Название: Zatruty ogród
Автор: Alex Marwood
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Классические детективы
isbn: 978-83-7985-452-3
isbn:
24 PRZED KOŃCEM. 2014 40 | Romy 41 | Romy
25 WŚRÓD MARTWYCH. Listopad 2016 42 | Romy 43 | Sarah
26 PRZED KOŃCEM. 2015–2016 44 | Somer | 2015 45 | Romy | 2016
27 WŚRÓD MARTWYCH. Grudzień 2016 46 | Romy 47 | Romy
28 PRZED KOŃCEM. Czerwiec 2016 48 | Somer 49 | Somer 50 | Romy 51 | Romy
29 WŚRÓD MARTWYCH. Grudzień 2016 52 | Romy 53 | Sarah 54 | Sarah
30 PRZED KOŃCEM. Czerwiec 2016 55 | Somer
31 WŚRÓD MARTWYCH. Grudzień 2016 56 | Sarah
32 Epilog
33 Przypisy
Niesamowitej Erin Mitchell
Tak już głęboko we krwi ludzkiej brodzę,
Że równie ciężko w tył kroki odwodzić.
William Szekspir, Makbet; przełożył Leon Ulrich
Dajcie mi dziecię, nim skończy siedem lat, a pokażę wam mężczyznę.
Święty Ignacy Loyola
PROLOG
Zabijcie mnie.
Posterunkowa Nita Bevan uświadomiła sobie, że jej partner, Martin Coles, jest gadułą. Jeżdżą razem od trzech tygodni, a facetowi gęba się nie zamyka. Owszem, przydaje się, kiedy trzeba podnieść głos, ale przez resztę czasu gada i gada, i gada. A jak już wejdzie na jakiś temat, to nie ma zmiłuj. Nieważne, jak chłodne i zdawkowe są jej odpowiedzi ani jak błahy jest temat rozmowy – można mieć pewność, że kiedy Martin wróci do radiowozu i rzuci: „Na czym to ja skończyłem? A, tak”, podejmie przerwany wątek dokładnie w tym miejscu, w którym skończył, gdy nadeszło zgłoszenie. Jakby miał w głowie cholerną zakładkę.
Nie inaczej jest teraz, kiedy jadą Dolgellau Road. Temat dnia: tosty z serem i kto robi najlepsze. Ma nadzieję, że uporają się ze zgłoszeniem na tyle szybko, że zdążą do taniej knajpki w Fairbourne, która jego zdaniem jest lepsza od Old Station Café w Bala i Sea View w Barmouth.
– Rewelacyjny ser caerphilly i chutney z cebuli – mówi. – Mają tam też pyszne walijskie ciasteczka. Chyba lubisz walijskie ciasteczka, co?
Zabijcie mnie.
– Nie jestem pewna, czy miałam okazję je jeść – odpowiada Nita. W końcu jest w Walii dopiero od miesiąca. W Essex nie są one zbyt popularne.
– Nigdy nie jadłaś walijskich ciasteczek?! – woła zdumiony. – To tak, jakbyś nie żyła! – Skręcają za róg i ku jej uldze, widzą land rovera, którego szukali. Jego właściciel stoi obok ubrany jak farmer ze wzgórz, w kraciastą koszulę i kalosze.
– No to jesteśmy – rzuca Nita i parkuje na poboczu.
Mieszkańcy wzgórz dzielą się na dwie kategorie: gadatliwych, jak jej partner, i małomównych. Na szczęście Gavinowi Reesowi bliżej jest do tych drugich. I z całą pewnością nie zawraca sobie głowy lokalnymi przysmakami. W przeciwnym razie ślęczeliby tu cały dzień, zanim wzięliby się do roboty.
– Dzięki, że przyjechaliście – mówi. – Wolałbym nie wchodzić tam sam. Wtargnięcie i takie tam. Sami rozumiecie.
– Ale jest pan sąsiadem, tak? – pyta Nita.
– Tak. Jestem właścicielem farmy po drugiej stronie wzgórza. Ale ci tutaj nie są zbyt życzliwi. Nie lubią gości. Byłem tu ledwie kilka razy i zawsze wcześniej musiałem się umówić.
Są osiem kilometrów w głębi lądu, w pobliżu bujnych lasów liściastych na wzgórzach Parku Narodowego Snowdonia, lecz powietrze wypełniają wrzaski mew. Mew i kruków. Gdyby się nie znała, po zapachu, który unosi się w powietrzu, podejrzewałaby, że ktoś urządził sobie wśród drzew wysypisko śmieci. Spogląda na małą chatkę, wysoką metalową bramę i mur otaczający las. Wszystko jest zamknięte, a chatka wydaje się opuszczona.
– I myśli pan, że coś się stało, bo…?
Martin zamknął się i słucha z uwagą. Dziwny z niego człowiek. Można by pomyśleć, że nie zwraca na nic uwagi, ale w kontaktach z ludźmi ma niezawodne wyczucie.
– Chodzi o ten zapach – mówi rolnik.
– Aha – rzuca Nita. – Czyli nie jest on normalny?
– A pani wydaje СКАЧАТЬ