskiego Prawdziwa historia objawień w Licheniu):
„Najbardziej podstępne zamiary ciemiężycieli rozbiją się o wasze matki. One dadzą narodowi liczne i bohaterskie dzieci. Te dzieci, w czasie powszechnej pożogi świata, wywalczą wolną ojczyznę. Szatan będzie siał niezgodę pośród braci. Nie zagoją się jeszcze wszystkie rany i nie dorośnie jedno pokolenie, a ziemia, powietrze i morza obleją się krwią tak obfitą, jakiej dotąd nie było. Ta ziemia będzie przesiąknięta łzami męczenników świętej sprawy.
W sercu kraju młodzież legnie na ofiarnym stosie. Niewinne dzieci poginą od miecza. Ci nowi, a nieprzeliczeni męczennicy będą za wami błagać przed tronem sprawiedliwości Boga, gdy będzie bój ostateczny o duszę całego narodu, gdy będzie sąd nad wami. W ogniu długich doświadczeń oczyści się wiara, nie zgaśnie nadzieja, nie ustanie miłość. Będę chodziła między wami, będę was bronić, będę wam pomagać, przez was pomogę światu. Ku zdumieniu wszystkich narodów świata – z Polski wyjdzie nadzieja udręczonej ludzkości. Wtedy poruszą się wszystkie serca radością, jakiej nie było przez tysiąc lat.
To będzie znak największy dany narodowi na opamiętanie i ku pokrzepieniu. On was zjednoczy. Wtedy na ten kraj udręczony i upokorzony spłyną łaski wyjątkowe, jakich nie było od tysiąca lat. Młode serca się poruszą. Seminaria duchowne i klasztory będą przepełnione. Polskie serca rozniosą wiarę na Wschód i Zachód, Północ i Południe. Nastanie Boży pokój. Jeśli naród polski poprawi się, będzie pocieszony, ocalony, wywyższony, za przykład dawany innym narodom.
Szatan będzie z nim walczył na wszelki sposób, aby nie dopuścić do jego odrodzenia, ale ostateczne zwycięstwo będzie ze mną. Nie dajcie się uwieść piekielnemu smokowi, ale dochowajcie wierności Bogu, ja was swym płaszczem okryję od śmiertelnych nieszczęść. Tego kraju, tego Narodu, ile razy będzie się do mnie uciekał, nigdy nie opuszczę, ale obronię i do swego serca przygarnę (…). Ja to będę królowała memu Narodowi na wieki (…). Na tym miejscu będzie zbudowany klasztor, gdzie mi służyć będą moi synowie”.
„Ponownie słyszymy o wielkiej obietnicy, o wyróżnieniu naszego narodu i jego globalnej roli – pisze Wincenty Łaszewski. – Obietnica ta została jednak uwarunkowana naszym nawróceniem… Znowu pojawia się wzmianka o istnieniu polskiej samoopatrzności. To od niej zależy stopień działania Opatrzności niebieskiej, która – jak zapowiada Matka Najświętsza – jest w stanie dokonać rzeczy zadziwiających, nieoglądanych przez tysiąc lat. Dopowiedzmy, że proroctwo licheńskie nie byłoby niczym szczególnym, gdyby nie pierwsze słowa Maryi, wskazujące na to, że kiedyś (Matka Boża nie mówi, w którym pokoleniu to się stanie) jedynie Polska odpowie w pełni na Boże zaproszenie do życia według przykazań z Nieba, a nie zgodnie z dekalogiem tego świata.
Bóg obiecuje nam nagrodę za złamanie obowiązującego od wieków stylu życia, podejmiemy się bowiem rzeczy skrajnie trudnych: staniemy się krajem żyjącym Ewangelią! Na razie jednak towarzyszący objawieniom wizerunek Matki Bożej Licheńskiej pozostaje obrazem «Bolesnej Królowej Polski». Jakby Niebo chciało nam zwrócić uwagę na konieczność porzucenia grzechu i podjęcia wspomnianej «poprawy». Czy dopóki w tytule Pani z Lichenia pozostanie słowo «Bolesna», proroctwo będzie trwać w uśpieniu, czekając na czasy, gdy Polacy ruszą drogą trwałego nawrócenia?”.
„Dzisiaj zdaje się, że powracamy do czasów pogaństwa i ateizmu, potrzeba nam takiej nauki płynącej z objawień licheńskich, aby nie stało się z nami to, co wtedy, czyli nie СКАЧАТЬ