Wybór Crossa. Sylvia Day
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wybór Crossa - Sylvia Day страница 8

Название: Wybór Crossa

Автор: Sylvia Day

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788381395656

isbn:

СКАЧАТЬ się w duchu. Rzecz jasna, spodziewa się teraz, że zarekomenduję swoją pracodawczynię swemu facetowi. Z pewnością wyobraża sobie, że Gideon i ja spotykaliśmy się wystarczająco długo, by nasze zaręczyny stały się wiarygodne. Gdybym jej powiedziała, że pracuję w Waters Field & Leaman dłużej, niż jestem z Gideonem, a przecież zatrudniono mnie tutaj zaledwie kilka miesięcy temu, zaczęłaby się zastanawiać, czy nie chcę się wykpić. Co gorsza, byłam prawie pewna, że Gideon posłużył się kampanią reklamową wódki, aby wciągnąć mnie do swego świata na własnych warunkach. Dzięki temu jednak Mark przydzielił mi ciekawe zlecenie. Nie chciałam, żeby moje relacje z Gideonem w jakikolwiek sposób wpłynęły na przeniesienie punktu ciężkości z zasług i osiągnięć mego szefa na moją osobę.

      Christine skinęła głową.

      – Tak, faktycznie. Nie będę ci przeszkadzała w pracy. Nawiasem mówiąc, Mark także cię chwali. Cieszymy się, że jesteś w naszym zespole.

      Uśmiechnęłam się z przymusem, ale dzień był trudny od samego początku. Najpierw Gideon wyprowadził mnie z równowagi gadaniem o Corinne. Potem okazało się, że Megumi wciąż jest na zwolnieniu. Teraz zaczęto traktować mnie w pracy inaczej niż wcześniej, bo jestem mocno związana z Gideonem.

      Otworzyłam skrzynkę odbiorczą i zajęłam się przeglądaniem porannych maili. Rozumiałam, że Gideon chce, abym poczuła się tak jak on i dlatego wytoczył przeciwko mnie armatę w postaci Corinne. Wiedziałam, że rozmowa na temat Bretta nie będzie łatwa, dlatego ją odkładałam, ale gdy wreszcie do niej doszło, nie kierował mną żaden ukryty powód. Tak samo zresztą jak wtedy, gdy całowałam Bretta. Owszem, zraniłam Gideona, ale z całą pewnością nie zrobiłam tego celowo.

      On zaś świadomie zadał mi ból. Nie spodziewałam się, że może być do czegoś takiego zdolny. Tego ranka zaszła między nami jakaś ważna zmiana. Czułam, że Gideon zawiódł moje zaufanie.

      Czy on także zdawał sobie z tego sprawę? Czy rozumiał, jak wielki jest to problem?

      Odezwał się telefon na biurku. Odebrałam, recytując zwyczajowe powitanie.

      – Jak długo będziesz zwlekać z powiadomieniem mnie o swoich zaręczynach?

      Nie zdołałam powstrzymać westchnienia. Ten piątek naprawdę był dla mnie wyzwaniem.

      – Cześć, mamo. Miałam zamiar zatelefonować do ciebie podczas przerwy na lunch.

      – Wiedziałaś już wczoraj wieczorem! – powiedziała oskarżycielskim tonem. – Oświadczył ci się w drodze na kolację? Bo ani słowem nie wspomniałaś o zaręczynach, gdy rozmawialiśmy o tym, że poprosi o pozwolenie twego ojca i Richarda. Kiedy byliśmy u Ciprianiego, zobaczyłam pierścionek, ale nic nie mówiłaś, więc nie naciskałam, bo ostatnio jesteś taka drażliwa. I…

      – A ty ostatnio naruszyłaś prawo – wtrąciłam.

      – Gideon miał sygnet, więc pomyślałam, że może to jakaś zapowiedź albo coś…

      – Miałaś rację.

      – A potem o twoich zaręczynach czytam w Internecie! Okropność, naprawdę, Evo. Nie przystoi, by matka w ten sposób dowiadywała się o tym, że jej córka wychodzi za mąż!

      Wpatrywałam się w monitor niewidzącym wzrokiem. Moje serce galopowało.

      – Co? Gdzie w Internecie?

      – Proszę bardzo! HuffPost, strona szósta… I przyjmij do wiadomości, że przed końcem roku nie dam rady zorganizować stosownego wesela!

      Google nie przesłał mi jeszcze tej wiadomości, więc kliknęłam na link, który przeniósł mnie na blog plotkarski. Wpisywałam pytanie w takim pośpiechu, że aż zrobiłam błąd we własnym nazwisku. Nieważne.

      – O mój Boże – westchnęłam przerażona. – Muszę kończyć i zadzwonić do taty.

      – Masz do mnie przyjść po pracy, Evo. Musimy porozmawiać o weselu.

      Dzięki Bogu tata był na Zachodnim Wybrzeżu, dzięki czemu zyskałam co najmniej trzy godziny w zależności od jego terminarza.

      – Nie mogę. W ten weekend lecę z Carym do San Diego.

      – Myślę, że chwilowo powinnaś odłożyć wszelkie podróże. Musisz…

      – Zacznij beze mnie, mamo – powiedziałam zdesperowana, zerkając na zegar. – Nie zależy mi na niczym specjalnym.

      – Chyba żartu…

      – Muszę kończyć. Mam pracę.

      Rozłączyłam się, a potem wysunęłam szufladę biurka i chwyciłam smartfon.

      – Hej. – Mark Garrity oparł się o ściankę mojego boksu i obdarzył mnie jednym ze swych czarujących uśmiechów. – Gotowa?

      – Uh… – Mój palec zawisł nad przyciskiem. Byłam w rozterce. Z jednej strony praca, z drugiej obowiązki rodzinne; chciałam, żeby tata dowiedział się o zaręczynach ode mnie. Normalnie nie wahałabym się ani chwili. Zanadto kochałam pracę, by ryzykować jej utratę. Ale odkąd tata rozstał się z mamą, był w kiepskim stanie i niepokoiłam się o niego. Nie był typem faceta, który łatwo idzie do łóżka z zamężną kobietą, nawet wtedy, gdy jest w niej zakochany.

      Odłożyłam telefon z powrotem do szuflady.

      – Ma się rozumieć – odparłam, wstając od biurka i sięgając po tablet.

      Usiadłszy na moim stałym miejscu naprzeciwko biurka Marka, wysłałam tacie SMS-a, że mam mu do zakomunikowania coś ważnego i że zatelefonuję w południe.

      Mogłam zrobić tylko tyle. Miałam nadzieję, że to wystarczy.