Название: Białe kości
Автор: Graham Masterton
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Полицейские детективы
Серия: Katie Maguire
isbn: 978-83-8125-929-3
isbn:
– Tak, wszystko co w mojej mocy.
– Czy będę bezczelny, jeśli zapytam, jakimi sprawami zajmuje się obecnie pani mąż?
– Co takiego? – zapytała Katie lodowatym tonem.
– Pani mąż, Paul. W czwartek wieczorem popijałem z przyjaciółmi w hotelu Sarsfield w Limerick i nagle zobaczyłem pani męża. Wchodził akurat do windy w towarzystwie ciemnowłosej dziewczyny w krótkiej niebieskiej sukience. Muszę powiedzieć, że zrobiła na mnie duże wrażenie. Wyglądało na to, że jest z pani mężem bardzo zaprzyjaźniona.
Katie patrzyła na dziennikarza szeroko otwartymi oczami. Przez chwilę brakowało jej tchu, a tymczasem Hugh McGarvey ciągnął:
– Od razu dodam, że Paul Maguire nie zameldował się w hotelu. Jednak biorąc pod uwagę okoliczności, to chyba nic dziwnego, prawda?
– Pomyliłeś go z kimś – powiedziała Katie. – Na przyszłość bądź bardziej uważny, Hugh. Wielu ludzi wpada w poważne kłopoty, wskazując palcem niewłaściwe osoby.
– Och, nie mam wątpliwości, że to był on.
– To nie mógł być mój mąż. Z pewnością nie nocował w hotelu Sarsfield.
– Chciałem się tylko upewnić, pani komisarz. Gdyby to była prawda, miałbym na tapecie niebywałą historyjkę.
– Posłuchaj – syknęła Katie. – Zaproszono cię tutaj na konferencję prasową w związku z poważnym przestępstwem. Nieważne, że popełniono je ponad osiemdziesiąt lat temu. To jest twoja historyjka. Ode mnie możesz się odczepić.
– Pani zawsze będzie dla mnie historyjką samą w sobie. Przynajmniej tak długo, jak długo kolejna kobieta nie dosłuży się stopnia detektywa komisarza.
– Wiesz co? Śmierdzi ci z ust.
* * *
– W Limerick nic się nie wydarzyło – powiedział Paul. – Próbowałem kupić od Jerry’ego O’Connella materiały budowlane, to wszystko. Potem zjedliśmy razem kolację, wypiliśmy kilka drinków i poszedłem spać. Zupełnie sam.
– Jednak spędziłeś noc w Sarsfield? Mówiłeś mi, że nocowałeś w hotelu Dwyer’s.
– Chciałem się tam przespać, ale nie mieli wolnych pokoi.
– W Dwyer’s nie mieli wolnych pokoi? W Dwyer’s? W środku tygodnia?
– Na miłość boską, Katie! Komisarzem jesteś poza tym domem, tutaj jesteś moją żoną! Chyba nie będziesz mnie przesłuchiwać tylko dlatego, że jakiemuś wszawemu dziennikarzowi przyszło do głowy, że widział mnie w towarzystwie nieistniejącej kobiety?
– W porządku – rzuciła Katie. – Przepraszam cię. Masz rację.
– Zawsze jest tak samo. Wpędzasz mnie w poczucie winy, mimo że nic złego nie zrobiłem.
– Powiedziałam „przepraszam”.
– Chryste – jęknął Paul. – Kocham cię i oto, co otrzymuję w zamian.
Nie wiedziała, czy wziąć jego protesty za dobrą monetę. Gdyby był podejrzanym w jakiejś sprawie, nie wierzyłaby w jego historyjkę ani przez chwilę. Oczywiście mogłaby zatelefonować do Dwyer’s i sprawdzić, czy Paul mówi prawdę, mogłaby też zadzwonić do recepcjonisty w Sarsfield, ale co by to dało? Paul był jej mężem i powinna mu ufać wcale nie dlatego, że obowiązywała ich wzajemna lojalność, ale chociażby z tego powodu, że nie zdołałaby teraz stawić czoła innemu układowi. Nie chciała decydować, które płyty kompaktowe należą do niej, a które do niego. Nie chciała sprzedawać domu, ponieważ to tutaj znajdował się pokój dziecięcy Seamusa i nie potrafiła go porzucić.
Chociaż nie była w stanie wchodzić do tego pokoju, zamykać oczu i wyobrażać sobie, że wciąż czuje zapach dziecięcego pudru i spokojny oddech niemowlęcia, nie mogła też znieść myśli, że tego pokoju już w jej życiu nie będzie.
Paul łyknął whisky i powiedział:
– Hugh McGarvey namieszał ci w głowie, to wszystko. Jest zwykłym draniem. Pewnie wciąż jest na ciebie zły za to, jak zareagowałaś na jego wypociny o nadgodzinach w policji.
– Zapomnij o tym, Paul. Popełnił błąd, to wszystko.
– Razem z Jerrym wypiliśmy całą butelkę whisky. Nie mógłbym tego wieczoru uwodzić żadnej laski, nawet gdybym bardzo chciał.
– Już dość, Paul.
Usiadł na różowej kanapie obok Katie i delikatnie pogładził ja po policzku.
– Kocham tylko jedną kobietę. Tylko ciebie.
– Co się z tobą dzieje, Paul. Mógłbyś mi powiedzieć?
– Nic się ze mną nie dzieje, Katie. Po prostu staram się znów stanąć na nogi. Czy możesz dać mi szansę, na miłość boską?
– Przez cały czas daję ci szansę. Ale co się stało z naszym szczęściem, Paul?
Miał jej coś odpowiedzieć, ale akurat zadzwonił telefon. Podniosła słuchawkę i usłyszała głos Liama Fennessy’ego. Odniosła wrażenie, że rozmawia z nią, stojąc przy bardzo ruchliwym skrzyżowaniu.
– Miałem telefon od Eugene’a Ó Béary. Twierdzi, że ktoś chce z nami porozmawiać. W niedzielę o trzeciej po południu w Blackpool.
– W porządku. Nie zasugerował ci, o co chodzi?
– Nie. Był bardzo tajemniczy.
Katie odłożyła słuchawkę. Popatrzyła na Paula, a on wytrzymał jej spojrzenie. Jego wzrok nie wyrażał niczego poza buntowniczym pytaniem: no i co? A tak bardzo pragnęła, żeby tchnął w nią trochę nadziei. Chciała, żeby powiedział, że wciąż mogą się kochać, jeśli tylko spróbują. Paul jednak sięgnął jedynie po whisky, wytargał za uszy Sierżanta i milczał.
Rozdział 8
Kiedy dwaj murarze wysadzili ją z samochodu na moście przy Angler’s Rest, po drodze do Blarney, szare niebo jeszcze pociemniało, a na drogę zaczęły padać wielkie krople deszczu. Murarze pomachali do niej, kierowca kilkakrotnie nacisnął klakson i auto odjechało na zachód, w kierunku Dripsey. Przeszła przez jezdnię, stanęła na poboczu i uniosła kciuk.
Wiatr rozwiewał jej długie, jasne włosy wymykające się spod wełnianej czapki zrobionej na drutach. Była wysoka, miała wysportowaną sylwetkę i kalifornijską opaleniznę w kolorze miodu. Tego dnia włożyła granatową kurtkę, niebieskie dżinsy i buty Timberlanda, ulubione obuwie autostopowiczów. СКАЧАТЬ