Gwiazda Demonów. B.V. Larson
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Gwiazda Demonów - B.V. Larson страница 20

Название: Gwiazda Demonów

Автор: B.V. Larson

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Космическая фантастика

Серия: Star Force

isbn: 978-83-66375-21-5

isbn:

СКАЧАТЬ Okręt zawiera jedną kontrolującą go istotę biologiczną, obecnie martwą. Nie posiada żadnego uzbrojenia oprócz dwóch zewnętrznych stelaży na pociski rakietowe, które zostały wcześniej wystrzelone. Kadłub składa się z materiałów zaprojektowanych tak, aby pochłaniały lub rozpraszały impulsy z czujników. Żadna z technologii na pokładzie nie wygląda na bardziej zaawansowaną od naszej. Okręt nie posiada ansibla ani tarcz magnetycznych.

      – To wszystko dobre wieści. Świetna robota, kapitanie Marvinie!

      Robot zawahał się lekko.

      – Choć to tylko wstępne obserwacje, natrafiłem na jedną anomalię. Wewnętrzna kapsuła, zawierająca istotę biologiczną, posiada cienką powłokę z płynu przeciwbakteryjnego.

      – Co? Czyli czegoś w rodzaju mydła?

      – To raczej przypomina warstwę śluzu w ludzkich płucach.

      Skrzywiłem się z obrzydzenia.

      – Pokrywają okręty glutami? Po co?

      Marvin znowu się zawahał, a gdy wreszcie odpowiedział, odniosłem wrażenie, że jest przybity albo nawet rozzłoszczony.

      – Nie mam pojęcia.

      – I to cię gryzie, prawda?

      – Czy to jakiś żart opierający się na insektoidalnym wyglądzie Demonów? – zapytał niepewnie.

      – Ani trochę. Chciałem tylko powiedzieć, że zagadki cię intrygują. A im trudniejsza do rozwikłania, tym lepsza.

      – Zgadza się.

      – Ale nie masz żadnej teorii?

      – W tej chwili nie.

      Odchyliłem się w fotelu i splotłem dłonie za głową.

      – Może to naturalna wydzielina produkowana przez pilota?

      – Nic mi o tym nie wiadomo. Próbowałem przetestować teorię, że warstwa śluzu pomaga zatrzymać ciepło, ale nic z tego nie wyszło. Wszystko wskazuje na to, że śliska substancja tylko utrudnia obsługę jednostki.

      Powoli wypuściłem powietrze przez nos i zamknąłem oczy, ale nie przychodziło mi do głowy żadne wyjaśnienie.

      – Możesz skonsultować się z Bensonem albo kimś innym, bo ze mnie żaden naukowiec. Daj znać, jeśli wymyślisz jakąś teorię. Kiedy do nas dołączysz?

      – Za trzy dni. Muszę zawrócić i przezwyciężyć bezwładność Charta oraz korwety. Według moich obliczeń po powrocie zostanie mi mniej niż dwadzieścia procent paliwa.

      – Zatankujemy cię, obiecuję. Coś jeszcze?

      – W tej chwili nie. Bez odbioru.

      Raport Marvina jednocześnie uspokajał i niepokoił. Cieszyłem się, że Demony nie dysponują żadną superbronią ani niepojętą dla nas technologią, ale niewyjaśniona warstwa glutów musiała coś oznaczać. Do czego służyła?

      Na szczęście mieliśmy na pokładzie mądre głowy, które na pewno rozwikłają tę zagadkę. Na razie postanowiłem o tym nie myśleć i skupiłem się na układzie gwiezdnym.

      Przez następnych kilka dni Hoon wysyłał mi cogodzinne pytania, kiedy zdejmę ograniczenia z jego konta. Trzeba Skorupiakowi przyznać, że był zdeterminowany. Wreszcie rozkazałem Nieustraszonemu, żeby rejestrował te prośby, ale nie wysyłał mi powiadomień.

      Cornelius spędzała czas, ślęcząc nad plikami Hoona, a Kalu przeczesywała systemy okrętu. Można powiedzieć, że pozwalałem jej patrzeć, ale nie dotykać.

      Krótko przed planowanym przylotem Marvina wezwałem Cornelius do swojej kajuty. Usiedliśmy w kąciku, który służył mi za biuro.

      – Napije się pani? – zapytałem, wyciągając butelkę najlepszej imitacji szkockiej whisky, jaką potrafiła wyprodukować fabryka.

      – Natürlich, Herr Kapitän – odparła z typową dla siebie jowialnością. – Zakładam, że oczekuje pan raportu na temat homara.

      – Oczywiście.

      – W jego systemie komputerowym nie znalazłam niczego nietypowego. Oczywiście nie jestem ekspertką, ale mam oko do szczegółów. Wszystko zdaje się w idealnym porządku.

      – Hoon jest bardzo bystry i bardzo staranny. Mógł zatrzeć wszystkie ślady.

      Cornelius uniosła szklaneczkę z niby-szkocką i przyjrzała się jej, jak gdyby szukając skazy.

      – Skoro jest taki sprytny, to czemu zatarł ślady we własnych systemach, a zostawił je w systemach Nieustraszonego?

      – Domyślam się, że technologii Sił Gwiezdnych nie zna aż tak dobrze. Nawalił.

      Pokręciła głową, po czym osuszyła szklankę.

      – Hm. Nie, kapitanie. Moim zdaniem ktoś próbuje wrobić Hoona.

      Opuściłem głowę i zamyśliłem się.

      – Chyba że Hoon jest tak sprytny, że podwójnie blefuje. Wiedział, że prędzej czy później odkryjemy jego ingerencję, więc specjalnie zostawił ślady w nadziei, że uznamy je za fałszywy trop.

      Cornelius wzruszyła ramionami i postawiła szklaneczkę tuż przy butelce, co było oczywistą aluzją. Ze śmiechem nalałem jej więcej whisky. Upiła łyk i odpowiedziała:

      – To oczywiście możliwe, ale wydaje mi się, że Hoon ma za miękki charakter, żeby ryzykować swoje życie i badania tak daleko od domu. Myślę, że nie próbowałby pana zabić, nie mając pewności, że wyjdzie z tego cało.

      – Chyba że stał się niestabilny umysłowo – zasugerowałem.

      Tylko wzruszyła ramionami. Zrozumiałem, co miała na myśli – mogliśmy tak spekulować cały dzień. Potrzebowałem dowodów, a ona niczego nie znalazła.

      – No cóż, dziękuję, chorąży. Wykluczenie niektórych tropów to również wielka pomoc.

      Wstałem i otworzyłem drzwi. Cornelius duszkiem dopiła zawartość szklanki, po czym również wstała i zasalutowała.

      – Zawsze chętnie się z panem napiję, sir.

      Wezwałem Adrienne. Gdy się pojawiła, dopiero wysłałem wiadomość do Kalu, żeby się zgłosiła w mojej kajucie. Wolałem nie ryzykować, że seksowna pani doktor przyjdzie pierwsza.

      Jej nie zaoferowałem drinka, tylko usiedliśmy z Adrienne po jednej stronie biurka, a Kalu wskazaliśmy krzesło naprzeciwko.

      – Proszę nam powiedzieć, czego się pani dowiedziała.

      Kalu wyjęła z kieszeni fartucha kość pamięci i przesunęła ją po blacie z ponurą miną.

      – СКАЧАТЬ