Jak wam się podoba. Уильям Шекспир
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Jak wam się podoba - Уильям Шекспир страница 3

СКАЧАТЬ starszy braciszku, jeszcześ na to za młody.

      Chwyta go za gardło.

      OLIWER

      Śmiesz się na mnie porywać, nikczemny gburze?

      ORLANDO

      Nie jestem gburem, ale najmłodszym synem Rolanda de Bois4; on jest moim ojcem, a ten jest sto razy gburem, kto śmie utrzymywać, że taki ojciec gbura spłodził. Gdybyś mi nie był bratem, póty tej ręki nie spuściłbym ci z gardła, póki bym drugą nie wydarł ci języka za takie słowo. Sam się zelżyłeś.

      ADAM

      Kochani panowie, trochę cierpliwości. Przez wzgląd na pamięć ojca pogódźcie się!

      OLIWER

      Puść mnie!

      ORLANDO

      Nie puszczę, póki mnie nie wysłuchasz do końca. Ojciec nakazał ci testamentem, żebyś mi dobre dał wychowanie, a ty wychowałeś mnie jak parobka; zaćmiłeś, przygasiłeś we mnie wszystkie szlacheckie przymioty; ale duch ojca mężnieje w moich piersiach i nie ścierpię tego dłużej. Albo więc daj mi ćwiczenie, jakie szlachcicowi przystoi, albo wypłać mi lichą sumę ojcowskim testamentem przekazaną, a pójdę z nią w świat szukać szczęścia.

      OLIWER

      A potem żebrać, gdy wszystko przetrwonisz. Bardzo dobrze, paniczu, nie chcę się dłużej o los twój kłopotać. Będziesz miał, czego żądasz. A teraz, proszę cię, puść mnie!

      ORLANDO

      Nie chcę cię krzywdzić więcej, niż moje dobro wymaga.

      OLIWER

      Precz z nim i ty, stary kundlu!

      ADAM

      Stary kundlu! To moja nagroda. Prawda, straciłem zęby na waszej usłudze. Bóg z moim starym panem! On by tych słów nie powiedział.

      Wychodzą: Orlando i Adam.

      OLIWER

      Czy to już tak? Przerastać mnie zaczynasz? Potrafię ja i bujność twoją wyleczyć, i tysiąca talarów ci nie dać. Hej! Dionizy!

      DIONIZY

      wchodząc:

      Czy wielmożny pan woła?

      OLIWER

      Czy Karol, zapaśnik książęcy, nie był tu i nie chciał ze mną rozmawiać?

      DIONIZY

      I owszem, wielmożny panie, stoi u bramy i natrętnie prosi o posłuchanie.

      OLIWER

      Zawołaj go! Wychodzi Dionizy. Wyborny środek! Jutro zapasy.

      Wchodzi Karol.

      KAROL

      Dzień dobry panu.

      OLIWER

      Kochany panie Karolu, co za nowe nowiny na nowym dworze?

      KAROL

      Nie ma na dworze nowin, prócz starych nowin, jak na przykład, że stary książę był wygnany przez młodszego swego brata, nowego księcia; że trzech lub czterech przywiązanych panów poszło z nim na dobrowolne wygnanie; ziemie ich bogacą nowego księcia, dał im też chętnie pozwolenie wędrówki.

      OLIWER

      A Rozalinda, córka księcia, czy także razem z ojcem wygnana?

      KAROL

      O nie, bo córka nowego księcia, jej krewna, z którą się wychowała od kolebki, tak ją kocha, że alboby z nią była na wygnanie poszła, alboby umarła, zostawszy bez niej.

      OLIWER

      Gdzie zamierza osiąść stary książę?

      KAROL

      Powiadają, że jest już w Lesie Ardeńskim, otoczony tłumem wesołych towarzyszy, z którymi żyje jak stary Robin Hood angielski. Słyszałem, że co dzień tam ściągają nowe stada młodych panów, gdzie im czas płynie bez troski, jakby w złotym wieku.

      OLIWER

      Ale, ale, czy to prawda, że jutro pasujesz się w przytomności5 młodego księcia?

      KAROL

      Prawda niewątpliwa i to jest właśnie powodem moich odwiedzin. Słyszałem z boku, że młodszy brat wasz, Orlando, chce przebrany próbować się ze mną. W jutrzejszych zapasach idzie o mój kredyt, a kto mi się wymknie bez połamanych żeber, będzie mógł sobie winszować. Brat wasz jest delikatny i młody; przez miłość ku wam nie chciałbym go poturbować, jak będę musiał dla mego honoru, jeśli stanie w szranki. Przychodzę więc w przyjacielskiej myśli uwiadomić was o wszystkim, żebyście mogli albo od zamiaru go odwieść, albo się nie gniewali na mnie, jeśli go spotka jaka nieprzyjemność, której sam szuka mimo mej woli.

      OLIWER

      Dziękuję ci, Karolu, za ten dowód miłości, którą, zobaczysz, jak sowicie zapłacę. I ja także słyszałem o projektach mojego brata i starałem się pobocznie z głowy mu je wybić; ale ani chciał słuchać. Powiem ci otwarcie, Karolu, że nie ma w całej Francji upartszego młokosa; ambitny, zazdrosny cudzych talentów. Czy uwierzysz? Knuje tajemne spiski przeciw mnie, swojemu rodzonemu bratu. Rób więc, co ci się podoba. Wszystko mi jedno, czy mu kark, czy mu palec ukręcisz. Radzę ci nawet mieć się na baczności, bo jeśli go ty tylko poturbujesz lub on świetnego nie odniesie nad tobą zwycięstwa, to albo truciznę ci zada, albo tajemnymi praktykami nastawać będzie na ciebie, póki w ten lub inny sposób życia ci nie odbierze. Wierzaj mi, a prawie ze łzami to wyznaję, nie ma dziś pod słońcem człowieka, co by tak był młody, a tak przewrotny. Mówię o nim z braterską względnością, bo gdybym chciał ci go w całej nagości przedstawić, ja bym płakać i rumienić się musiał, a ty byś bladł z podziwienia.

      KAROL

      Rad jestem, że do was przyszedłem. Jeśli się СКАЧАТЬ



<p>4</p>

de bois (fr.) – z lasu, leśny. [przypis edytorski]

<p>5</p>

przytomność (daw.) – obecność. [przypis edytorski]