Название: Jajecznica Kolumba
Автор: Paweł Wakuła
Издательство: PDW
Жанр: Книги для детей: прочее
Серия: A to historia
isbn: 9788382089752
isbn:
– Taki człowiek musiał być na wagę złota – zauważyła mama.
– I był – przyznał dziadek. – Batu-chan wysłuchał posłów, przyjął ofiarowane futra i pozwolił im ruszać dalej, ale nakazał się rozdzielić. W dalszą drogę udali się już tylko Jan i Benedykt. Mijał rok, odkąd wyruszyli z Lyonu, ale nie pokonali nawet połowy drogi, więc przez następne trzy i pół miesiąca wędrowali niemal bez odpoczynku, zmieniając konie nawet siedem razy dziennie. Z kolei wysokie góry Ałtaj musieli pokonać pieszo, bo ich zbocza były zbyt strome, aby wspinać się na nie konno. Wreszcie 22 lipca 1246 roku dotarli do Karakorum, stolicy imperium Mongołów, i tu czekało ich wielkie rozczarowanie…
– Nie zastali gospodarzy w domu! Mongołowie poszli z wizytą do sąsiadów! – krzyknął zrozpaczony tata.
– Wręcz przeciwnie. W mieście trwał kurułtaj, czyli wybory wielkiego chana, i nikt nie miał głowy, żeby zajmować się przybyszami. Na posłuchanie u nowego władcy „zapisało się” aż cztery tysiące posłów z całego świata! Oczekując na swoją kolejkę, Jan i Benedykt ujrzeli rzeczy, które nie śniły się Europejczykom: jedwabny namiot wsparty na obitych złotą blachą słupkach, w którym mieściło się dwa tysiące ludzi, wspaniały tron wyrzeźbiony z kości słoniowej i pięćset wozów wypełnionych po brzegi złotem, klejnotami i kamieniami szlachetnymi zrabowanymi przez Mongołów w podbitych przez nich krainach. Wreszcie następca zmarłego Ugedeja Gujuk przyjął papieskich wysłanników, a była już na to najwyższa pora, bo franciszkanie powoli przymierali głodem. Nowy wielki chan cierpliwie ich wysłuchał i pozwolił Janowi di Piano Carpini wygłosić żarliwą przemowę, w której zakonnik namawiał Mongołów do przyjęcia wiary w Chrystusa, a potem przekazał im swój własny list do Innocentego IV, w którym rozkazywał papieżowi, aby niezwłocznie na czele wszystkich europejskich władców przybył do Karakorum… i złożył mu hołd!
– A to dobre! – parsknął rozbawiony tata. – Tyle wysiłków, żeby dostać prztyczka w nos!
– Myślę, że Jan i Benedykt nie przejęli się specjalnie tym aroganckim żądaniem – odparł z uśmiechem dziadek. – Spędzili w stolicy Mongołów kilka miesięcy, dobrze przyjrzeli się ich potędze, zanotowali w pamięci, że główni wodzowie są ze sobą skłóceni, i zawarli cenne kontakty z innymi posłami: z Kalifatu Bagdadzkiego, Gruzji i Sułtanatu Delhi. Wszyscy oni bez wyjątku obawiali się najazdu Mongołów, a to oznaczało, że są potencjalnymi sprzymierzeńcami…
– Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem – mama przypomniała starą zasadę dyplomacji.
– Otóż to – przyznał dziadek. – Pamiętajcie, że Jan i Benedykt tak naprawdę byli szpiegami, dowiedzieli się o wrogu tyle, ile zdołali, i musieli jak najprędzej dostarczyć te informacje papieżowi. Ich powrót do domu trwał jeden rok i pięć dni i był nawet trudniejszy niż wyprawa do Karakorum. Wędrowali zimą przez nagi step, spali na gołej ziemi, a rano budzili się przykryci śnieżną kołdrą. Jedli dziko rosnące proso i pili wodę z roztopionego śniegu… Ale nie poddali się! W listopadzie 1247 roku dotarli do Lyonu po dwóch latach i siedmiu miesiącach nieobecności!
– Nieprawdopodobny wyczyn! I w dodatku dokonał go Polak! Jestem pewien, że gdyby nie on, to ten Włoch zgubiłby się na bezdrożach Azji! – zapiał tata, który już zapomniał, jak kpił z naszych podróżników.
– To prawda, że Benedykt dokonał wielkiej rzeczy – przyznał dziadek. – Z czterech misji wysłanych przez papieża do Karakorum cel osiągnęła tylko jedna. Tym bardziej szkoda, że w powszechnej świadomości pierwszym człowiekiem, który zawędrował tak daleko na wschód, jest Wenecjanin Marco Polo.
– Dziadku, opowiesz nam o nim? – spytałem.
– Pewnie! Ten dzielny Włoch odbył naprawdę długą podróż i zrobił dla poznania świata więcej niż ktokolwiek inny.
Rozdział 7
Na jedwabnym szlaku
Niccolò, Matteo i Marco Polo
Nie mogłem doczekać się opowieści dziadka o podróżach Marco Polo. Nie mam pojęcia, dlaczego to robi, ale zawsze zaskakuje nas w najmniej oczekiwanym momencie.
Tego wieczora mama wybierała się na imieniny do cioci Halinki, a możecie być pewni, że to trochę trwa. Wciąż przymierzała jakieś ciuchy i grzebała w kasetce z biżuterią.
– Może ta różyczka z bursztynem? – pytała, przykładając broszkę do sukienki. – Albo nie, lepsza będzie jaskółka z cyrkoniami… Nie wiem sama… No, powiedz coś wreszcie!
– Kochanie, we wszystkim ci do twarzy – odparł znużonym głosem tata, za to dziadek nie mógł odmówić sobie uszczypliwości.
– Dobrze, że w dawnych czasach handlem zajmowali się wyłącznie mężczyźni… – mruknął pod nosem. – Kobiety nigdy nie ruszyłyby w drogę, zbyt wiele czasu zajęłyby im wybór odpowiedniej sukienki i dobór dodatków!
– Niech się ojciec nie waży snuć teraz jednej ze swoich opowieści – ostrzegła go mama. – Halinka ma nam przedstawić nowego narzeczonego, nie możemy się spóźnić.
– Czy ja coś mówię? – wzruszył ramionami dziadek.
Mama z westchnieniem odłożyła broszkę do kasetki i wyciągnęła z szafy jedwabny szal.
– Pasuje! – zawołała.
– Jedwab pochodzi z Chin – powiedział znacząco dziadek.
– Wszystko pochodzi z Chin – wzruszył ramionami tata. – Kiedyś z ciekawości obejrzałem produkty na targowisku, aż trudno uwierzyć, ale niemal na każdym było napisane: „Made in China
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.
1
Genetyka – nauka o dziedziczności i zmienności organizmów żywych.