Название: Tylko matka
Автор: Elisabeth Carpenter
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Крутой детектив
isbn: 978-83-8215-099-5
isbn:
W końcu idę odebrać. To na pewno telemarketer – nikt inny do mnie nie dzwoni.
– Halo?
Spodziewam się usłyszeć automat.
– Dzień dobry. Tu Luke z „Chronicle”. Możemy porozmawiać? Ma pani chwilę?
– Ja… Nie. Jest tu kilka osób.
Bez słowa pożegnania odkładam słuchawkę na widełki. Trzęsą mi się ręce. Najchętniej osunęłabym się na podłogę i zwinęła w kłębek. Tak bym zrobiła, gdyby nikogo tu nie było.
Nie sądziłam, że ten reporter znowu się odezwie – co u niego, nadal pracuje w gazecie? Utknął tu, jak my wszyscy.
A więc dziennikarze już wiedzą. Niedługo dowie się cała reszta. I wszystko zacznie się od nowa.
4
Kiedy zamykam oczy i myślę o Lucy, czuję zapach jej skóry. Węch to najsilniejszy zmysł: wystarczy lekki powiew, a natychmiast wracają wspomnienia. White Musk nazywały się te perfumy, tak powiedziała. Później znalazłem je w jednym z tych odlecianych sklepów… kupiłem kilka buteleczek.
Śliczna Lucy.
Pamiętam naszą pierwszą randkę. Poszliśmy do kina na Poznaj mojego tatę… Wniosłem na salę trochę wódki, w butelkach po wodzie gazowanej. Mało interesował mnie ten film. Zważywszy na tytuł, czy to nie ironia losu, że Lucy nie chciała przedstawić mnie swojemu tacie?
Ironia losu, dziś znam już takie wyrażenia. Przeczytało się parę książek.
Tamtego wieczoru była małomówna. Od dawna chciałem się z nią umówić. Najpierw zwróciła uwagę na niego, to jasne. Wszystkie to robią, ale z niewłaściwych powodów. On wolał myśleć, że może wśród nich przebierać – łudził się, tępy gnojek.
Kobiety. Teraz tak muszę o nich mówić. Już nie jestem chłopcem, mamo.
Założę się, że on poznał jej rodziców. Obleśny skurwiel. Wszędzie wlezie, jak świnia do koryta.
W końcu wylądowaliśmy z Lucy w moim aucie. Miałem wtedy starego grata. Usiedliśmy z tyłu. Powiedziałem, że specjalnie dla niej nagrałem taśmę.
„Nie powinieneś nic mi dawać”, oświadczyła.
„Dlaczego nie? Kocham cię”.
Prosta sprawa. Tak było.
„Wcale mnie nie kochasz”, odparła.
„Masz taką miękką skórę”, powiedziałem, gładząc ją palcem po policzku.
Przechyliła głowę w stronę mojej ręki, jakby nikt nigdy jej nie dotykał, choć bardzo tego pragnęła, niczym kociak, gdy się go drapie za uszami.
„Dzięki”, szepnęła.
Tak mi się przynajmniej wydawało.
Rozbłysły jej oczy – wiedziała, czego chce.
Wodziłem palcem po jej ustach, po szyi, dotknąłem piersi, nakryłem dłonią sutek. Westchnęła i lekko odchyliła się w tył.
Och, moja śliczna Lucy.
Sądziłem, że jest nieśmiała, ale tak nie było. Pocałowałem ją w szyję, potem niżej i niżej.
Po dwudziestu minutach rozmyśliła się.
„Więc jednak ci się nie podobam?”, zapytałem.
„O co ci chodzi?”
„Nie możesz tak mnie podpuszczać, Lucy”.
„Nie chciałam… Nie zrobię tego. To nie w porządku”.
Och, Lucy.
Lucy, Lucy, Lucy.
Zawsze będę pamiętał, jak wydałaś ostatnie tchnienie, jak z każdą minutą stygła twoja skóra. Na pewno nie chciałabyś się zestarzeć – mając taką twarz, piękną, gładką. Wyświadczyłem ci przysługę.
Zeszłaś z tego świata nieskalana. No, prawie.
Nie potrwa to zbyt długo. Wkrótce znajdę inną, podobną do ciebie.
Dziewczyn takich jak Lucy jest na pęczki.
5
Luke
Kiedy Luke delikatnie puka do drzwi frontowych, ma jakieś przyprawiające go o mdłości skurcze żołądka. Z nerwów czy z głodu? Dlaczego on w ogóle pracuje w tym zawodzie? Sięgając w niedaleką przeszłość, nie pamięta takiego ranka, żeby wyszedł z domu bez obaw, co przyniesie dzień. Najgorsze są poniedziałki. Chociaż również w piątki przynajmniej cztery razy przełącza budzik na „drzemkę”, zanim wstanie z łóżka.
Puka jeszcze raz, trochę mocniej.
Ostatni raz rozmawiał z nią siedemnaście lat temu, kilka dni po tym, jak Craig Wright trafił do więzienia. Był pełen podziwu, że ona ma w sobie tyle siły, że wytrzymała te czterdzieści pięć minut wywiadu, natomiast on czuł się jak intruz. Zatytułował artykuł jej słowami: „On złamał życie sobie i mnie”.
Tyle różnych wypowiedzi kołacze mu się w głowie – dużej części nigdy nie wykorzysta. Chętnie sformatowałby sobie mózg, wykasował z pamięci zbędne słowa, przykre wrażenia i obrazy.
W drzwiach staje Gillian Sharpe, matka Lucy, pierwszej ofiary.
– Cześć, Luke. Chętnie bym powiedziała, że miło cię znowu widzieć, ale zawsze spotykaliśmy się w nie najprzyjemniejszych okolicznościach. Bez urazy.
– Rozumiem – zapewnia ją i wchodzi do domu.
Ludzie ciągle do niego mówią: „Bez urazy”, choć w większości wcale nie mają tego na myśli. Przynajmniej nie jest taki bezwstydny jak inni reporterzy. Nie zrobiłby sensacji z niczego. A już na pewno nie z tragedii Gillian. Wówczas ledwie nauczył się przeprowadzać wywiad z osobą pogrążoną w żałobie. „Nie rozmawiaj w drzwiach domu”. „Rób przerwy, gdy to konieczne”. „Okazuj współczucie”. Był pewny, że wielu jego kolegów ze studiów nie przestrzegało tych zasad, zwłaszcza ten drań Damian, który obecnie pracuje w BBC Look North. Gdyby Luke mógł cofnąć czas, chyba też nie respektowałby tych zaleceń i może dzięki temu trafiłby do jakiejś ogólnokrajowej gazety.
Wtedy, przed laty, zauważył, że Gillian dba o aparycję. Czesała się na pazia, gładkie włosy do ramion były niemal СКАЧАТЬ