Название: PiÄ™tno
Автор: PrzemysÅ‚aw Piotrowski
Издательство: PDW
Жанр: Ужасы и Мистика
Серия: Igor Brudny
isbn: 9788381432986
isbn:
Westchnęła zawiedziona. Nie miała pojęcia, jak przebić się przez ten emocjonalny mur, jakim Igor odgrodził się od reszty świata. Jeszcze nigdy nie spotkała tak zamkniętego w sobie człowieka. Nie naciskała go, wiedziała, jaki jest, i przyzwyczaiła się do tego, że nie okazuje albo po prostu nie potrafi okazywać uczuć. Na początku znajomości nawet jej się to podobało. Igor był taki surowy, męski, trochę szorstki w obyciu, a do tego pieprzył się jak sam bóg. Z czasem jednak odnalazła w sobie potrzebę większej akceptacji, pragnienie głębszego związku, motywowanego nie tylko dzikim i namiętnym seksem. Czuła, że nie była Igorowi obojętna, ale nigdy też nie usłyszała od niego czegoś więcej niż „jesteś cudowna i szaleję za tobą”, zwykle tuż przed albo w czasie, gdy się kochali. Słowo „kocham” zdawało się nie istnieć w jego słowniku, jakby było co najmniej zakazane, a jego użycie podlegało karze.
Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk komórki Igora. Tej firmowej, która dzwoniła, kiedy chciała. I nieraz zepsuła im upojną noc.
Igor po omacku wyciągnął rękę w kierunku nocnej szafki. Nie mogąc namierzyć bzyczącego telefonu, otworzył oczy i delikatnie wysunął się spod ciała kochanki.
– Musisz? – zapytała.
Nic nie odpowiedział, tylko spuścił nogi na podłogę i chwycił urządzenie. Dzwoniła jego była partnerka Julia Zawadzka, z którą przestał pracować, gdy po jednej z akcji stres odreagowali w łóżku. Od tamtej pory wolał działać sam, choć oboje pozostali w przyjacielskich relacjach.
– Cześć, Igor.
– Cześć, Julka.
– Jesteś w Warszawie?
– Tak, ale wiesz, która…
– Tak, wiem, która jest godzina, więc…
– Dlaczego nie dzwonisz na prywatny?
– Bo mógłbyś nie odebrać.
– Pod ten numer dzwonią zwykle po to, aby mi zepsuć humor. Też masz taki zamiar?
– Sprawa jest trochę bardziej skomplikowana, ale raczej ci go nie poprawię. Musimy się natychmiast zobaczyć.
– To nie może poczekać do rana?
– Owszem, ale wtedy zapewne będziesz już gwiazdą wszystkich mediów, a komendant nakaże ci natychmiastowe stawienie się w jego biurze, aby osobiście urwać ci jaja.
– Ty się dobrze czujesz, Julka?
– Nie wkurwiaj mnie, Igor. Nie dzwoniłabym do ciebie, gdyby to nie było ważne. Przyjedź do mnie jak najszybciej. Albo ja mogę dojechać do ciebie.
– Nie, do mnie nie. Niedługo będę, ale możesz mi choć z grubsza powiedzieć, o co chodzi?
– Już za chwilę możesz być podejrzany o morderstwo. Wystarczy?
– Żartujesz sobie?
– A brzmię, kurwa, jakbym żartowała? Pospiesz się, Igor.
Połączenie zostało przerwane. Komisarz siedział na skraju łóżka i próbował jakoś przyswoić słowa byłej partnerki.
– Musisz uciekać… – mruknęła Oksana. W jej tonie wybrzmiał nieskrywany żal.
– Na to wygląda – rzucił w przestrzeń, po czym obrócił się i spojrzał jej w oczy. – Jak chcesz zostać, to klucze wiszą w skrzynce przy drzwiach. Ale nie czekaj. Nie wiem, kiedy wrócę.
– Przyzwyczaiłam się.
Igor włożył spodnie i wyjął z szafy koszulę. Najpierw jedną, potem drugą, trzecią, czwartą cisnął w kąt. Zaklął pod nosem, wszystkie wyglądały jak wyjęte psu z gardła.
– Ja panu wyprasuję, panie komisarzu. – Oksana rzuciła mu zalotne spojrzenie i zamachała łydkami jak lolitka z kucykami i wielkim lizakiem w ustach.
– Nie teraz, Oka. Poza tym czasem mogłabyś zaprotestować…
– Czyż nie jesteś moim panem i władcą?
Igor miał mętlik w głowie, a podobne zagrywki ze strony Oksany zdecydowanie nie pomagały w koncentracji. Uwielbiał ją za to jednowymiarowe postrzeganie życia, ale teraz najchętniej wyrzuciłby ją za drzwi. Miała dwadzieścia osiem lat i choć przeżyła już wiele, wciąż, była niewinna i naiwna, zwłaszcza gdy zaciągała z tym swoim wschodnim akcentem.
– Wezmę koszulkę.
– Czyli nie idziesz na inne dziewczyny? – zapytała zaczepnie i usiadła na skraju łóżka.
– Oka, proszę cię. Idź już spać.
Komisarz przełożył przez głowę wysłużoną koszulkę reeboka, na nią narzucił równie szaroburą rozpinaną bluzę. Sięgnął do szuflady w szafce nocnej, wypiął walthera z kabury i wcisnął za pasek spodni. Często tak nosił broń, lubił czuć ją przy ciele.
– Mam się martwić? – spytała Oksana, jakby wyczuwając, że tym razem nie chodzi o zwykły telefon z komendy.
– Nie musisz.
– Na pewno?
– Czy kiedykolwiek cię okłamałem?
Oksana uśmiechnęła się anemicznie, bo rzeczywiście nigdy tego nie zrobił. Ale jeżeli zwykle milczy się na większość tematów, to i skłamać trudno.
– Nigdy – szepnęła i osunęła się z powrotem na pościel.
Chwilę później Igor maszerował przez ponure podwórze, nie zważając na siekący deszcz. Miał złe przeczucie, a intuicja zawodziła go rzadko. Gdy w końcu dotarł do samochodu i uruchomił starego nissana patrola, pomyślał, że wdepnął w niezłe bagno.
Komisarz Igor Brudny był mężczyzną w kwiecie wieku. Nie przykładał wagi do tego, co nosi, dlatego zwykle wyglądał tak samo. Golił się raz na tydzień, a jak miał dużo pracy w terenie, to czasem raz na dwa. Większość współpracowników widziała w nim gbura, ale nie rozdzierał szat z tego powodu, w zasadzie nawet mu to odpowiadało. Przynajmniej nie musiał udawać i każdemu z osobna mówić rano „dzień dobry”, gdyż wychodził z założenia, że nie ma sensu chwalić dnia przed zachodem słońca. Dobre dni przytrafiały mu się rzadko, ale potrafił je docenić, zwykle wieczorami w towarzystwie ulubionych jamesona i Brudnego Harry’ego, od jakiegoś czasu jamesona, Brudnego Harry’ego i pewnej niezwykle uroczej Ukrainki, która dawała mu to, czego jameson i Brudny Harry nie byli w stanie.
Komisarz Brudny był też człowiekiem o dość zagmatwanej przeszłości. Nikomu o tym nie mówił, ale tak naprawdę nie nazywał się Brudny. Nazwisko to przyjął tuż po wkroczeniu w dorosłość, gdy postanowił zniknąć z miejsca, gdzie się wychował, i raz na zawsze zerwać ze światem, który los mu wybrał. Jedynym transferem z życia numer jeden do życia numer dwa był właśnie Brudny. СКАЧАТЬ