Название: Grzechy młodości
Автор: Edyta Świętek
Издательство: PDW
Жанр: Современная зарубежная литература
Серия: Grzechy młodości
isbn: 9788366481251
isbn:
– Między nami do niczego nie doszło!
– Jesteś pewna? Możesz to przysiąc na Boga? Pewnie możesz, bo skoro nie zawahałaś się złamać przysięgi małżeńskiej, to i kłamstwa bez wysiłku przejdą ci przez gardło – stwierdził z goryczą.
Ujął torbę, przerzucił jej pasek przez ramię i ruszył w stronę drzwi. Zdesperowana kobieta zagrodziła mu drogę.
– Błagam, nie podejmuj pochopnej decyzji. Masz dzieci! One cię potrzebują! Jak im wytłumaczysz odejście? Powiesz im, że je porzucasz, bo podejrzewasz mnie o jakieś urojone czyny?
– Odsuń się! Nie zmuszaj mnie, abym powiedział to dobitnie! – krzyknął.
Już od dłuższego czasu mówili coraz głośniej. Nic więc dziwnego, że w tej samej chwili ktoś zastukał w drzwi ich pokoju.
– Co wy tam wyprawiacie? – usłyszeli Trzeciaka, który był wyraźnie poirytowany tym, że wytrącili go z poobiedniej drzemki.
Wojtek odepchnął żonę i nacisnął klamkę.
– Nic nie wyprawiamy – odparł.
– A co ty, Wojtuś, wyjeżdżasz? – wyraziła zdziwienie Franciszka, która wraz z mężem stała w przedpokoju.
– Odchodzę – wyjaśnił.
– Jak to odchodzisz? – wykrzyknęła zaskoczona teściowa.
– Co ty opowiadasz?! – oburzył się Leon.
– Zapytajcie córkę – odparł Kost ze stoickim spokojem.
– Dokąd idziesz? – dociekała zrozpaczona Agata.
– Tam, gdzie ciebie nie ma! Pozwólcie mi przejść – zwrócił się do Trzeciaków.
Moment później zamknął za sobą drzwi, zostawiając w mieszkaniu niedowierzającą żonę oraz zdumionych teściów.
Na krótko w mieszkaniu zapanowała zatrważająca cisza, lecz w końcu przerwał ją Leon.
– O co w tym wszystkim chodzi? Co ten Wojtek wymyślił? Ma inną kobietę?
– Nie. Coś mu się uroiło. Oskarżył mnie o zdradę. Nawet nie dał sobie przetłumaczyć, że popełnia błąd!
– Ale jakże to? Zdradziłaś męża?! – wykrzyknęła zbulwersowana matka.
– Nie – odparła Kostowa.
Niełatwo było brnąć w kłamstwo, lecz postanowiła iść w zaparte. Przecież nie mogła powiedzieć prawdy! Nie chciała wtajemniczać rodziców. Choć Dereń od lat nie bywał w ich mieszkaniu, to przecież go znali. Był przyjacielem Kazika i Tymoteusza. Czuła wdzięczność do Wojtka, który nawet w tak okropnej chwili nie stracił opanowania. Nie ujawnił teściom swoich podejrzeń. Nie krzyczał, nie podniósł na nią ręki. Nie nazwał jej dziwką. Po prostu odszedł w ciszy.
– Odbiło mu? – zapytał zdenerwowany ojciec.
– Chyba.
– Dałaś mu jakieś powody?
– Nie – jęknęła córka. Nie miała sił na tłumaczenie sytuacji rodzicom. Marzyła o odrobinie samotności. – Błagam… Zostawcie mnie samą. Muszę to przetrawić – powiedziała słabym głosem, a potem weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi.
Usiadła na wersalce wśród rzeczy, które Wojtek wyjął z segmentu, lecz ostatecznie zostawił z uwagi na brak miejsca w torbie. Ukryła twarz w dłoniach. Jej ramionami wstrząsnął gwałtowny szloch.
Jeszcze nie wiedziała, co będzie dalej. Jak stawi czoła dzieciom, rodzicom, krewnym. Wszystkim osobom, które zaczną dociekać, dlaczego małżeństwo idealne runęło niczym zamek z piasku.
To niemożliwe! Muszę odzyskać Wojtka.
Zafrasowani Trzeciakowie wciąż stali w przedpokoju. Spoglądali po sobie niepewnie.
– Trzeba ją wziąć na spytki! – stwierdził mężczyzna, kładąc dłoń na klamce od pokoju córki.
– Nie – zaprotestowała Franciszka. – To na nic. Dajmy jej ochłonąć. Sama powie, co zaszło. Będzie musiała przecież wyjaśnić wszystko dzieciom.
– No nie wiem. Moim zdaniem nie powinniśmy tak tego zostawiać. Jeśli Wojtek skrzywdził naszą córkę, to powinien dostać po łbie! – krzyknął zirytowany.
– Od kogo? Pewnie ty mu przyłożysz? – zakpiła żona. – Zostaw ich w spokoju. Może to tylko sprzeczka.
– Dobre sobie! Przecież nigdy wcześniej nie było takich sytuacji.
– Otóż to.
W jej odczuciu Wojtek zawsze był nad wyraz spokojny i cichy. Trochę pantoflarz. Gdyby mógł, nosiłby Agatę na rękach. Między młodymi nigdy nie dochodziło do awantur.
– Pierwsze koty za płoty – burknął ślubny. – Tylko czy naprawdę musiał od razu zbierać bety i odchodzić? Na moje oko sprawa wygląda poważnie.
– Zostaw to, stary. Niech młodzi wyjaśniają własne problemy między sobą. Nawet nie mrugniesz powieką, a Wojtuś wróci. To dobry chłopak. Taki, że do rany przyłóż. Zięć idealny – roztkliwiła się Franka.
Nie dane im było dłuższe roztrząsanie problemu, gdyż nagle ktoś załomotał w drzwi.
– No widzisz! Już wrócił! – Kobieta odetchnęła z ulgą. – Pewnie zostawił z tego wszystkiego klucze.
Odryglowała zatrzask, lecz zamiast zięcia zobaczyła Kazimierza. Ponieważ w pokoju dziennym zamknęła się córka, Trzeciakowie usiedli z nim w kuchni. Nowiny, które przyniósł, wprawiły ich w potężną konsternację, choć słyszeli o buncie aresztantów i martwili się o syna.
– Jesteś pewien, że Gienek uciekł? – dopytywał Leon.
– Całkowicie. Byłem już u Justyny w tej sprawie. Całą poprzednią noc spędziłem w radiowozie przed jej kamienicą.
– Nie wpuściła cię do środka? – szukała wytłumaczenia matka.
– Wpuściła. Ale jak ją pouczyłem, że nie powinna kryć Eugeniusza, wyrzuciła mnie za drzwi. Dla mnie to jest trudny temat, ale muszę was nakłaniać do tego, byście mu nie pomagali. Napytacie sobie tylko biedy – powiedział ostrożnie.
– Czyś ty rozum postradał? Miałabym odmówić własnemu dziecku pomocy? – zaperzyła się Trzeciakowa.
– СКАЧАТЬ